Zaczęłam biec przed siebie. Cyklopy pośpiewywały jakąś melodie i
wykuwały broń dla bogów. Mierzyły od 5 do nawet 10 metrów. Lecz jeden z
nich był małym chłystkiem. Gwizdnęłam. Cyklop odwrócił się i zaczął biec
ku mnie. Uściskał mnie prawie przy tym łamiąc mi żebra.
-No chłopie możesz mnie puścić -powiedziałam - Urosłeś od ostatniego spotkania.
-Tak około 40 centymetrów - pochwalił się po czym spojrzał na Rose -Ładna jest ta koleżanka.
-Och no tak. Rose to jest mój "brat" Leon. Leon to moja przyjaciółka Rose-przedstawiłam ich sobie
-Róża to naprawdę ładne imię -powiedział -A ona jest śmiertelnikiem?
-Nie. Pół wampirem pół aniołem -powiedziałam
Leoś niezgrabnie podrapał się po czarnej czuprynie.
(Rose?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz