Zarzuciłam mu ręce na szyję i przytuliłam
usta do jego policzka. Z oczu wylały mi łzy. Przytrzymałam Liam'a
mocniej za kark, gdyż w pierwszej chwili chciał się odsunąć. Pragnęłam
tej bliskości, która wprawiała mnie w łomotanie serca i drżenie ciała.
Poczułam się, jak mała dziewczynka, stęskniona za rozpaczliwym uczuciem
matki. Byłam po prostu szczęśliwa.
- Wiem, Liam. - szepnęłam, łamiącym się głosem. - Przez 500 lat nie spotkałam osoby, dla której mogłabym się poświęcić. Okazujesz mi tyle czułości i troski, o jakiej zawsze marzyłam. Kiedy mnie dotykasz... - przeciągnęłam palcami po jego ramieniu. Liam objął mnie mocniej. - Ja też Cię kocham.
- Ach, Xana... - westchnął mi do ucha i obrócił moją twarz ku sobie. Kciukiem otarł mokre od łez policzki. Tęsknotę, ból i miłość zlałam w namiętny pocałunek. W ustach miał więcej żaru niż się spodziewałam. Jego ręka głaskała moje włosy, a druga błądziła po plecach. Liam z wyczuwalną niechęcią oderwał się ode mnie i nawinął kasztanowy lok na palec. Spojrzałam na niego z nutką złości, że przerwał tą szaleńczą grę.
- Xana, błagam... - uśmiechnął się. - Uważaj na siebie następnym razem.
- Dobrze, ale bardziej martwiłabym się o Ciebie. - paznokciem przejechałam po jego torsie w dół i poklepałam leciutko po brzuchu, gdzie miał bliznę. - Sądzisz, że mógłbyś znów przemienić się w wilka?
- A co? Stęskniłaś się za ciepłym futerkiem? - potargałam mu delikatnie włosy.
- Może i tak. Lubię futrzaki. - usłyszałam cichutkie uderzanie skrzydełek. Obok nas przeleciał złocisty świergotek. Usiadł na moim ramieniu, a z jego gardła wydobył się przepiękny trel. Wolno uniosłam rękę i ostrożnie pogłaskałam ptaszka. Przytulił się do mojej dłoni.
- Chyba Cię lubi. - stwierdził Liam. Uśmiechnęłam się do niego. Wypuściłam świergotka z ręki i odleciał. W oddali ujrzałam polanę. Pociągnęłam Liam'a w tamtą stronę. Usiedliśmy w cieniu pod drzewem. Wtuliłam się w silne ramię mężczyzny. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Złapał mnie za biodro i przyciągnął bliżej siebie.
- Lubisz się do mnie przytulać, co? - zapytał, śmiejąc się pod nosem. Oparł głowę o drzewo.
- Bardzo. - przymknęłam powieki, wsłuchując się w trel ptaków.
(Liam?)
- Wiem, Liam. - szepnęłam, łamiącym się głosem. - Przez 500 lat nie spotkałam osoby, dla której mogłabym się poświęcić. Okazujesz mi tyle czułości i troski, o jakiej zawsze marzyłam. Kiedy mnie dotykasz... - przeciągnęłam palcami po jego ramieniu. Liam objął mnie mocniej. - Ja też Cię kocham.
- Ach, Xana... - westchnął mi do ucha i obrócił moją twarz ku sobie. Kciukiem otarł mokre od łez policzki. Tęsknotę, ból i miłość zlałam w namiętny pocałunek. W ustach miał więcej żaru niż się spodziewałam. Jego ręka głaskała moje włosy, a druga błądziła po plecach. Liam z wyczuwalną niechęcią oderwał się ode mnie i nawinął kasztanowy lok na palec. Spojrzałam na niego z nutką złości, że przerwał tą szaleńczą grę.
- Xana, błagam... - uśmiechnął się. - Uważaj na siebie następnym razem.
- Dobrze, ale bardziej martwiłabym się o Ciebie. - paznokciem przejechałam po jego torsie w dół i poklepałam leciutko po brzuchu, gdzie miał bliznę. - Sądzisz, że mógłbyś znów przemienić się w wilka?
- A co? Stęskniłaś się za ciepłym futerkiem? - potargałam mu delikatnie włosy.
- Może i tak. Lubię futrzaki. - usłyszałam cichutkie uderzanie skrzydełek. Obok nas przeleciał złocisty świergotek. Usiadł na moim ramieniu, a z jego gardła wydobył się przepiękny trel. Wolno uniosłam rękę i ostrożnie pogłaskałam ptaszka. Przytulił się do mojej dłoni.
- Chyba Cię lubi. - stwierdził Liam. Uśmiechnęłam się do niego. Wypuściłam świergotka z ręki i odleciał. W oddali ujrzałam polanę. Pociągnęłam Liam'a w tamtą stronę. Usiedliśmy w cieniu pod drzewem. Wtuliłam się w silne ramię mężczyzny. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Złapał mnie za biodro i przyciągnął bliżej siebie.
- Lubisz się do mnie przytulać, co? - zapytał, śmiejąc się pod nosem. Oparł głowę o drzewo.
- Bardzo. - przymknęłam powieki, wsłuchując się w trel ptaków.
(Liam?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz