- Damien, to boli. - wydyszałam.
- Musisz być silna.
Damien poprawił poduszkę, bym się odrobinę podniosła i usiadł przede mną. Bałam się każdego skurczu, bo wiedziałam co za tym idzie. Gdy tylko nadszedł kolejny skurcz zaczęłam przeć. Ból był nie do zniesienia, ale musiałam urodzić te dzieci. Nie powstrzymywałam się od krzyków, bo tylko one mi pomagały.
- Dobrze ci idzie, widać główkę. - Damien był dumny.
Skupiłam się na jego słowach gdy w końcu usłyszałam płacz. Damien owinął dziecko w ręcznik i podał mi je.
- To dziewczynka. - uśmiechnęłam się. - Kathleen.
Jednak nie na długo byłam uśmiechnięta. Czekało mnie jeszcze urodzenie drugiego dziecka co okazało się trudniejsze. Damien robił co mógł, ale i tak nie było łatwo. Krzyknęłam z bólu i usłyszałam płacz drugiego dziecka. Damien szybko je okrył i podał mi.
- Christopher. - uśmiechnęłam się delikatnie.
Widziałam, że Damiena rozpiera duma i podałam mu synka. W tym samym momencie drzwi się otworzyła i do środka wszedł naukowiec. Damien podał mi synka i zasłonił nas własnym ciałem.
- Nie zabierzecie ich nigdzie. - warknął, a ja przytuliłam do siebie dzieci. Obiecałam sobie, że nie zabiorą Kath i Chris'a dopóki oboje żyjemy.
(Damien?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz