Zaśmiałam się i ruszyłam przed siebie. Damien zrównał ze mną krok i szliśmy koło siebie.
- Właściwie to dawno nie obchodziłam urodzin?
-Czemu?
- Nie chciałam i wolę by tak zostało.
- Cat. - Damien mnie zatrzymał i wziął za rękę. - Proszę.
Westchnęłam. To wszystko mnie zmieniało, byłam łagodniejsza.
- Urodziłam się pod czas trzeciej pełni.
Damien zamyślił się na chwilę próbując rozszyfrować moje słowa.
- Czyli... to za niecały tydzień.
- Tak. - przytaknęłam.
Damien uśmiechnął się i pocałował mnie. Ruszyliśmy dalej, a gdy tylko słońce zaszło zawróciliśmy. Byłam już wykończona i wszystko mnie bolało, a dzieci kopały. Weszliśmy do budynku i ruszyliśmy do pokoju, ale często się zatrzymywałam. Damien wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju.
- Na pewno wszystko dobrze? - pytał już po raz któryś.
- Muszę tylko odpocząć. - zapewniłam go i położyłam się. Dzieci trochę mniej kopały, ale i tak to mocno odczuwałam.
(Damien?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz