Otworzyłam szeroko oczy i zatrzymałam się na chwilę, wpatrując w chłopaka stojącego ze sztyletem.
-Jimi !-krzyknęłam
Chłopak odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie kamiennym i bez wyrazu wzrokiem.
-Uciekaj stąd!-nakazał wściekły
Chwilę stałam i się wahałam,ale Jimi powtórzył rozkaz, a ja zaczęłam biec w stronę doliny jak najdalej dałam radę. Trzymałam cały czas królika na rękach ,który wpatrywał się we mnie zaciekawiony. Usłyszałam tylko głośne wycie i warczenie, a potem już kompletnie ciszę. Biegłam dalej nie zatrzymując się, ale zaraz spadłam w jakąś przepaść. Przeturlałam się na sam dół,ale zdążyłam przycisnąć, do siebie królika by nic mu się nie stało. Leżałam przez chwilę na ziemi,ale zaraz musiałam wstawać z niej. Rozejrzałam się dookoła tej doliny. To tutaj prowadził mnie Jimi,ale w ogóle nie znałam tego miejsca, było strasznie dziwne. Zaczęłam iść powoli, ale po chwili królik zaczął się w panice wyrywać.
-Co jest mały?-zdziwiłam się
Zaraz usłyszałam szelest w krzakach i po chwili zobaczyłam wielki pysk para-psa. Rozejrzałam się szybko po ziemi i złapałam za ostry kamień ,który przypominał sztylet. Gdy stworzenie chciało się na mnie rzucić szybko przejechałam tym kamieniem po jego pysku. Para-pies zaskowyczała , ale zaraz znów zaczął warczeć. Przytuliłam do siebie królika i przymknęłam oczy,ale zaraz usłyszałam głośny ryk. Otworzyłam oczy i odskoczyłam do drzewa, gdy ujrzałam wielkiego tygrysa. Stworzenia zaczęły się szarpać, a w tej samej chwili jakiś mężczyzna w kapturze chwycił mnie i odciągnął w głąb lasu.
-Kim jesteś!-warknęłam i chciałam się wyrwać
-Uspokój się, jestem tylko przyjacielem -wyjaśnił
Mężczyzna zaprowadził mnie do jakiejś małej wioski, gdzie roiło się od małych dzieci i różnych ludzi.
Wszyscy przyglądali mi się uważnie, a dzieci przychodziły się przywitać i były bardzo zadowolone. Weszłam za mężczyzną do jakiegoś domu i zaraz na spotkanie wyszła nam, jakaś kobieta starsza ode mnie o jakieś 5 lat?.
-To ona?-spytała mężczyzny
-Tak-odpowiedział chłopak
Zaraz jeszcze przybiegło rodzeństwo, chłopczyk i dziewczyna, krzycząc "Tata" i przytulając się do niego.
Ale po chwili dzieci spojrzały na mnie i niepewnie podeszły do mnie speszone.
-Kim jesteś?-zapytali na raz
Uśmiechnęłam się w ich stronę, a zaraz z mojej kurtki , zaczęła wystawać śnieżnobiała główka króliczka.
-Jestem Sage-wyjaśniłam z uśmiechem- A wy?
-Jestem Casper, a to moja siostra Alessandra-wyjaśnił chłopczyk.
Zaraz jednak podeszła do nas tak kobieta i powiedziała dzieciom by poszły do pokoju.
-Jestem Tatia -przedstawiła się-Chodź trzeba cię przebrać, a potem zajmie się tobą Ronaldo-dodała
Zaprowadziła mnie na górę ich domku i zaczęła szukać czegoś w szafach. Po paru minutach ubrała mnie w spodenki dżinsowe do kolan , a następnie bluzkę lekko odsłaniającą brzuch. Do bioder przyczepiła mi na pasku pochwę, w której znajdował się sztylet i dała rękawiczki skórzane do nadgarstka, ale odsłaniające palce i kosteczki. Następnie zrobiłam sobie wysokiego kucyka i wyszłam na pole.
Zaraz obok mnie zjawił się ten mężczyzna i uśmiechnął się na mój widok.
-Ronaldo prawda?-zapytałam
-Tak, masz szczęście,że mój tygrys Cię znalazł bo już byś nie żyła-wyjaśnił
-No dzięki-mruknęłam
-Ale ,dobra trzeba Cię potrenować,żebyś sobie poradziła-dodał
Zaczął iść w stronę jakiejś małej dolinki,która była ogrodzona, a tam były różne rzeczy do ćwiczeń.
-Ronaldo w lesie został mój przyjaciel, proszę wyślij ekipę -poprosiłam
-Już wysłane jak się przebierałaś -wyjaśnił-A teraz ćwiczenia.
Zaczęliśmy od strzelania z łuku i walki i takich tam. Zeszło nam do wieczora, ale ja nadal martwiłam się o Jimi'ego. Miałam nadzieję,że koledzy Ronalda go znajdą , chociaż całego.
(Jimi?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz