Słyszałam mnóstwo głosów wokół mnie, ale skupiłam się na jednym. Na Damien'ie. Wszyscy w końcu ucichli a ja otworzyłam powoli oczy. Naukowiec stał przy mnie z jednym strażnikiem, a Damien siedział na krześle gdzie pilnowali go inni strażnicy.
- Coś cię boli?
- Nie. - powiedziałam sama tym zdziwiona.
Położyłam rękę na brzuchu, a potem na żebrach. Byłam pewna że było pęknięte.
- To dobrze, później przyjdę. - powiedział naukowiec i wyszedł ze strażnikami. Damien od razu do mnie doskoczył i klęknął przy łóżku.
- Przepraszam. - wyszeptałam ze łzami w oczach.
- Nie masz za co przepraszać.
- Tak bardzo cię kocham, a jednak kłócę się i wściekam na ciebie.
- To hormony przez ciąże. Nie martw się. - chciał mnie pocieszyć.
- To ty mnie uleczyłeś? - spytałam trzymając dłoń na brzuchu.
- Tak. Za nim jeszcze przyszli.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się i jęknęłam czując kolejne kopnięcia.
- Co jest?
- Są bardziej ruchliwe. - powiedziałam z trudem i spojrzałam na Damiena, który znów się martwił.
(Damien?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz