wtorek, 1 kwietnia 2014

od Xany C.D Liam'a

[...] Wyszłam z łazienki po kilku minutowym, odświeżającym prysznicu. Spojrzałam przez okno na przepiękny wschód słońca. Nie miałam dużo czasu. Usiadłam na krześle i pospiesznie splatałam włosy w warkocz. Intensywnie rozmyślałam nad ostatnimi wydarzeniami, a szczególnie o wczorajszym wieczorze. Liam... Serce zabiło szybciej, a lędźwie przeszedł dreszcz. Czyżby obudził uczucie, które - jak sądziłam - już dawno umarło? Czy mogłabym pokochać kogoś żywiej i płomienniej? Spojrzałam w lustro. Może być. Wstałam i wyszłam z pokoju. Skierowałam się w stronę stołówki. Z barku odebrałam swoją porcję. W oddali ujrzałam znajomą męską sylwetkę. Spojrzałam na stolik. Przed Liam'em stało nietknięte jedzenie. Czekał na mnie? Kochany jest. Podeszłam do Liam'a i ucałowałam w policzek.
- Za co? - zapytał zaskoczony. Usiadłam obok niego. Co prawda niektórzy zerkali zaciekawieni w moją stronę, ale zignorowałam to.
- Za to, że mnie dziś w nocy ogrzałeś. - umoczyłam chleb w miodzie. - Jedz. Pewnie jesteś głodny.
- Dobra. - zabraliśmy się za jedzenie. We dwójkę konsumowaliśmy świeże porcje w milczeniu. Wszystko było tak smaczne, że nikomu nie chciało się otwierać ust. Po sytym posiłku odnieśliśmy talerze do kuchni. Poczułam na ramieniu ciężką dłoń. O wiele cięższą niż Liam'a i mniej ciepłą. Obróciłam się. Przede mną stał jeden ze strażników. Kątem oka widziałam, jak Liam chciał podejść, ale usadowiłam go jednym spojrzeniem. Nie chciałam, aby stała mu się krzywda. Westchnęłam zrezygnowana. Strażnik pociągnął mnie mocno za ramię do wyjścia i wepchnął do ciemnej celi.
- Czego chcesz? - zapytałam. Przez chwilę mierzyliśmy się niezawistnym wzrokiem.
- Mam dla ciebie propozycję. - uniosłam brew. - Pomożesz mi wyeliminować kilka osób. - uśmiechnął się szelmowsko.
Założyłam ręce na piersi i podeszłam do niego wolnym krokiem.
- Wybij to sobie z głowy. - szepnęłam mu na ucho. - Nie będę ci pomagać w twoim chorym planie.
Chciałam odejść, ale złapał mnie za przegub, przyciągając do siebie.
- Gdzie jest ta stara Xana? - przyjrzał mi się uważnie. Wyglądał, jakby czegoś ode mnie oczekiwał. - Zmieniłaś się. Stałaś się bardziej potulna niż kiedyś i mniej chętna.
- Nie wiem, o czym mówisz. - odparowałam zła, choć w głębi duszy wiedziałam, co chciał przez to powiedzieć. Odgarnął mi włosy do przodu. Wolałam, jak dotykał mnie Liam. Wyrwałam się i odeszłam kilka kroków dalej.
- Nie odwracaj kota ogonem. Zanim trafiłaś do tej psiarni byłaś bardziej zawzięta i okrutniejsza niż męska część... - w mgnieniu oka znalazłam się przy nim i zdzieliłam go mocno w twarz. Odchylił głowę w bok. Oparłam go plecami o ścianę i chwyciłam za zwisający u pasa nóż. Przystawiłam do gardła strażnika.
- Skąd tyle o mnie wiesz? - syknęłam wściekła. Uśmiechał się szeroko.
- W końcu zaczęłaś pokazywać pazury. - powiedział uradowany. Po szyi ciekła mu strużka krwi.
- Odpowiadaj! - krzyknęłam.
- Myślisz, że Liam wie, co kiedyś robiłaś? Sądzę, że nie byłby zadowolony.
- Zostaw mnie w spokoju i jego również. - odsunęłam się od niego, a nóż wsadziłam do pochwy. - Następnym razem nie będę taka miła. - wyszłam z pomieszczenia i trzasnęłam drzwiami. Co on sobie wyobraża?! Lepiej niech trzyma się ode mnie z daleka! Skręciłam w boczny korytarz i zobaczyłam Liam'a. Przepychałam się przez tłum, aż wreszcie znalazłam się przy mężczyźnie. Patrzyliśmy sobie w oczy.
- Czemu jesteś wściekła? - uśmiech zastygł mu na ustach. - Zrobił ci krzywdę?
- Co? - po chwili dotarł do mnie sens słów. - Nie! Masz ochotę się przejść? - udawałam, że wszystko jest w porządku, ale to tylko pozory. W środku cała drżałam.

(Liam?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz