Spojrzałam na niego. Nie dowierzałam jego słowom. Nikt jeszcze do mnie
tak nie powiedział nie licząc mojej mamy. Oblałam się rumieńcem.
Zrobiłam parę kroków w przód.
-Naprawdę tak uważasz? -spytałam
Chłopak skinął głową a ja uśmiechnęłam się delikatnie. Byłam tak blisko
niego i nagle jak by znikąd zaczął padać deszcz.Lecz nie mżawka bo
rozpadało się na dobre. Podałam mu dłoń ten od razu ją chwycił. Po
chwili znów byliśmy w tym miejscu co wcześniej.
-To jak uciekamy przed deszczem do ośrodka? -spytałam bym tak blisko niego - Czy szukamy czegoś innego?
<Devon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz