Trzymałem Cat za rękę, trochę przestraszony tym co miało za chwilę nadejść. Ale jak na dziwa, nikt za bardzo nie przychodził. Siedziałem przy niej i czułem,za każdym razem jej skurcze.
-Spokojnie Cat, oddychaj-poprosiłem
Dziewczyna skinęła głową, a ja podniosłem się z łóżka i szybko przyniosłem ręczniki i gorącą wodę, oraz kompresy. Przyłożyłem czysty ręcznik do głowy Cataleyi, a trzy zostawiłem z wodą gdzieś z boku.
Przemywałem cały czas twarz Cat, która była rozpalona i wymęczona tym wszystkim.
Skurcze powoli stawały się coraz częściej, co oznaczało,że poród już jest blisko.
Podszedłem do Cat i ściągnąłem jej spodnie oraz majtki by dzieci miały jak wyjść.
-Cat musisz przeć -powiedziałem
W duszy miałem tylko nadzieję, że nic jej się nie stanie i że naukowcy ze strażnikami tutaj nie przyjdą.
(Cataleya?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz