Jimi opierał się o barierkę by nie upadł na ziemię. Sama nie wiem ale zawsze chodź odrobinę lepiej się czułem jak Jimi mnie przytulał. Chciałam mieć teraz przy sobie kogoś bliskiego. A chwilowo jedyną tą osobą był właśnie on. Po tacie został mi tylko naszyjnik który cały czas miałam na sobie. Odsunęłam się kawałek od chłopaka i spojrzałam mu głęboko w oczy. Wiedziałam i czułam,że strasznie mu na mnie zależy, ale to też może doprowadzić go do zguby. Przysunęłam się do niego i zaraz poczułem jego ciepły oddech ,który podrażniał moją skórę . Nasze twarze dzieliło zaledwie parę centymetrów. Zbliżyłam się bardziej do niego i pocałowałam delikatnie, przymykając oczy, a po moich oczach pociekły łzy. Wiedziałam,że na to czekał od dawna również, a tutaj nikt nas nie obserwował i byliśmy tylko sami w tym pokoju. Gdy znów się od niego odsunęłam spuściłam delikatnie wzrok w dół , wbijając mocno w ziemię.
-Może napijesz się mojej krwi. Ona Ci pomoże się zregenerować bardziej-szepnęłam-A ja się na to zgadzam.
(Jimi?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz