Leżałam na łóżku rozglądając się. Domek był mały, ale był też mały kominek w którym Damien rozpalił ogień. Dzieci zaczęły płakać, więc zaczęłam je karmić. Minęła zaledwie godzina a one już były większe. Gdy tylko się najedli oboje zasnęli. Położyłam dzieci na łóżku i nakryłam je kocem, a sama wstałam.
- Cat, powinnaś odpocząć. - powiedział chłopak, gdy tylko do niego podeszłam.
- Nie teraz.
Usiedliśmy na dywanie przy kominku, który jako jedyny rzucał światło w pomieszczeniu. Byłam wyczerpana i obolała. Damien przyglądał mi się chwilę, a potem rozciął sobie nadgarstek.
- Damien, nie. - sprzeciwiłam się.
- Pomoże ci.
Przez chwilę patrzyłam mu w oczy, a potem na rękę. Wzięłam go w końcu za nią i przystawiłam sobie do ust. Od razu poczułam energię, jaką krew Damiena mi dostarczała. Po niecałej minucie odsunęłam się i zlizałam ostatnie krople.
- Dziękuję. - powiedziałam chowając kły.
- Odzyskałaś siły, teraz pozwól sobie pomóc.
Wiedziałam o co mu chodzi. Chciał uśmierzyć cały mój ból i zmęczenie, ale pokręciłam głową.
- Nie Damien, nie chcę byś ty też tracił siły. Tyle dla nas zrobiłeś.
(Damien?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz