Spojrzałam trochę zdziwiona na Jimi'ego i uniosłam delikatnie kąciki ust, ale zaraz postanowiłam całą sprawę przemilczeć. Skinęłam tylko głową i po chwili chłopak zniknął mi z pola widzenia.
-No tak przecież niedługo też będę musiała to robić -szepnęłam do siebie
Myśląc nad tym, zaczęłam wracać do więzienia i do swojego pokoju, by strażnicy mnie nie nakryli. Weszłam cicho do środka i zaraz na korytarzu napotkałam naukowca, no naukowca jak naukowca ,ale Rayan'a. Stanęłam jak wryta i wpatrywałam się w niego lekko zakłopotana całym wydarzeniem w tej chwili.
-Gdzie byłaś?-zapytał podchodząc do mnie
-Ja, na spacerze-odpowiedziałam obojętnie
-Wiesz,że nie powinnaś wychodzić o tej porze-stwierdził niż zapytał i znalazł się obok mnie.
Delikatnie opuszkami palców przejechał po moim policzku, a ja gwałtownie się cofnęłam i odwróciłam wzrok.
-A to niby dla czego?-mruknęłam
-Bo jest niebezpiecznie. Inni naukowcy bardzo chcą Ciebie i Panny Rebecy. No i gdyby strażnicy Cię nakryli -wyjaśnił
-Dałabym sobie radę -przerwałam wkurzona
-Nie wątpię, ale i tak wolałbym Cię mieć na oku, by nie stała Ci się krzywda-dodał
-Ty lepiej martw się o siebie-prychnęłam wkurzona
Ominęłam go gwałtownie, ale ten złapał mnie szybko za nadgarstek, więc się do niego obróciłam.
-Pamiętaj,że chcę Ci pomóc-odpowiedział łagodnie
Spojrzałam na niego wrogo i wyrwałam się z jego uścisku i szybko poszłam do swojego pokoju. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i położyłam się na łóżku wpatrując się w sufit nad sobą. Byłam strasznie ciekawa kiedy Jimi, wróci ze swojego polowania......
(Jimi?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz