Spojrzałem w jej oczy i przyciągnąłem jej twarz lekko do swojej.
Pocałowałem ją w usta, a dziewczyna to odwzajemniła.
-Jakoś kiedy jesteś przy mnie jestem wypoczęty-uśmiechnąłem się
-Na pewno?-zapytała
-Tak, odzyskuję powoli siły, jedna noc nie spania mnie nie zbawi-wyjaśniłem
-No dobrze.........-mruknęła
-Oj no nie martw się o mnie-uśmiechnąłem się do niej dając jej otuchę
Dziewczyna skinęła głową i odwzajemniła uśmiech.
-Jak w ogóle stamtąd wyszłaś?-zapytałem
-Ciecz i prąd-uśmiechnęła się
-To się nazywa dobra strategia i logika -przyznałem
-Fakt-odpowiedziała
-Dobrze,że woda przewodzi prąd-zaśmiałem się
-Tak, a tam było jej dużo......-odparła
-A co byś chciała moja droga teraz porobić?-zapytałem
(Cataleya?)
wtorek, 31 grudnia 2013
od Sage C.D Rebecy
Szłyśmy ścieżką i żadna z nas chwilowo się nie odzywała.
-Wiesz co Gabriel pojawia się i znika niespodziewanie-powiedziałam
-Taki już jest-odparła
-Mam wrażenie ,że tylko przy mnie-mruknęłam
-W sumie tak ,ale wie,że jestem z tobą i chcemy spędzić trochę czasu razem-wyjaśniła
-Może i masz rację-przyznałam
-Bo mam-zaśmiała się
-No dobra, dobra już się tak nie chwal-uśmiechnęłam się
(Rebeca?)
-Wiesz co Gabriel pojawia się i znika niespodziewanie-powiedziałam
-Taki już jest-odparła
-Mam wrażenie ,że tylko przy mnie-mruknęłam
-W sumie tak ,ale wie,że jestem z tobą i chcemy spędzić trochę czasu razem-wyjaśniła
-Może i masz rację-przyznałam
-Bo mam-zaśmiała się
-No dobra, dobra już się tak nie chwal-uśmiechnęłam się
(Rebeca?)
od Rebecy C.D Sage
- Co tu robisz? - spytałam, gdy w końcu się uspokoiłyśmy ze Sage.
- Myślałem, że poćwiczę, ale zobaczyłem was.
Uśmiechnęłam się, a Sage chrząknęłam za nami. Odwróciłam się i spojrzałam na nią. Gabriel usiadł przed nami, a my dwie na ławce.
- Mówiłam Sage, by na siebie uważała. - powiedziałam do chłopaka. Od razu wiedział o co mi chodzi, gdy rozmawialiśmy wcześniej o planach eksperymentalnych. Gabriel przytaknął głową, a ja spojrzałam na Sage.
- Coś nie tak?
- Nie, wszystko w porządku. - uśmiechnęła się i spojrzała na mnie.
- Może chodźmy się przejść, bo nie wysiedzę w miejscu. - powiedziałam i wstałam.
- Ja idę poćwiczyć. - powiedział Gabriel i pobiegł w drugą stronę. Ja z Sage ruszyłyśmy ścieżką przed siebie.
(Sage?)
- Myślałem, że poćwiczę, ale zobaczyłem was.
Uśmiechnęłam się, a Sage chrząknęłam za nami. Odwróciłam się i spojrzałam na nią. Gabriel usiadł przed nami, a my dwie na ławce.
- Mówiłam Sage, by na siebie uważała. - powiedziałam do chłopaka. Od razu wiedział o co mi chodzi, gdy rozmawialiśmy wcześniej o planach eksperymentalnych. Gabriel przytaknął głową, a ja spojrzałam na Sage.
- Coś nie tak?
- Nie, wszystko w porządku. - uśmiechnęła się i spojrzała na mnie.
- Może chodźmy się przejść, bo nie wysiedzę w miejscu. - powiedziałam i wstałam.
- Ja idę poćwiczyć. - powiedział Gabriel i pobiegł w drugą stronę. Ja z Sage ruszyłyśmy ścieżką przed siebie.
(Sage?)
od Cataley C.D Damien'a
Miałam przymknięte oczy próbując coś wy myśleć, gdy usłyszałam głos
Damiena. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się, ale go tu nie było. Wtedy
zrozumiałam, że słyszę go w głowie.
- Musiałam, nie martw się. - odpowiedziałam posyłając mu myśl. Po chwili jednak dodałam. - Kocham cię.
Naukowcy przestali zbytnio zawracać sobie mną głowę i rozmawiali ze strażnikami. Postanowiłam odegrać scenkę, więc pozwoliłam opaść głowie bezradnie i reszcie ciała.
- Zemdlała. - usłyszałam czyjś głos. Odczepili mnie od łańcuchów i igły. Podnieśli, a ja spojrzałam na naukowca sprawiając mu ból, a strażników którzy mnie trzymali poraziłam prądem. Stanęłam na własnych nogach i uśmiechnęłam się.
- Poszło łatwiej niż sądziłam. - powiedziałam i popchnęłam jakąś probówkę która się rozlała. Dotknęłam cieczy ręką i przepuściłam przez nią prąd rażąc nim wszystkich. Zadowolona wyszłam i każdego raniła, gdy stanął mi na drodze. Poszłam do celi Damiena i pomogłam mu z niej wyjść. Wyszliśmy na zewnątrz i usiedliśmy z cieniu drzewa, by nikt nas nie widział, chociaż i tak była noc. Położyłam sobie głowę chłopaka na kolanach i gładziłam jego miękkie włosy.
- Może teraz zasnąć. - szepnęłam i pochyliłam się całując go.
(Damien?)
- Musiałam, nie martw się. - odpowiedziałam posyłając mu myśl. Po chwili jednak dodałam. - Kocham cię.
Naukowcy przestali zbytnio zawracać sobie mną głowę i rozmawiali ze strażnikami. Postanowiłam odegrać scenkę, więc pozwoliłam opaść głowie bezradnie i reszcie ciała.
- Zemdlała. - usłyszałam czyjś głos. Odczepili mnie od łańcuchów i igły. Podnieśli, a ja spojrzałam na naukowca sprawiając mu ból, a strażników którzy mnie trzymali poraziłam prądem. Stanęłam na własnych nogach i uśmiechnęłam się.
- Poszło łatwiej niż sądziłam. - powiedziałam i popchnęłam jakąś probówkę która się rozlała. Dotknęłam cieczy ręką i przepuściłam przez nią prąd rażąc nim wszystkich. Zadowolona wyszłam i każdego raniła, gdy stanął mi na drodze. Poszłam do celi Damiena i pomogłam mu z niej wyjść. Wyszliśmy na zewnątrz i usiedliśmy z cieniu drzewa, by nikt nas nie widział, chociaż i tak była noc. Położyłam sobie głowę chłopaka na kolanach i gładziłam jego miękkie włosy.
- Może teraz zasnąć. - szepnęłam i pochyliłam się całując go.
(Damien?)
poniedziałek, 30 grudnia 2013
od Damien'a C.D Cataley
-Cataleya...........czemu-szepnąłem i wyciągnąłem w jej stronę rękę.
Strażnicy wyprowadzili mnie z wielkiego pokoju i zaprowadzili mnie do mojej "celi".
Przy pokoju jeszcze się szarpałem jednak znów wbili mi strzałki.
Chodź tym razem potrójną dawnke, następnie wrzucili mnie do pokoju.
Zatrzasnęli szybko drzwi, a ja zacząłem w nie walić.
Jednak szybko osunąłem się na ziemię, bo nie miałem za bardzo sił.
Te wszystkie ich eksperymenty były takie wyczerpujące ,zwłaszcza co po niektóre.
Oparłem głowę o drzwi i odetchnąłem głęboko.
-Co ja teraz zrobię?-szepnąłem do siebie.
Nie miałem w ogóle sił, najlepiej by było gdybym się przespał ,ale nie mogłem.
Po prostu nie mogłem spać, kiedy ona prawdopodobnie umiera.
-Cataleya, czemu to zrobiłaś?-zapytałem i wysłałem jej myśl.
Przynajmniej chociaż trochę mogłem używać swojej mocy.
(Cataleya?)
Strażnicy wyprowadzili mnie z wielkiego pokoju i zaprowadzili mnie do mojej "celi".
Przy pokoju jeszcze się szarpałem jednak znów wbili mi strzałki.
Chodź tym razem potrójną dawnke, następnie wrzucili mnie do pokoju.
Zatrzasnęli szybko drzwi, a ja zacząłem w nie walić.
Jednak szybko osunąłem się na ziemię, bo nie miałem za bardzo sił.
Te wszystkie ich eksperymenty były takie wyczerpujące ,zwłaszcza co po niektóre.
Oparłem głowę o drzwi i odetchnąłem głęboko.
-Co ja teraz zrobię?-szepnąłem do siebie.
Nie miałem w ogóle sił, najlepiej by było gdybym się przespał ,ale nie mogłem.
Po prostu nie mogłem spać, kiedy ona prawdopodobnie umiera.
-Cataleya, czemu to zrobiłaś?-zapytałem i wysłałem jej myśl.
Przynajmniej chociaż trochę mogłem używać swojej mocy.
(Cataleya?)
Od Sage C.D Rebecy
Spojrzałam na nią zszokowana ,a jednocześnie przerażona.
Objęłam się rękami i odwróciłam wzrok.
-Nie pozwoliłabym na to, nawet bym nie chciała-wyjaśniłam
-Wiem o tym-odparła-Nie chciałam Cię przestraszyć.......
Odwróciłam się do niej i przytuliłam ją do siebie.
-Nie przestraszyłaś-odpowiedziałam -Po prostu nie wyobrażam sobie tego wszystkiego.
-Ja też nie, aż do teraz-uśmiechnęła się
Odwzajemniłam już bardziej szczęśliwa jej uśmiech.
-Chyba będę musiała,jeszcze przyzwyczaić się do Gabriela-zaśmiałam się
-No właśnie-odpowiedziała
-O wilku mowa-odparłam i pokazała za nią.
Gabriel akurat był niedaleko i zauważył nas więc oczywiście musiał podejść.
-Hej-uśmiechnął się do Rebecy
-Hej-odpowiedziałyśmy równo, zaraz obie się zaśmiałyśmy
(Rebeca?)
Objęłam się rękami i odwróciłam wzrok.
-Nie pozwoliłabym na to, nawet bym nie chciała-wyjaśniłam
-Wiem o tym-odparła-Nie chciałam Cię przestraszyć.......
Odwróciłam się do niej i przytuliłam ją do siebie.
-Nie przestraszyłaś-odpowiedziałam -Po prostu nie wyobrażam sobie tego wszystkiego.
-Ja też nie, aż do teraz-uśmiechnęła się
Odwzajemniłam już bardziej szczęśliwa jej uśmiech.
-Chyba będę musiała,jeszcze przyzwyczaić się do Gabriela-zaśmiałam się
-No właśnie-odpowiedziała
-O wilku mowa-odparłam i pokazała za nią.
Gabriel akurat był niedaleko i zauważył nas więc oczywiście musiał podejść.
-Hej-uśmiechnął się do Rebecy
-Hej-odpowiedziałyśmy równo, zaraz obie się zaśmiałyśmy
(Rebeca?)
od Cataley C.D Damien'a
Dalej miałam mętlik w głowie, ale zaczynało mi przechodzić. Patrzyłam na
wszystkich i za każdym razem patrzyłam gdy Rayan podchodził do Damiena.
Pobierał mu dalej krew, a Damien robił się blady.
- Przerwij to.
- A czemuż? - spytał doktor nawet na mnie nie patrząc.
- Nie nadąża z regeneracją. Zabijesz go.
- Damien to dobry okaz. Nie pozwolę, byśmy go stracili.
Spojrzałam na Damiena.
- Więc weźcie moją krew.
- Cat... nie. - usłyszałam szept Damiena.
- Miło, że sama się proponujesz. - zaśmiał się i odczepił igłę od Damiena. Podszedł do mnie i wbił boleśnie igłę zaczynając pobierać mi krew. Kazał zabrać Damiena do pokoju, bo był już zbyt słaby. Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy, a za nim wyszedł szepnęłam jeszcze jedno słowo.
- Przepraszam.
W moich oczach pojawiły się łzy, gdy strażnicy go wynieśli.
(Damien?)
- Przerwij to.
- A czemuż? - spytał doktor nawet na mnie nie patrząc.
- Nie nadąża z regeneracją. Zabijesz go.
- Damien to dobry okaz. Nie pozwolę, byśmy go stracili.
Spojrzałam na Damiena.
- Więc weźcie moją krew.
- Cat... nie. - usłyszałam szept Damiena.
- Miło, że sama się proponujesz. - zaśmiał się i odczepił igłę od Damiena. Podszedł do mnie i wbił boleśnie igłę zaczynając pobierać mi krew. Kazał zabrać Damiena do pokoju, bo był już zbyt słaby. Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy, a za nim wyszedł szepnęłam jeszcze jedno słowo.
- Przepraszam.
W moich oczach pojawiły się łzy, gdy strażnicy go wynieśli.
(Damien?)
od Rebecy C.D Sage
- Wybacz. - powiedziałam od razu, ale i tak się rozejrzałam. Poszłyśmy
dalej, gdzie na szczęście nie było tylu gapiów. Zaczęłyśmy chodzić
między kwiatami, aż usiadłyśmy na ławce. Parę osób właśnie kopało w
parku i plewiło koło kwiatów. To właśnie było najgorsze, że musieliśmy
dbać o ogród.
- Wiesz coś nowego?
- A co dokładnie? - spytała Sage.
- Czy naukowcy coś mówili, albo słyszałaś coś od strażników?
- Nic, siedzą cicho.
- Sage, mam prośbę.
- Tak?
Spojrzałam na nią, a potem w niebo.
- Chcę byś była ostrożna i nie pozwoliła, by zrobili ci to samo co mi. - powiedziałam.
(Sage?)
- Wiesz coś nowego?
- A co dokładnie? - spytała Sage.
- Czy naukowcy coś mówili, albo słyszałaś coś od strażników?
- Nic, siedzą cicho.
- Sage, mam prośbę.
- Tak?
Spojrzałam na nią, a potem w niebo.
- Chcę byś była ostrożna i nie pozwoliła, by zrobili ci to samo co mi. - powiedziałam.
(Sage?)
od Jeremy'ego C.D Nicole
- Coś innego. - zaśmiałem się, a Nicole popchnęła mnie.
- Jeremy.
- Owoce leśne, a z małą pomocą daru wyczaruję nam wyśmienite śniadanie.
- Od tak? - spojrzała na mnie.
- Oczywiście, że nie. Pozbieramy grzybów, owoców leśnych... jadłaś kiedyś pieczonego ptaka?
(Nicole?)
- Jeremy.
- Owoce leśne, a z małą pomocą daru wyczaruję nam wyśmienite śniadanie.
- Od tak? - spojrzała na mnie.
- Oczywiście, że nie. Pozbieramy grzybów, owoców leśnych... jadłaś kiedyś pieczonego ptaka?
(Nicole?)
od Rebecy C.D Gabriela
Spuściłam
wzrok rozglądając się spanikowana. Jeśli ja urodzę te dzieci to
wykorzystają też inne dziewczyny i każdej z nas zabiorą potomstwo. Będą
je wychowywać na swoich regułach i wmawiali różne bzdury. Spojrzałam na
Gabriela.
- Nie mogą. - Oni mogą wszystko. - Nie oddam im ich. Nie mogę. - Martwisz się. - powiedział zdziwiony. Zasłoniłam twarz dłońmi i pokręciłam zrezygnowana głową. Miałam tego dosyć, znów czułam napływający gniew. Wyprostowałam się i zaczęłam miarowo oddychać by się uspokoić. Gabriel chodził tak i z powrotem zamyślony. - A jeśli nie dostaną dzieci? - spytałam. - Przecież będą przyjmować poród. - A jeśli nie? - uśmiechnęłam się tajemniczo. - O czym myślisz? - A gdybym urodziła dzieci gdzie indziej, sama. Tak by nikt ich nie znalazł, a będę się nimi opiekować. Gabriel, oni nie mogą dostać naszego pokolenia. (Gabriel?) |
|
od Agares'a C.D Avalon
- Ta bardzo -odparłem bez zawahania- Wiesz, gdyby oddała ci moce, to byś nas wszystkich pozabijała.
- Ugh...-burknęła pod nosem- Czyli jesteś taki jak wszyscy
- Nie prawda -pokręciłem przecząco głową- Nie jestem taki jak wszyscy.
- Tak to udowodnij to....
- Nie wiem jak mam ci to udowodnić. Wiem, że teraz pewnie powiesz jak stary mędrzec z laską "Gdybyś chciał udowodnić to byś wiedział jak..."
Więc może ci opowiem starą przepowiednię Demonów.
- Zamieniam się w słuch -dziewczyna usiadła, na ziemi, a ja naprzeciw niej- Wewnątrz mnie trwa walka....To potworna walka pomiędzy dwoma wilkami. Jeden, czyli czarny jest zły, symbolizuje, chciwość, arogancję, pychę, samolubność, dumę, fałszywość i ego. Drugi czyli biały to dobro, radość, pokój, współczucie pomoc i wiara. Ta sama walka jest w tobie i każdym z nas.
- Który wilk wygra? -zapytała zaciekawiona Avalon-
- Ten którego karmisz....To stara opowieść Demonów. Nie wiem czy cię zainteresowałem, ale przynajmniej tyle mogłem zrobić.
(Avalon?)
- Ugh...-burknęła pod nosem- Czyli jesteś taki jak wszyscy
- Nie prawda -pokręciłem przecząco głową- Nie jestem taki jak wszyscy.
- Tak to udowodnij to....
- Nie wiem jak mam ci to udowodnić. Wiem, że teraz pewnie powiesz jak stary mędrzec z laską "Gdybyś chciał udowodnić to byś wiedział jak..."
Więc może ci opowiem starą przepowiednię Demonów.
- Zamieniam się w słuch -dziewczyna usiadła, na ziemi, a ja naprzeciw niej- Wewnątrz mnie trwa walka....To potworna walka pomiędzy dwoma wilkami. Jeden, czyli czarny jest zły, symbolizuje, chciwość, arogancję, pychę, samolubność, dumę, fałszywość i ego. Drugi czyli biały to dobro, radość, pokój, współczucie pomoc i wiara. Ta sama walka jest w tobie i każdym z nas.
- Który wilk wygra? -zapytała zaciekawiona Avalon-
- Ten którego karmisz....To stara opowieść Demonów. Nie wiem czy cię zainteresowałem, ale przynajmniej tyle mogłem zrobić.
(Avalon?)
od Damien'a C.D Cataley
Spojrzałem na Ryana,który odwrócił się w stronę Cataley.
-Tego co zawsze moja droga-wyjaśnił z uśmiechem.
-Eksperymentów-mruknąłem wkurzony
-Dokładnie-zaśmiał się Ryan i spojrzał na mnie.
Przewróciłem oczami i spojrzałem na Cat, która nadal była trochę przestraszona.
-Amanda wszystko już jest w porządku?-zapytał naukowiec dziewczyny.
Ona wstała z krzesła i skinęła z uśmiechem głową.
-Nastraszyłeś mnie-powiedziała do mnie.
-Taki był mój zamiar-prychnąłem
-Do prawdy?-zapytała z uśmiechem.
Odwróciłem od niej szybko wzrok ,czując się obrzydzony.
W czasach w których się urodziłem to nie kobiety flirtowały z mężczyznami.
Raczej inaczej wszystko się toczyło i nie było takich , hmmmm zdzir?
Czasami mnie już męczyła ta dziewczyna, normalnie wolałbym już więcej jej nie widzieć.
(Cataley?)
-Tego co zawsze moja droga-wyjaśnił z uśmiechem.
-Eksperymentów-mruknąłem wkurzony
-Dokładnie-zaśmiał się Ryan i spojrzał na mnie.
Przewróciłem oczami i spojrzałem na Cat, która nadal była trochę przestraszona.
-Amanda wszystko już jest w porządku?-zapytał naukowiec dziewczyny.
Ona wstała z krzesła i skinęła z uśmiechem głową.
-Nastraszyłeś mnie-powiedziała do mnie.
-Taki był mój zamiar-prychnąłem
-Do prawdy?-zapytała z uśmiechem.
Odwróciłem od niej szybko wzrok ,czując się obrzydzony.
W czasach w których się urodziłem to nie kobiety flirtowały z mężczyznami.
Raczej inaczej wszystko się toczyło i nie było takich , hmmmm zdzir?
Czasami mnie już męczyła ta dziewczyna, normalnie wolałbym już więcej jej nie widzieć.
(Cataley?)
od Gabriela C.D Rebecy
[...] Rebeca poszła, a ja zostałem sam.
Wypiłem do końca wino i sprzątnąłem wszystko ze stolika. Minąłem w
drzwiach dwóch strażników, którzy szczerzyli się do mnie w obleśnym
uśmiechu. Nie wiedziałem co ich tak rozbawiło, ale nie podobało mi się
to. Ruszyłem w kierunku swojej celi. Po drodze przechodziłem obok
kolejnych rozbawionych strażników. W końcu nie wytrzymałem, chwyciłem
jednego za gardło i przycisnąłem go do ściany.
- Co się tak szczerzysz? - warknąłem mu prosto w twarz. Chłopak zaczerwienił się cały, pozbawiony tlenu. Bezradnie machał nóżkami.
- Pu.. pu.. puść - wydusił. Uderzyłem go pięścią w brzuch i puściłem.
- Badź grzeczny i powiedz, z czego się tak śmiejesz - wycedziłem.
- Są w stosunku do Ciebie pewne plany.
- Jakie?
- Nie powiem.
- Mów - rozkazałem, chwytając go za koszulę i podnosząc do góry.
- Eksperymentatorka zamierza zapłodnić Tobą swoje zabaweczki. Masz być ojcem naszej.. - urwał, zdając sobie sprawę, że powiedział o słowo za dużo.
- Naszej co? - zacieśniłem uchwyt.
- Armii - wymamrotał i kopnął mnie w krocze. Wypuściłem go, a strażnik uciekł.
- Chole*a jasna - mruknąłem i pobiegłem w stronę wyjścia. Zacząłem ją nawoływać, aż w końcu znalazłem Rebecę przy rzece.
- Wiem już dlaczego nas tu przetrzymują - powiedziałem bez ogródek. - Zamierzają stworzyć z naszych genów armię. Zastanów się, mają tutaj dwóch męskich bogów, których użyją jako reproduktorów. Bogowie przekazują gen długowieczności, wzmożonej odporności, siły, szybkości i tym podobne. Kobiety innych ras dają swoje geny, swoje moce. Anielice, diablice, upadłe anioły, wampirzyce, bazyliszki... Przecież takie dzieci stworzą potężną, niezniszczalną armię.
(Rebeca?)
- Co się tak szczerzysz? - warknąłem mu prosto w twarz. Chłopak zaczerwienił się cały, pozbawiony tlenu. Bezradnie machał nóżkami.
- Pu.. pu.. puść - wydusił. Uderzyłem go pięścią w brzuch i puściłem.
- Badź grzeczny i powiedz, z czego się tak śmiejesz - wycedziłem.
- Są w stosunku do Ciebie pewne plany.
- Jakie?
- Nie powiem.
- Mów - rozkazałem, chwytając go za koszulę i podnosząc do góry.
- Eksperymentatorka zamierza zapłodnić Tobą swoje zabaweczki. Masz być ojcem naszej.. - urwał, zdając sobie sprawę, że powiedział o słowo za dużo.
- Naszej co? - zacieśniłem uchwyt.
- Armii - wymamrotał i kopnął mnie w krocze. Wypuściłem go, a strażnik uciekł.
- Chole*a jasna - mruknąłem i pobiegłem w stronę wyjścia. Zacząłem ją nawoływać, aż w końcu znalazłem Rebecę przy rzece.
- Wiem już dlaczego nas tu przetrzymują - powiedziałem bez ogródek. - Zamierzają stworzyć z naszych genów armię. Zastanów się, mają tutaj dwóch męskich bogów, których użyją jako reproduktorów. Bogowie przekazują gen długowieczności, wzmożonej odporności, siły, szybkości i tym podobne. Kobiety innych ras dają swoje geny, swoje moce. Anielice, diablice, upadłe anioły, wampirzyce, bazyliszki... Przecież takie dzieci stworzą potężną, niezniszczalną armię.
(Rebeca?)
od Avalon C.D Agares'a
-Czemu zawsze spotykam jakiś po*ebańców-pomyślałam.
Agares wciąż się na mnie patrzył,czekając na odpowiedź. -więc?-zapytał z rozbawieniem w głosie. -Nie tutaj. Ściany mają uszy-powiedziałam i złapałam go za rękę,także teraz oboje z nas okrywała iluzja. Pociągnęłam mężczyznę korytarzem prosto i skręciłam w lewo. -Gdzie się..-zaczął. -To tutaj-otworzyłam drzwi wyjściowe i po chwili byliśmy na zewnątrz. Kiedy znaleźliśmy się w bezpiecznej odległości od budynku puściłam go i pozbyłam się iluzjii. -No słucham cię teraz-niedawał za wygraną. -O ile nie jesteś ślepy widzisz,że tworze iluzję-powiedziałam najbardziej przesłodzonym głosem jakim mogłam. -Zauważyłem jeszcze,że jesteś telepatką. -Jest coraz lepszy w kojarzeniu faktów-pomyślałam. -Zadaję ból psychiczny lub fizyczny z pomocą dotyku lub myśli-powiedziałam na głos. -Robi się ciekawie-mruknął. -No,a co do strażników.. Nie mam pełnej władzy nad czyjąś śmiercią póki żyje moja matka. Ona uważa,że "jestem zbyt nieprzewidywalna i nieodpowiedzialna by władać nad życiem i śmiercią". Dlatego nie powierzyła mi tej mocy.-powiedziałam niechętnie.-Śmieszne prawda? Spojrzałam na niego. (Agares?) |
od Sage C.D Rebecy
Rozejrzałam się dookoła i spojrzałam na Rebecę.
Faktycznie każdy uważnie się przyglądał mnie, a zwłaszcza mojej przyjaciółce.
-Spokojnie,chodźmy-szepnęłam do niej.
Chwyciłam ją za rękę i oddaliłyśmy się trochę od tego zbiegowiska.
Na szczęście nie udało mi się wypatrzeć znów jakichś ludzi.
Byłyśmy same, całkowicie same. I na dodatek było również strasznie cicho.
Rebeca cały czas się rozglądała czy nas nie śledzą.
Dotknęłam ją za ramię, a ona podskoczyła na chwilę.
-Jezus Rebeca dawno nie widziałam,Cię takiej znerwicowanej.
I spokojnie nic nam nie grozi-powiedziałam z lekkim uśmiechem.
(Rebeca?)
Faktycznie każdy uważnie się przyglądał mnie, a zwłaszcza mojej przyjaciółce.
-Spokojnie,chodźmy-szepnęłam do niej.
Chwyciłam ją za rękę i oddaliłyśmy się trochę od tego zbiegowiska.
Na szczęście nie udało mi się wypatrzeć znów jakichś ludzi.
Byłyśmy same, całkowicie same. I na dodatek było również strasznie cicho.
Rebeca cały czas się rozglądała czy nas nie śledzą.
Dotknęłam ją za ramię, a ona podskoczyła na chwilę.
-Jezus Rebeca dawno nie widziałam,Cię takiej znerwicowanej.
I spokojnie nic nam nie grozi-powiedziałam z lekkim uśmiechem.
(Rebeca?)
od Rebecy C.D Sage
Zastanowiłam się przez chwilę.
- Jak bym ci powiedziała, że mam ochotę na czekoladę? - spojrzałam na nią.
- A skąd ja mam ją wytrzasnąć? - spytała, a ja się roześmiałam.
Wstałam z łóżka i wyjrzałam przez okno. Odwróciłam się i złapałam Sage za rękę wyciągając z pokoju.
- Gdzie idziemy?
- Do parku. - powiedziałam i wyszłyśmy na dwór.
Było czuć już zmianę pogody, a na dodatek robiło się zimniej. Na zewnątrz chodzili strażnicy i lekarze, którzy nas pilnowali. Niektórzy oglądali się za nami, a ja złapał Sage za ramię.
- Nie podoba mi się jak na nas patrzą.
(Sage?)
- Jak bym ci powiedziała, że mam ochotę na czekoladę? - spojrzałam na nią.
- A skąd ja mam ją wytrzasnąć? - spytała, a ja się roześmiałam.
Wstałam z łóżka i wyjrzałam przez okno. Odwróciłam się i złapałam Sage za rękę wyciągając z pokoju.
- Gdzie idziemy?
- Do parku. - powiedziałam i wyszłyśmy na dwór.
Było czuć już zmianę pogody, a na dodatek robiło się zimniej. Na zewnątrz chodzili strażnicy i lekarze, którzy nas pilnowali. Niektórzy oglądali się za nami, a ja złapał Sage za ramię.
- Nie podoba mi się jak na nas patrzą.
(Sage?)
od Cataley C.D Damien'a
Zaczynałam wszystko słyszeć i powoli wracała mi świadomość, ale dalej
ciężko mi było otworzyć oczy. W końcu uniosłam powieki i znów zobaczyłam
ten pokój. Szarpnęłam rękoma, ale były przykute.
- No w końcu się obudziła. - zaśmiał się mężczyzna. - Przypnijcie ją mocniej.
Thread i jakiś młody strażnik podeszli do mnie i podnieśli. Jeden mnie przytrzymywał, a Thread poprawiał łańcuchy. Byłam jeszcze zbyt odużona przez ten środek by używać daru. W końcu się cofnęli i mogłam zobaczyć Damiena. Doktor Rayan podszedł do chłopaka i zaczął mu pobierać krew do specjalnego woreczka.
- Czego wy znowu chcecie? - spytałam słabo.
(Damien?)
- No w końcu się obudziła. - zaśmiał się mężczyzna. - Przypnijcie ją mocniej.
Thread i jakiś młody strażnik podeszli do mnie i podnieśli. Jeden mnie przytrzymywał, a Thread poprawiał łańcuchy. Byłam jeszcze zbyt odużona przez ten środek by używać daru. W końcu się cofnęli i mogłam zobaczyć Damiena. Doktor Rayan podszedł do chłopaka i zaczął mu pobierać krew do specjalnego woreczka.
- Czego wy znowu chcecie? - spytałam słabo.
(Damien?)
od Nicole C.D Jeremy'ego
Zaśmiałam się cicho.
- Oczywiście. Zawsze to jakaś odmiana.
Przyciągnął mnie za rękę do siebie, a ja mocno się do niego przytuliłam.
- A co będziemy jeść?
(Jeremy?)
- Oczywiście. Zawsze to jakaś odmiana.
Przyciągnął mnie za rękę do siebie, a ja mocno się do niego przytuliłam.
- A co będziemy jeść?
(Jeremy?)
od Agares'a C.D Avalon
Wstałem powoli z ziemi i spojrzałem na dziewczynę.
- Okej...nie ma sprawy. -przeszył mnie lekki lęk, jednak nie dałem tego odczuć- Tylko nie bardzo rozumiem. Skoro jesteś córką śmierci, dlaczego tutaj siedzisz? Nie łatwiej zabić strażników i uciec?
- Jeszcze jakieś pytanie? -zapytała podirytowana kręcąc oczami-
- A i owszem. Jakie masz zdolności? Jak wygląda śmierć? Mam nadzieję, że nie jestem zbyt nachalny i mi odpowiesz.
- Demony zawsze zadają dużo pytań na raz?
Uśmiechnąłem się do niej i spojrzałem na okno, potem znowu na nią.
- Nie wydaje mi się. Ja jestem zapewne wyjątkiem, nie tylko w tej kwestii.
(Avalon?)
- Okej...nie ma sprawy. -przeszył mnie lekki lęk, jednak nie dałem tego odczuć- Tylko nie bardzo rozumiem. Skoro jesteś córką śmierci, dlaczego tutaj siedzisz? Nie łatwiej zabić strażników i uciec?
- Jeszcze jakieś pytanie? -zapytała podirytowana kręcąc oczami-
- A i owszem. Jakie masz zdolności? Jak wygląda śmierć? Mam nadzieję, że nie jestem zbyt nachalny i mi odpowiesz.
- Demony zawsze zadają dużo pytań na raz?
Uśmiechnąłem się do niej i spojrzałem na okno, potem znowu na nią.
- Nie wydaje mi się. Ja jestem zapewne wyjątkiem, nie tylko w tej kwestii.
(Avalon?)
niedziela, 29 grudnia 2013
od Damien'a C.D Cataley
Strażnicy szybko odciągnęli mnie od leżącej Cat i obezwładnili.
-Chol*ra ,czemu prawie nigdy nie działają na ciebie strzałki-warknął jeden strażnik.
Szybko dali mi ręce do tyłu i związali czymś na wszelki wypadek.
Jeden ze strażników wziął na ręce dziewczynę i znów wróciliśmy do tej celi.
Naukowcy opatrywali draśnięcie Amandy,które miała na szyi.
Inni strażnicy oczywiście spali głębokim snem,który oczywiście im zafundowałem.
-Co tu się stało?-zapytał strażnik,który mnie trzymał.
W zasadzie to dwóch mnie trzymało,ale tylko ten z lewej mnie zapytał.
-On się stał-wkurzyła się Amanda i wskazała na mnie.
-Też cię kocham słonko-uśmiechnąłem się chytrze.
Dziewczyna była strasznie wkurzona i nie sądzę by znów wróciła do flirtowania ze mną.
Jeden ze strażników ,znów przypiął Cataley do łańcuchów.
Mnie również zaciągnęli siłą i przykuli do ściny, tak jak wcześniej byliśmy ustawieni.
Tym razem strażnicy dla ich bezpieczeństwa bardziej skrócili mi łańcuchy.
Tak jak przedtem Cataleya,to teraz ja nie mogłem za bardzo się ruszać.
Spojrzałem na swoją ukochaną ,która nadal spała przykuta do ściany.
Czekałem i martwiłem się do puki się nie obudzi.
(Cataley?)
-Chol*ra ,czemu prawie nigdy nie działają na ciebie strzałki-warknął jeden strażnik.
Szybko dali mi ręce do tyłu i związali czymś na wszelki wypadek.
Jeden ze strażników wziął na ręce dziewczynę i znów wróciliśmy do tej celi.
Naukowcy opatrywali draśnięcie Amandy,które miała na szyi.
Inni strażnicy oczywiście spali głębokim snem,który oczywiście im zafundowałem.
-Co tu się stało?-zapytał strażnik,który mnie trzymał.
W zasadzie to dwóch mnie trzymało,ale tylko ten z lewej mnie zapytał.
-On się stał-wkurzyła się Amanda i wskazała na mnie.
-Też cię kocham słonko-uśmiechnąłem się chytrze.
Dziewczyna była strasznie wkurzona i nie sądzę by znów wróciła do flirtowania ze mną.
Jeden ze strażników ,znów przypiął Cataley do łańcuchów.
Mnie również zaciągnęli siłą i przykuli do ściny, tak jak wcześniej byliśmy ustawieni.
Tym razem strażnicy dla ich bezpieczeństwa bardziej skrócili mi łańcuchy.
Tak jak przedtem Cataleya,to teraz ja nie mogłem za bardzo się ruszać.
Spojrzałem na swoją ukochaną ,która nadal spała przykuta do ściany.
Czekałem i martwiłem się do puki się nie obudzi.
(Cataley?)
od Sage C.D Rebecy
-U ciebie to standard -zaśmiałam się
-Co? Izolatka?-zapytała
Ja skinęłam głową ze śmiechem.
-W sumie masz rację-przyznała
Zaraz to Rebeca się roześmiała razem ze mną.
Jednak nadal nas obie dziwiło zachowanie strażników. Żeby tak miło podchodzić do więźniów.
To nie w ich stylu, uprzejmy, i nawet się pyta jak się czujesz xD
To "więzienie" zaczyna schodzić na psy, zatrudniają mienczaków.
-Cóż, masz na coś ochotę?-zapytałam
(Rebeca?)
-Co? Izolatka?-zapytała
Ja skinęłam głową ze śmiechem.
-W sumie masz rację-przyznała
Zaraz to Rebeca się roześmiała razem ze mną.
Jednak nadal nas obie dziwiło zachowanie strażników. Żeby tak miło podchodzić do więźniów.
To nie w ich stylu, uprzejmy, i nawet się pyta jak się czujesz xD
To "więzienie" zaczyna schodzić na psy, zatrudniają mienczaków.
-Cóż, masz na coś ochotę?-zapytałam
(Rebeca?)
od Cataley C.D Damien'a
Spojrzałam na wszystkich. Strażnicy byli nieprzytomni, naukowcy bezsilni, a ta dziewczyna bezbronna.
- Puśćcie Cataley.
- A co z tobą?
Damien spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Naukowcy odpięli mnie, a ja rozmasowałam nadgarstki i podeszłam do chłopaka. Wtedy puścił dziewczynę, a my wybiegliśmy z pokoju. Jednak nie na długo byliśmy wolni. Wybiegając zza zakrętu wpadliśmy na strażników. Jeden z nich od razu strzelił strzałkę, które trafiła mnie w ramię. Damien dostał dwiema. Zdążyłam go złapać za rękę, a strażnicy zbliżyli się do nas. Zaczęło mi się kręcić w głowie, a środek nasenny zaczął działać. Już po chwili upadłam na ziemię, a ostatnim co widziałam to jak strażnicy obezwładniają Damiena.
(Damien?)
- Puśćcie Cataley.
- A co z tobą?
Damien spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Naukowcy odpięli mnie, a ja rozmasowałam nadgarstki i podeszłam do chłopaka. Wtedy puścił dziewczynę, a my wybiegliśmy z pokoju. Jednak nie na długo byliśmy wolni. Wybiegając zza zakrętu wpadliśmy na strażników. Jeden z nich od razu strzelił strzałkę, które trafiła mnie w ramię. Damien dostał dwiema. Zdążyłam go złapać za rękę, a strażnicy zbliżyli się do nas. Zaczęło mi się kręcić w głowie, a środek nasenny zaczął działać. Już po chwili upadłam na ziemię, a ostatnim co widziałam to jak strażnicy obezwładniają Damiena.
(Damien?)
od Rebecy C.D Sage
Spojrzałam na drzwi, a potem obejrzałam się na Sage. Zamarła w miejscu,
więc wstałam i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam strażnika.
Stanęłam tak, by zasłonić pokój.
- Tak?
- Wszystko dobrze? - spytał co mnie zdziwiło.
- Od kiedy to się przejmujecie? - spytałam opierając ręce na biodrach.
- Doktor Patch kazał się zapytać.
- Nic mi nie jest. - warknęłam i zatrzasnęłam drzwi. Kiedyś strażnik otworzył by je i ukarał za to, ale ten odszedł. Zdziwiło mnie to, więc wróciłam do przyjaciółki i usiadłam z powrotem obok.
- Dziwne. - powiedziała za nim jak to zrobiłam.
- Nie będą mnie teraz karać. Przynajmniej nie mocno. - powiedziałam patrząc przed siebie. - Nie chcą stracić pokolenia. Najwyżej jak coś przeskrobie zamkną mnie w izolatce.
(Sage?)
- Tak?
- Wszystko dobrze? - spytał co mnie zdziwiło.
- Od kiedy to się przejmujecie? - spytałam opierając ręce na biodrach.
- Doktor Patch kazał się zapytać.
- Nic mi nie jest. - warknęłam i zatrzasnęłam drzwi. Kiedyś strażnik otworzył by je i ukarał za to, ale ten odszedł. Zdziwiło mnie to, więc wróciłam do przyjaciółki i usiadłam z powrotem obok.
- Dziwne. - powiedziała za nim jak to zrobiłam.
- Nie będą mnie teraz karać. Przynajmniej nie mocno. - powiedziałam patrząc przed siebie. - Nie chcą stracić pokolenia. Najwyżej jak coś przeskrobie zamkną mnie w izolatce.
(Sage?)
od Avalon C.D Agares'a
-Demony są takie słabe i bezbronne-powiedziałam.
-Skąd takie przekonanie?
W jego spojrzeniu można było wyczytać zwątpienie.
-Nie potraficie żyć same więc służycie diabłu lub siłą ciemności-stwierdziłam.
-Za mało wiesz o demonach-wypiął się dumnie. Dosłownie wybuchnęłam śmiechem. Myślałam,że to ludzie są zabawni,jednak ten demon przebija wszystko.
-Jesteście słabi-delikatnie dotknęłam jego klatki piersiowej. Po chwili leżał na ziemii kuląc się z bólu.
-Kim ty do cholery jesteś?-powoli wstał.
-Tylko córką śmierci-powiedziałam sarkastycznie.
(Agares?)
-Skąd takie przekonanie?
W jego spojrzeniu można było wyczytać zwątpienie.
-Nie potraficie żyć same więc służycie diabłu lub siłą ciemności-stwierdziłam.
-Za mało wiesz o demonach-wypiął się dumnie. Dosłownie wybuchnęłam śmiechem. Myślałam,że to ludzie są zabawni,jednak ten demon przebija wszystko.
-Jesteście słabi-delikatnie dotknęłam jego klatki piersiowej. Po chwili leżał na ziemii kuląc się z bólu.
-Kim ty do cholery jesteś?-powoli wstał.
-Tylko córką śmierci-powiedziałam sarkastycznie.
(Agares?)
od Sage C.D Rebecy
-Nie strasz mnie-poprosiłam i odetchnęłam z ulgą.
Rebeca zaśmiała się rozbawiona i machnęła ręką.
-Sorki-odparła
Skinęłam głową i bardziej się jej przyjrzałam, przeszłam tak by ją mieć od boku.
-No zaczynasz wyglądać jak diablica w ciąży-zaśmiałam się
-Sage..-mruknęła
-Dobra, spokojnie Rebeca-odparłam i podeszła do niej z powrotem.
Usiadłam obok biorąc znów wodę do picia,którą jej dałam.
-W sumie ja Ci współczuję,że musisz przeżywać taki ból-dodałam
-No cóż, zdarza się-przyznała
Skinęłam głową i rozejrzałam się po pokoju. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
Zamarłam w bezruchu i wpatrywałam się w drzwi, miałam tylko cichą nadzieję ,że nie są to strażnicy.
(Rebeca?)
Rebeca zaśmiała się rozbawiona i machnęła ręką.
-Sorki-odparła
Skinęłam głową i bardziej się jej przyjrzałam, przeszłam tak by ją mieć od boku.
-No zaczynasz wyglądać jak diablica w ciąży-zaśmiałam się
-Sage..-mruknęła
-Dobra, spokojnie Rebeca-odparłam i podeszła do niej z powrotem.
Usiadłam obok biorąc znów wodę do picia,którą jej dałam.
-W sumie ja Ci współczuję,że musisz przeżywać taki ból-dodałam
-No cóż, zdarza się-przyznała
Skinęłam głową i rozejrzałam się po pokoju. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
Zamarłam w bezruchu i wpatrywałam się w drzwi, miałam tylko cichą nadzieję ,że nie są to strażnicy.
(Rebeca?)
od Rebecy C.D Sage
- Kopać? - spojrzałam na nią i weszłyśmy do mojego pokoju. - One są naprawdę silne.
- Myślałam raczej, że nie będzie ich tak czuć.
- Czuję i to porządnie. - skrzywiłam się, gdy znowu mnie kopnął.
- Siadaj. - powiedziała Sage, a ja usiałam na łóżku.
- Chyba mają siłę po bogu.
- Ale diablice też są silne.
- Nie tak jak pół bogowie. Nie dorównuję siłą nawet diabłom, ale jestem silniejsza od ludzi.
- Ale ciąża to coś pięknego. - uśmiechnęła się.
- Może, jeśli dzieci nie łamią ci żeber. - powiedziałam i odetchnęłam.
- Co?
- Spokojnie, chyba mam jeszcze całe. - zaśmiałam się. Dobrze, że moje ciało umiało samo się regenerować.
(Sage?)
- Myślałam raczej, że nie będzie ich tak czuć.
- Czuję i to porządnie. - skrzywiłam się, gdy znowu mnie kopnął.
- Siadaj. - powiedziała Sage, a ja usiałam na łóżku.
- Chyba mają siłę po bogu.
- Ale diablice też są silne.
- Nie tak jak pół bogowie. Nie dorównuję siłą nawet diabłom, ale jestem silniejsza od ludzi.
- Ale ciąża to coś pięknego. - uśmiechnęła się.
- Może, jeśli dzieci nie łamią ci żeber. - powiedziałam i odetchnęłam.
- Co?
- Spokojnie, chyba mam jeszcze całe. - zaśmiałam się. Dobrze, że moje ciało umiało samo się regenerować.
(Sage?)
od Damien'a C.D Cataley
Wpatrywałem się w to co robią naukowcy Cataley.
Stałem tak i nawet nie mogłem nic zrobić, ale dziewczyna starała się radzić sobie i za pomocą magii obezwładniała innych ludzi.
Rozejrzałem się i po chwili napotkałem wzrok młodej dziewczyny,która cały czas stała obok mnie.
-Twoje imię?-odezwałem się do niej.
Młoda uśmiechnęła się zadowolona i widać było,że cała była w chmurkach.
To raczej nie praca dla niej jak ma słabość do każdego przystojnego chłopaka i najchętniej poszłaby z nim od razu do łóżka. Boże, jaka ta młodzież w tych czasach nie wychowana.
-Amanda-szepnęła mi do ucha
Wzdrygnąłem się wkurzony czując jej oddech na swoim ciele.
Chyba czas wykorzystać swoje kochane moce, a tak dawno ich nie używałem.......
Skupiłem się i po chwili gdy nikt nie patrzył zmieniłem się w mgłę, przeszedłem za Amandą i podszedłem do stoiska. Mieli tam dużo rzeczy, bardzo przydatnych do mojego planu.
Wziąłem dwie strzykawki usypiające i rzuciłem w strażników,którzy byli tam jedyni.
Amanda szybko zwróciła uwagę,że mnie nie ma, jednak trochę się spóźniła, bo już stałem przy niej przykładając jej nóż do gardła. Czułem jak dziewczyna jest przerażona.
-Amanda!-krzyknęli obaj naukowcy.
Chcieli podbiec jednak gdy tylko się ruszyli bardziej przyłożyłem nóż, a dziewczyna jęknęła.
-Nie radzę-warknąłem
(Cataley?)
Stałem tak i nawet nie mogłem nic zrobić, ale dziewczyna starała się radzić sobie i za pomocą magii obezwładniała innych ludzi.
Rozejrzałem się i po chwili napotkałem wzrok młodej dziewczyny,która cały czas stała obok mnie.
-Twoje imię?-odezwałem się do niej.
Młoda uśmiechnęła się zadowolona i widać było,że cała była w chmurkach.
To raczej nie praca dla niej jak ma słabość do każdego przystojnego chłopaka i najchętniej poszłaby z nim od razu do łóżka. Boże, jaka ta młodzież w tych czasach nie wychowana.
-Amanda-szepnęła mi do ucha
Wzdrygnąłem się wkurzony czując jej oddech na swoim ciele.
Chyba czas wykorzystać swoje kochane moce, a tak dawno ich nie używałem.......
Skupiłem się i po chwili gdy nikt nie patrzył zmieniłem się w mgłę, przeszedłem za Amandą i podszedłem do stoiska. Mieli tam dużo rzeczy, bardzo przydatnych do mojego planu.
Wziąłem dwie strzykawki usypiające i rzuciłem w strażników,którzy byli tam jedyni.
Amanda szybko zwróciła uwagę,że mnie nie ma, jednak trochę się spóźniła, bo już stałem przy niej przykładając jej nóż do gardła. Czułem jak dziewczyna jest przerażona.
-Amanda!-krzyknęli obaj naukowcy.
Chcieli podbiec jednak gdy tylko się ruszyli bardziej przyłożyłem nóż, a dziewczyna jęknęła.
-Nie radzę-warknąłem
(Cataley?)
od Rebecy C.D Gabriela
Spojrzałam na niego rozbawiona. Już dawno
nie rozmawiałam z nikim tak otwarcie. Wzięłam parę winogron do ręki i
jadłam je dalej rozmawiając z Gabrielem. Dzięki temu wiele się o sobie
dowiedzieliśmy.
- Prawdziwa z ciebie diablica.
- Nigdy nie byłam grzeczną dziewczynką. - wzruszyłam ramionami i sięgnęłam po wino. Na chwilę się zawahałam, ale Gabriel kiwnął głową więc upiłam łyk.
- Jesteś pewien, ze nic im nie będzie? - spytałam.
- Na pewno.
- Dalej nie mogę uwierzyć w to jak nas załatwili. Myślisz, że użyją jeszcze kogoś?
- Nie wiem, na razie jedynie ciebie.
Westchnęłam i wstałam odkładając kieliszek.
- A ty gdzie?
- Muszę stąd wyjść. - powiedziałam, bo nie czułam się najlepiej. Od rana tak było, więc wyszłam na dwór i spojrzałam na niebo. Zaczęłam się przechadzać, aż doszłam do rzeki. Spojrzałam na swoje odbicie i stanęłam bokiem naciągając bluzkę, by przylegała do brzucha. Był większy i z dnia na dzień miał się stawać większy. I tylko przez 2 tygodnie. Kucnęłam i zaczęłam tworzyć kółka na wodzie.
(Gabriel?)
- Prawdziwa z ciebie diablica.
- Nigdy nie byłam grzeczną dziewczynką. - wzruszyłam ramionami i sięgnęłam po wino. Na chwilę się zawahałam, ale Gabriel kiwnął głową więc upiłam łyk.
- Jesteś pewien, ze nic im nie będzie? - spytałam.
- Na pewno.
- Dalej nie mogę uwierzyć w to jak nas załatwili. Myślisz, że użyją jeszcze kogoś?
- Nie wiem, na razie jedynie ciebie.
Westchnęłam i wstałam odkładając kieliszek.
- A ty gdzie?
- Muszę stąd wyjść. - powiedziałam, bo nie czułam się najlepiej. Od rana tak było, więc wyszłam na dwór i spojrzałam na niebo. Zaczęłam się przechadzać, aż doszłam do rzeki. Spojrzałam na swoje odbicie i stanęłam bokiem naciągając bluzkę, by przylegała do brzucha. Był większy i z dnia na dzień miał się stawać większy. I tylko przez 2 tygodnie. Kucnęłam i zaczęłam tworzyć kółka na wodzie.
(Gabriel?)
od Jeremy'ego C.D Nicole
Obudzili mnie strażnicy, którzy kazali iść na śniadanie. Wstałem leniwie
z łóżka i ubrałem się. Wyszedłem i skierowałem się do stołówki. Co
dzień było to samo, śniadanie, czas wolny i cele. Zaczynało mi się to
nudzić, więc gdy tylko zobaczyłem Nicole podbiegłem do niej i złapałem
za rękę ciągnąc do wyjścia.
- Gdzie idziemy?
- Zrobimy coś nowego. Masz ochotę na śniadanie w lesie?
(Nicole?)
- Gdzie idziemy?
- Zrobimy coś nowego. Masz ochotę na śniadanie w lesie?
(Nicole?)
od Sage C.D Rebecy
Spojrzałam na Rebece i zaraz wszystkie emocje opadły.
Nie umiałam się na nią wkurzać, jednak jestem bardzo uparta i nie ustępliwa jeśli chodzi o Gabriela.
-Dobrze-odpowiedziałam spokojnie-Nie wiem gdzie poszedł.
Rebeca skinęła głową , ja właśnie w tej chwili skończyłam jeść.
Odniosłam szybko talerz i wróciłam do przyjaciółki.
-Sorki, po prostu wkurza mnie to co się stało-wyjaśniła opuszczając głowę
-Nie tylko ciebie-przyznała-Ale Gabriel jest na prawdę miły i kochany.
-Może..............ale ledwie się znacie-odpowiedziałam
-W sumie ,ale i tak jest wyjątkowy-dodała
-Heh, diablica i pół bóg-zaśmiałam się cicho-To będzie ciekawe..........w dobrym sensie.
Obie się uśmiechnęłyśmy, a Rebeca nagle złapała się szybko za brzuch.
Wyszłyśmy ze stołówki i udałyśmy się do jej pokoju.
-Co? Zaczynają kopać nie?-zapytałam
(Rebeca?)
Nie umiałam się na nią wkurzać, jednak jestem bardzo uparta i nie ustępliwa jeśli chodzi o Gabriela.
-Dobrze-odpowiedziałam spokojnie-Nie wiem gdzie poszedł.
Rebeca skinęła głową , ja właśnie w tej chwili skończyłam jeść.
Odniosłam szybko talerz i wróciłam do przyjaciółki.
-Sorki, po prostu wkurza mnie to co się stało-wyjaśniła opuszczając głowę
-Nie tylko ciebie-przyznała-Ale Gabriel jest na prawdę miły i kochany.
-Może..............ale ledwie się znacie-odpowiedziałam
-W sumie ,ale i tak jest wyjątkowy-dodała
-Heh, diablica i pół bóg-zaśmiałam się cicho-To będzie ciekawe..........w dobrym sensie.
Obie się uśmiechnęłyśmy, a Rebeca nagle złapała się szybko za brzuch.
Wyszłyśmy ze stołówki i udałyśmy się do jej pokoju.
-Co? Zaczynają kopać nie?-zapytałam
(Rebeca?)
od Agares'a C.D Avalon
Poczułem się dumny.
- Widzisz, nawet Demony są mądre
- Czyli mówisz, że jesteś Demonem -zauważyła dziewczyna-
- Tak, jestem
(Avalon? Brak weny)
- Widzisz, nawet Demony są mądre
- Czyli mówisz, że jesteś Demonem -zauważyła dziewczyna-
- Tak, jestem
(Avalon? Brak weny)
od Gabriela C.D Rebecy
[...] Odwzajemniłem uśmiech i rozłożyłem się wygodniej na drugiej części kanapy.
- Sukuby.. Tak, spotkałem się kiedyś z jedną. Chciała mnie zabić gdy ją posuwałem. Przeliczyła się - uśmiechnąłem się szeroko. - A co do wieków.. Nie, mi w ogóle XX. nie przypadł do gustu. Tamte wojny były nudne.
- Chcesz mi powiedzieć, że obie Wojny Światowe były Twoim zdaniem nudne? - spojrzała na mnie z zaskoczeniem, a ja przytaknąłem ruchem głowy.
- Nic, tylko siedzenie w okopach. Jedyne co w nich fajnego, to rozwój floty.
- Marynarz? - spytała Rebeca z rozbawieniem. - Nie przypuszczałabym.
- Jestem Grekiem - wypaliłem, jakby to było oczywiste. - Poza tym, walczyłem w praktycznie każdej armii i marynarce świata, nie licząc afrykańskich. Dla nich byłem zbyt biały.
- W jakich wojnach walczyłeś?
- Każdej, która wybuchła po moich narodzinach. Brałem też udział w na przykład Wielkiej Rewolucji Francuskiej.
- Po której stronie? - Rebeca uśmiechnęła się szeroko.
- Powstańców, oczywiście. Byłem jednym z tych młodych chłopców, którzy po zburzeniu Bastylii chcieli zburzyć porządek całego świata.
- Prowadziłam w tych czasach burdel - wyznała z rozbawieniem Rebeca.
- Gdzie? W Paryżu?
- A gdzieżby indziej - zaśmiała się. - Burdel w czasach, kiedy mężczyźni biją i pie*rzą się z kim popadnie, to najlepsza inwestycja.
- Jak ja kocham wojny.. - zamruczałem. - Dawno żadnej nie było.
- Czyli widzę, że urodzony żołnierz i morderca - podsumowała. - I kobieciarz?
- W wojnach walczyłem między innymi dlatego by bronić kobiet i zdobywać nowe - wyszczerzyłem się.
(Rebeca?)
- Sukuby.. Tak, spotkałem się kiedyś z jedną. Chciała mnie zabić gdy ją posuwałem. Przeliczyła się - uśmiechnąłem się szeroko. - A co do wieków.. Nie, mi w ogóle XX. nie przypadł do gustu. Tamte wojny były nudne.
- Chcesz mi powiedzieć, że obie Wojny Światowe były Twoim zdaniem nudne? - spojrzała na mnie z zaskoczeniem, a ja przytaknąłem ruchem głowy.
- Nic, tylko siedzenie w okopach. Jedyne co w nich fajnego, to rozwój floty.
- Marynarz? - spytała Rebeca z rozbawieniem. - Nie przypuszczałabym.
- Jestem Grekiem - wypaliłem, jakby to było oczywiste. - Poza tym, walczyłem w praktycznie każdej armii i marynarce świata, nie licząc afrykańskich. Dla nich byłem zbyt biały.
- W jakich wojnach walczyłeś?
- Każdej, która wybuchła po moich narodzinach. Brałem też udział w na przykład Wielkiej Rewolucji Francuskiej.
- Po której stronie? - Rebeca uśmiechnęła się szeroko.
- Powstańców, oczywiście. Byłem jednym z tych młodych chłopców, którzy po zburzeniu Bastylii chcieli zburzyć porządek całego świata.
- Prowadziłam w tych czasach burdel - wyznała z rozbawieniem Rebeca.
- Gdzie? W Paryżu?
- A gdzieżby indziej - zaśmiała się. - Burdel w czasach, kiedy mężczyźni biją i pie*rzą się z kim popadnie, to najlepsza inwestycja.
- Jak ja kocham wojny.. - zamruczałem. - Dawno żadnej nie było.
- Czyli widzę, że urodzony żołnierz i morderca - podsumowała. - I kobieciarz?
- W wojnach walczyłem między innymi dlatego by bronić kobiet i zdobywać nowe - wyszczerzyłem się.
(Rebeca?)
od Cataley C.D Damien'a
Przez chwilę kręciło mi się w głowie, ale po chwili wszystko ustało.
Wtedy usłyszałam głos Damien'a i spojrzałam na niego. Kiwnęłam głową, że
tak chociaż nie byłam wcale tego taka pewna. Ta dziewczyna dalej
przystawiała się do Damien'a, a ja musiałam na to patrzeć. Naukowcy
podeszli do mnie, ale mi udało się jednego z nich dotknąć i porazić
prądem. Uśmiechnęłam się, bo moja moc działała. Jeden z nich upadł, a
drugi skrócił mi łańcuchy, tak że nie mogłam się w ogóle ruszyć. Znów
zaczęli coś sprawdzać, badać i wkuwać się w moje ciało.
- Zostawcie mnie. - wyszeptałam, bo czułam się co raz słabsza. Damien musiał stać i na to patrzeć, bo na razie tylko raz mu coś wstrzyknęli.
- Dosyć, to ją zabije! - krzyknął Damien próbując się uwolnić.
Spojrzałam na niego i pokręciłam głową. Wolałam, by żył dalej. Spojrzałam na naukowca i sprawiłam by cierpiał, a każdy kto chciał do mnie podejść poraziłam prądem, który rozprowadziłam po całym ciele.
(Damien?)
- Zostawcie mnie. - wyszeptałam, bo czułam się co raz słabsza. Damien musiał stać i na to patrzeć, bo na razie tylko raz mu coś wstrzyknęli.
- Dosyć, to ją zabije! - krzyknął Damien próbując się uwolnić.
Spojrzałam na niego i pokręciłam głową. Wolałam, by żył dalej. Spojrzałam na naukowca i sprawiłam by cierpiał, a każdy kto chciał do mnie podejść poraziłam prądem, który rozprowadziłam po całym ciele.
(Damien?)
od Rebecy C.D Sage
Spojrzałam na dziewczynę, a potem na chłopaka.
- Czemu mam być spokojna?
- Proszę Sage. - poprosiłam i uśmiechnęłam się.
- I jak? - spytał Gabriel.
- Dobrze. - szepnęłam i zaczęłam jeść. Nikt się nie odzywa, a to przez strażników. Gdy skończyłam jeść poszłam odnieść talerz i wróciłam na miejsce. Gabriel odszedł i Sage siedziała teraz sama.
- Gdzie poszedł? - spytałam.
- Co cię tak to obchodzi.
- Bo to on jest ojcem i mi pomaga.
(Sage?)
- Czemu mam być spokojna?
- Proszę Sage. - poprosiłam i uśmiechnęłam się.
- I jak? - spytał Gabriel.
- Dobrze. - szepnęłam i zaczęłam jeść. Nikt się nie odzywa, a to przez strażników. Gdy skończyłam jeść poszłam odnieść talerz i wróciłam na miejsce. Gabriel odszedł i Sage siedziała teraz sama.
- Gdzie poszedł? - spytałam.
- Co cię tak to obchodzi.
- Bo to on jest ojcem i mi pomaga.
(Sage?)
od Nicole C.D Jeremy'ego
Szybko zasnęłam, gdy Jeremy przy mnie był.
Rano obudziłam się nadal zmęczona i usiadłam na łóżku, przecierając oczy. Czułam się tak, jakbym zarwała całą noc.
Postanowiłam doprowadzić się do porządku i poszukać Jeremy'ego. Cały czas mślałam o jego wczorajszych słowaach, że mu na mnie zależy...
(Jeremy?)
Rano obudziłam się nadal zmęczona i usiadłam na łóżku, przecierając oczy. Czułam się tak, jakbym zarwała całą noc.
Postanowiłam doprowadzić się do porządku i poszukać Jeremy'ego. Cały czas mślałam o jego wczorajszych słowaach, że mu na mnie zależy...
(Jeremy?)
sobota, 28 grudnia 2013
od Damien'a C.D Cataley
Spojrzałem wkurzony na naukowca i dziewczynę która stała tuż obok mnie.
-Jeśli jej coś zrobisz-warknąłem
-Oj nie martw się -odezwała się dziewczyna stojąca obok.
Zignorowałem ją i wpatrywałem się we wszystko co robił naukowiec.
Normalnie nie odrywałem od niego wzroku.
Jednak gdy wkuł się pod skórę Cat,która jęknęła z bólu i wpuścił jej do krwiobiegu jakąś substancję.
To aż się we mnie zagotowało, napiąłem mięśnie i nie tylko bo też łańcuchy.
-Umm silny jesteś-zachwyciła się
-Skończ już dziecko-syknąłem
-Dziecko?!-oburzyła się
-A niby kto, jestem od ciebie o jakieś 150 lat starszy-prychnąłem
Spojrzałem na Cataleyę i skupiłem się.
-"Wszystko okej?"-zapytałem w myślach
(Cataleya?)
-Jeśli jej coś zrobisz-warknąłem
-Oj nie martw się -odezwała się dziewczyna stojąca obok.
Zignorowałem ją i wpatrywałem się we wszystko co robił naukowiec.
Normalnie nie odrywałem od niego wzroku.
Jednak gdy wkuł się pod skórę Cat,która jęknęła z bólu i wpuścił jej do krwiobiegu jakąś substancję.
To aż się we mnie zagotowało, napiąłem mięśnie i nie tylko bo też łańcuchy.
-Umm silny jesteś-zachwyciła się
-Skończ już dziecko-syknąłem
-Dziecko?!-oburzyła się
-A niby kto, jestem od ciebie o jakieś 150 lat starszy-prychnąłem
Spojrzałem na Cataleyę i skupiłem się.
-"Wszystko okej?"-zapytałem w myślach
(Cataleya?)
od Jeremy'ego C.D Nicole
- Nie zostawię cię tylko dlatego, że jesteś przeklęta.
- Ale ja nie chcę cię stracić. - szepnęła.
- Nie stracisz, obiecuję.
- Mam nadzieję.
Przytuliłem ją i pocałowałem. Drzwi już dawno zamknięto, więc czekałem aż Nicole zaśnie. Gdy już zasnęła wymknąłem się z jej pokoju i poszedłem od razu spać.
(Nicole?)
- Ale ja nie chcę cię stracić. - szepnęła.
- Nie stracisz, obiecuję.
- Mam nadzieję.
Przytuliłem ją i pocałowałem. Drzwi już dawno zamknięto, więc czekałem aż Nicole zaśnie. Gdy już zasnęła wymknąłem się z jej pokoju i poszedłem od razu spać.
(Nicole?)
od Sage C.D Rebecy
Uśmiechnęłam się do przyjaciółki i wróciłam do jedzenia.
Nagle zobaczyłam kątem oka ,że ktoś usiadł po drugiej stronie stołu.
Podniosłam wzrok i zobaczyłam pół boga-Gabriela.
Spojrzałam na niego zdziwiona , a jednocześnie bardzo wkurzona.
-Co chcesz?-warknęłam
Rebeca spojrzała na mnie zdziwiona jednak zaraz zrozumiała o kogo chodzi.
-Sage spokojnie-poprosiła
(Rebeca?)
Nagle zobaczyłam kątem oka ,że ktoś usiadł po drugiej stronie stołu.
Podniosłam wzrok i zobaczyłam pół boga-Gabriela.
Spojrzałam na niego zdziwiona , a jednocześnie bardzo wkurzona.
-Co chcesz?-warknęłam
Rebeca spojrzała na mnie zdziwiona jednak zaraz zrozumiała o kogo chodzi.
-Sage spokojnie-poprosiła
(Rebeca?)
od Nicole C.D Jeremy'ego
- Obiecujesz? - zapytałam cicho.
- Obiecuję.
Zawachałam się, ale postanowiłam mu zaufać. W końcu tutaj może nic się nikomu nie stanie...
Wtuliłam się w niego, a on objął mnie mocno.
(Jeremy?)
- Obiecuję.
Zawachałam się, ale postanowiłam mu zaufać. W końcu tutaj może nic się nikomu nie stanie...
Wtuliłam się w niego, a on objął mnie mocno.
(Jeremy?)
od Cataley C.D Damien'a
Ta dziewczyna zaczynała mnie wkurzać. Podeszła do Damien'a i zaczęła z
nim flirtować na moich oczach. Odwróciłam wzrok by tego nie widzieć.
- Czyżby ci coś przeszkadzało? - spytał naukowiec.
- Nie. - warknęłam na niego i spojrzałam na wszystkich.
- Czyli mogę? - spytała się go ta asystentka, a naukowiec przytaknął głową. Dziewczyna uśmiechnęła się i zaczęła całować Damiena. Zacisnęłam zęby, by nie krzyczeć. To bolało, ale tylko serce.
- Wystarczy, nie po to ich wzięliśmy.
Dziewczyna z uśmiechem odeszła od Damien'a, a ja spojrzałam na niego zła. Naukowiec podszedł do mnie i zaczął naciskać na moją rękę. Stęknęłam, gdy nacisnął miejsce, gdzie ostatnio mnie kuli.
- Więc zobaczymy, jak dziś wytrzymacie. - zaśmiał się, a mnie przeszedł dreszcz.
(Damien?)
- Czyżby ci coś przeszkadzało? - spytał naukowiec.
- Nie. - warknęłam na niego i spojrzałam na wszystkich.
- Czyli mogę? - spytała się go ta asystentka, a naukowiec przytaknął głową. Dziewczyna uśmiechnęła się i zaczęła całować Damiena. Zacisnęłam zęby, by nie krzyczeć. To bolało, ale tylko serce.
- Wystarczy, nie po to ich wzięliśmy.
Dziewczyna z uśmiechem odeszła od Damien'a, a ja spojrzałam na niego zła. Naukowiec podszedł do mnie i zaczął naciskać na moją rękę. Stęknęłam, gdy nacisnął miejsce, gdzie ostatnio mnie kuli.
- Więc zobaczymy, jak dziś wytrzymacie. - zaśmiał się, a mnie przeszedł dreszcz.
(Damien?)
od Rebecy C.D Sage
- Tak, już. - weszłam jeszcze po gumkę do włosów i wyszłam. Razem
poszłyśmy do stołówki, gdzie siedziało już parę osób. Spięłam szybko
włosy w kitkę i wzięłam talerz. Nałożyłam sobie parę rzeczy do jedzenia i
usiadłyśmy z Sage na swoich miejscach.
- Też słyszałaś te krzyki? - spytałam przyjaciółki.
- W nocy? Tak.
- Kogoś znowu zaciągnęli.
- Szkoda.
- Każdy radzi tu sobie sam. Takie prawo.
- Ty też? - spytała czym mnie zaskoczyła.
- Nie, ja nie.
- No własnie. - uśmiechnęła się i zaczęła jeść. Po chwili dołączyłam do niej.
(Sage?)
- Też słyszałaś te krzyki? - spytałam przyjaciółki.
- W nocy? Tak.
- Kogoś znowu zaciągnęli.
- Szkoda.
- Każdy radzi tu sobie sam. Takie prawo.
- Ty też? - spytała czym mnie zaskoczyła.
- Nie, ja nie.
- No własnie. - uśmiechnęła się i zaczęła jeść. Po chwili dołączyłam do niej.
(Sage?)
od Rebecy C.D Gabriela
- To nie jest pytanie. - powiedziałam uśmiechając się.
- Rebeca.
- No dobra. - pomyślałam chwilę. - Urodziłam się w 1592 roku w dość bogatej rodzinie. Jednak ojciec był świnią. Dzień przed moimi 20 urodzinami zabito mnie. Wtedy jednak nie dane mi było iść do nieba. Poszłam do piekła, gdzie przy pomocy dwóch diabłów zostałam diablicą. Wróciłam na ziemię i zabiłam ojca, zemściłam się na swoim zabójcy i żyłam dalej, a raczej nie żyłam na ziemi. Matce i siostrze lepiej się żyło bez tego palanta i dożyły swoich lat. Przeżyłam je wszystkie, lata 30, 40, 50, 60, one były fajne. - uśmiechnęłam się na wspomnienie.
- jak cie złapali?
- Przypadkiem. Byłam na imprezie i robiłam to co zawsze. Wiesz skąd sie wzięły legendy o sukubach?
- Nie.
- Ja je rozpuściłam. Piękne kobiety, które kusiły mężczyzn, a potem z nimi spały lub zabijały pod czas stosunku.
- Ciekawie. - zaśmiał się.
- To chyba wszystko, teraz już nie ważne skoro jestem diablicą. - zaśmiałam się.
(Gabriel?)
- Rebeca.
- No dobra. - pomyślałam chwilę. - Urodziłam się w 1592 roku w dość bogatej rodzinie. Jednak ojciec był świnią. Dzień przed moimi 20 urodzinami zabito mnie. Wtedy jednak nie dane mi było iść do nieba. Poszłam do piekła, gdzie przy pomocy dwóch diabłów zostałam diablicą. Wróciłam na ziemię i zabiłam ojca, zemściłam się na swoim zabójcy i żyłam dalej, a raczej nie żyłam na ziemi. Matce i siostrze lepiej się żyło bez tego palanta i dożyły swoich lat. Przeżyłam je wszystkie, lata 30, 40, 50, 60, one były fajne. - uśmiechnęłam się na wspomnienie.
- jak cie złapali?
- Przypadkiem. Byłam na imprezie i robiłam to co zawsze. Wiesz skąd sie wzięły legendy o sukubach?
- Nie.
- Ja je rozpuściłam. Piękne kobiety, które kusiły mężczyzn, a potem z nimi spały lub zabijały pod czas stosunku.
- Ciekawie. - zaśmiał się.
- To chyba wszystko, teraz już nie ważne skoro jestem diablicą. - zaśmiałam się.
(Gabriel?)
od Damien'a C.D Cataley
Po pewnym czasie również strażnicy przyszli po mnie.
Siłą przywlekli mnie do jakiegoś innego pokoju i przykuli na przeciw Cat.
Spojrzałem na dziewczynę, a potem wrogo na strażników ,którzy szwendali się po pokoju.
Po chwili weszło również dwóch naukowców i ich asystentka?
Czy może ona dopiero co się uczy ,pracowania w tej branży ,ale raczej nikt nie wie.
Spojrzałem na nią, jednak zaraz przestała mnie interesować.
Bardziej przejmowałem się tym czego te gnidy od nas chcą i czy nie zrobią krzywdy mojej ukochanej.
Nagle dziewczyna podeszła do Cat i przyjrzała się jej uważnie.
Zaraz jednak szybko zawróciła i skupiła się bardziej na mnie.
-Słodki jesteś -uśmiechnęła się do mnie
Spojrzałem na nią jak na wariatkę i psychopatkę ignorując ją ,jak tylko mogłem.
(Cataleya?)
Siłą przywlekli mnie do jakiegoś innego pokoju i przykuli na przeciw Cat.
Spojrzałem na dziewczynę, a potem wrogo na strażników ,którzy szwendali się po pokoju.
Po chwili weszło również dwóch naukowców i ich asystentka?
Czy może ona dopiero co się uczy ,pracowania w tej branży ,ale raczej nikt nie wie.
Spojrzałem na nią, jednak zaraz przestała mnie interesować.
Bardziej przejmowałem się tym czego te gnidy od nas chcą i czy nie zrobią krzywdy mojej ukochanej.
Nagle dziewczyna podeszła do Cat i przyjrzała się jej uważnie.
Zaraz jednak szybko zawróciła i skupiła się bardziej na mnie.
-Słodki jesteś -uśmiechnęła się do mnie
Spojrzałem na nią jak na wariatkę i psychopatkę ignorując ją ,jak tylko mogłem.
(Cataleya?)
od Sage C.D Rebecy
Siedziałam u siebie w pokoju, aż do północy.Jednak już o tej porze postanowiłam się położyć do spania.
Co niestety nie wyszło jak najlepiej bo oczywiście znów eksperymentowali na kimś.
Słychać było wrzaski ,krzyki ,szlochanie i inne odgłosy, które wydawały się być takie przerażające.
Nieoczekiwanie udało mi się na szczęście zasnąć i obudziłam się dopiero rano.
Lekkie promienie słońca przedzierały się przez okno do mojej celi.
Podniosłam się z łóżka i wzięłam poranny ,orzeźwiający prysznic i przebrałam się w coś innego.
Zadzwonił dzwon i usłyszałam jak drzwi się otwierają. Oczywiście trzeba zejść na śniadanie.
Wyszłam z celi i pobiegłam szybko pod "pokój" Rebecy.
Zapukałam do drzwi i oczywiście otworzyła mi je moja przyjaciółka.
-Idziesz?-zapytałam
(Rebeca?)
Co niestety nie wyszło jak najlepiej bo oczywiście znów eksperymentowali na kimś.
Słychać było wrzaski ,krzyki ,szlochanie i inne odgłosy, które wydawały się być takie przerażające.
Nieoczekiwanie udało mi się na szczęście zasnąć i obudziłam się dopiero rano.
Lekkie promienie słońca przedzierały się przez okno do mojej celi.
Podniosłam się z łóżka i wzięłam poranny ,orzeźwiający prysznic i przebrałam się w coś innego.
Zadzwonił dzwon i usłyszałam jak drzwi się otwierają. Oczywiście trzeba zejść na śniadanie.
Wyszłam z celi i pobiegłam szybko pod "pokój" Rebecy.
Zapukałam do drzwi i oczywiście otworzyła mi je moja przyjaciółka.
-Idziesz?-zapytałam
(Rebeca?)
od Lucasa C.D Elizy
Uśmiechnąłem się pod nosem do dziewczyny.
Chwyciłem za klamkę i otworzyłem szybko drzwi.
Dziewczyna stała i wpatrywała się we mnie zszokowana.
-Zapraszam do wyjścia-ukłoniłem się i pokazałem jej korytarz.
Zaśmiałem się,gdy dziewczyna niepewnie postawiła pierwsze kroki na zewnątrz.
(Eliza?)
Chwyciłem za klamkę i otworzyłem szybko drzwi.
Dziewczyna stała i wpatrywała się we mnie zszokowana.
-Zapraszam do wyjścia-ukłoniłem się i pokazałem jej korytarz.
Zaśmiałem się,gdy dziewczyna niepewnie postawiła pierwsze kroki na zewnątrz.
(Eliza?)
od Clary C.D Nikodema/Kamila
-Co wy tu robicie?-spytałam nie tyle co zdenerwowana tylko zdziwiona
Daien stanęła od razu koło mnie i zaczęła warczeć.Chłopacy cofnęli się.Gestem dłoni uspokoiłam psa.
-Pewnie ty to ta nowa co nie?-spytał jeden
Nie odpowiedziałam twarz miałam skamieniałą bez wyrazu.
-Raczej nie będziesz chciała na nas nakablować chcesz tego samego co my, wolności-zaśmiał się drugi
Nadal nic nie mówiłam ale miał racje.Przygryzłam wargę.
-Czy mógł by jeden z was odpowiedzieć na moje pytanie?Co wy tu robicie?-spytałam po raz drugi
<Nikodem?Kamil?>
Daien stanęła od razu koło mnie i zaczęła warczeć.Chłopacy cofnęli się.Gestem dłoni uspokoiłam psa.
-Pewnie ty to ta nowa co nie?-spytał jeden
Nie odpowiedziałam twarz miałam skamieniałą bez wyrazu.
-Raczej nie będziesz chciała na nas nakablować chcesz tego samego co my, wolności-zaśmiał się drugi
Nadal nic nie mówiłam ale miał racje.Przygryzłam wargę.
-Czy mógł by jeden z was odpowiedzieć na moje pytanie?Co wy tu robicie?-spytałam po raz drugi
<Nikodem?Kamil?>
od Gabriela C.D Rebecy
[...] Znalazłem w prowizorycznym składziku jedzenia chleb, stare wino i
owoce. Ułożyłem te rzeczy na półmisku, chwyciłem poduszkę i wróciłem do
Rebecy. Widać już było, jak pęcznieje. Podałem jej poduszkę i postawiłem
półmisek przed nią.
- Nie musiałeś.. - zaczęła, ale przerwałem jej ruchem ręki.
- Musiałem. Jedz. Musisz mieć naprawdę dużo sił, żeby poradzić sobie podczas porodu - oznajmiłem, przysuwając chleb i wino w jej kierunku.
- Nie powinnam była.. - spojrzała na mnie uważnie.
- Wierz mi, im to nie grozi. Wino nie ma złego wpływu na bożków. Tym bardziej potomków Dionizosa, boga wina - uśmiechnąłem się pod nosem.
- Jesteś synem Dionizosa? Nic o Tobie nie wiem, a mam urodzić Twoje dzieci - westchnęła, wyraźnie niezadowolona. - Trzeba to zmienić.
- Co zmienić?
- Muszę coś o Tobie wiedzieć. Zróbmy coś takiego, jedno pyta, a drugie szczerze odpowiada. Co Ty na to?
- Pytaj - uśmiechnąłem się nieznacznie.
- Wiem już, że jesteś synem Dionizosa. Kim była Twoja matka?
- Śmiertelniczką - wyjaśniłem. - Ale nie do końca. Urodziła mnie Hermiona, córka Heleny Trojańskiej, wnuczka Zeusa. Czyli w jej żyłach płynęła boska, choć rozcieńczona krew.
- A czy Zeus nie był przypadkiem ojcem Dionizosa?
- Był - zaśmiałem się. - Ale to u nas normalne. Brat z siostrą, kuzyn i kuzynką, ojciec z córką, syn z matką. Brak jakichkolwiek reguł.
- Dobra. Rodzeństwo?
- Od strony ojca pewnie wielu, od strony matki jeden brat. Krąży gdzieś tutaj, bo to właśnie przez niego tutaj jestem. Ma na imię Bargeon. Teraz moja kolej. Opowiedz coś o sobie.
(Rebeca?)
- Nie musiałeś.. - zaczęła, ale przerwałem jej ruchem ręki.
- Musiałem. Jedz. Musisz mieć naprawdę dużo sił, żeby poradzić sobie podczas porodu - oznajmiłem, przysuwając chleb i wino w jej kierunku.
- Nie powinnam była.. - spojrzała na mnie uważnie.
- Wierz mi, im to nie grozi. Wino nie ma złego wpływu na bożków. Tym bardziej potomków Dionizosa, boga wina - uśmiechnąłem się pod nosem.
- Jesteś synem Dionizosa? Nic o Tobie nie wiem, a mam urodzić Twoje dzieci - westchnęła, wyraźnie niezadowolona. - Trzeba to zmienić.
- Co zmienić?
- Muszę coś o Tobie wiedzieć. Zróbmy coś takiego, jedno pyta, a drugie szczerze odpowiada. Co Ty na to?
- Pytaj - uśmiechnąłem się nieznacznie.
- Wiem już, że jesteś synem Dionizosa. Kim była Twoja matka?
- Śmiertelniczką - wyjaśniłem. - Ale nie do końca. Urodziła mnie Hermiona, córka Heleny Trojańskiej, wnuczka Zeusa. Czyli w jej żyłach płynęła boska, choć rozcieńczona krew.
- A czy Zeus nie był przypadkiem ojcem Dionizosa?
- Był - zaśmiałem się. - Ale to u nas normalne. Brat z siostrą, kuzyn i kuzynką, ojciec z córką, syn z matką. Brak jakichkolwiek reguł.
- Dobra. Rodzeństwo?
- Od strony ojca pewnie wielu, od strony matki jeden brat. Krąży gdzieś tutaj, bo to właśnie przez niego tutaj jestem. Ma na imię Bargeon. Teraz moja kolej. Opowiedz coś o sobie.
(Rebeca?)
od Cataley C.D Damien'a
- Nie! - krzyknęłam i chciałam dotknąć Gloss'a by porazić go prądem.
Jednak strażnik w kombinezonie złapał mnie i wykręcił ręce do tyłu.
- Cat. Zostawcie ją. - warknął Damien i chciał do mnie podejść, ale wszyscy zaczęli mierzyć do niego z broni. Próbowałam się wyrwać, ale nie mogłam. Strażnik za mocno mnie trzymał, a Damiena po chwili też spięli.
- Zabierzcie ją, a jego przypiąć i zostawić. - oświadczył naukowiec.
- Damien! - zaczęłam się szarpać, tak samo jak Damien.
- Zabiję was. - warknęłam na nich, ale strażnicy wyprowadzili mnie z pokoju i zamknęli drzwi. Damien zaczął w nie walić, a ja opierałam się. Nie chciałam iść. Strażnicy zaciągnęli mnie do jakiegoś pokoju i przykuli łańcuchami do ściany. Stałam tam jakiś czas, aż przyprowadzili do pokoju Damiena i przykuli do ściany na przeciw mnie.
(Damien?)
- Cat. Zostawcie ją. - warknął Damien i chciał do mnie podejść, ale wszyscy zaczęli mierzyć do niego z broni. Próbowałam się wyrwać, ale nie mogłam. Strażnik za mocno mnie trzymał, a Damiena po chwili też spięli.
- Zabierzcie ją, a jego przypiąć i zostawić. - oświadczył naukowiec.
- Damien! - zaczęłam się szarpać, tak samo jak Damien.
- Zabiję was. - warknęłam na nich, ale strażnicy wyprowadzili mnie z pokoju i zamknęli drzwi. Damien zaczął w nie walić, a ja opierałam się. Nie chciałam iść. Strażnicy zaciągnęli mnie do jakiegoś pokoju i przykuli łańcuchami do ściany. Stałam tam jakiś czas, aż przyprowadzili do pokoju Damiena i przykuli do ściany na przeciw mnie.
(Damien?)
od Rebecy C.D Sage
- Zawsze mogłam na ciebie liczyć. - przytuliłam ją.
- I zawsze będziesz mogła.
Siedziałyśmy jeszcze trochę w jej pokoju, aż musiałam iść do siebie. Za kwadrans mieli zamykać pokoje.
- Widzimy się jutro. - powiedziałam wstając.
- Tak i nie rób nic głupiego.
Zaśmiałam się i wyszłam. Poszłam do swojego pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Poszłam się umyć i wzięłam letni prysznic, a potem wskoczyłam z szorty i bokserkę i położyłam się spać. Usłyszałam jeszcze jak zamykają drzwi i zasnęłam. Potrzebowałam tego, a mój organizm był wykończony po dzisiejszym dniu.
(Sage?)
- I zawsze będziesz mogła.
Siedziałyśmy jeszcze trochę w jej pokoju, aż musiałam iść do siebie. Za kwadrans mieli zamykać pokoje.
- Widzimy się jutro. - powiedziałam wstając.
- Tak i nie rób nic głupiego.
Zaśmiałam się i wyszłam. Poszłam do swojego pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Poszłam się umyć i wzięłam letni prysznic, a potem wskoczyłam z szorty i bokserkę i położyłam się spać. Usłyszałam jeszcze jak zamykają drzwi i zasnęłam. Potrzebowałam tego, a mój organizm był wykończony po dzisiejszym dniu.
(Sage?)
od Jeremy'ego C.D Nicole
Przez chwilę chciałem się cofnąć, ale nie zrobiłem tego. Zamiast tego wstałem z łóżka i walnąłem ręką w ścianę.
- Teraz mi to mówisz? - spojrzałem na nią. Podszedłem i kucnąłem przed Nicole.
- Teraz, gdy mi na tobie zależy? - spytałem, a Nicy zaniemówiła.
- Tobie na mnie?
- Tak. - odpowiedziałem i schowałem jej włosy za ucho. - Nicole, nie chcę cię stracić.
- Ale ja mogę.
- Nie tak łatwo mnie zabić. Nie boję się twojej klątwy. - powiedziałem i uśmiechnąłem się by ją pocieszyć.
(Nicole?)
- Teraz mi to mówisz? - spojrzałem na nią. Podszedłem i kucnąłem przed Nicole.
- Teraz, gdy mi na tobie zależy? - spytałem, a Nicy zaniemówiła.
- Tobie na mnie?
- Tak. - odpowiedziałem i schowałem jej włosy za ucho. - Nicole, nie chcę cię stracić.
- Ale ja mogę.
- Nie tak łatwo mnie zabić. Nie boję się twojej klątwy. - powiedziałem i uśmiechnąłem się by ją pocieszyć.
(Nicole?)
od Avalon C.D Agares'a
-Jesteś śmieszny jeśli myślisz że ci powiem-stwierdziłam sarkastycznie
-Myślałem,że gramy fair play
-Tylko ty się stosujesz do jakiś dziwnych zasad-widać było,że zbiłam go z tropu.
-Anchorage. Jeśli musisz wiedzieć-mruknęłam. Ah te małe,niekumate ludzkie istoty.
-Alaska?
-Jednak jesteś mądrzejeszy niż myślałam.
(Agares?)
-Myślałem,że gramy fair play
-Tylko ty się stosujesz do jakiś dziwnych zasad-widać było,że zbiłam go z tropu.
-Anchorage. Jeśli musisz wiedzieć-mruknęłam. Ah te małe,niekumate ludzkie istoty.
-Alaska?
-Jednak jesteś mądrzejeszy niż myślałam.
(Agares?)
od Nikodema i Kamila
Soiedziałem po chwili wyczulem moment i otworzyłem drzwi pobiegłem do brata i otworzylem jego drzwei
-Spadamy -Ok Pieerwsze co pobiegliśmy do skrzydla dziewczyn nagle jedna z nich zawołała <dziewczyna> |
od Elizy
Siedziałam sama w celi .. jakby to milo nazwać w pokoju ..
zastanawiałam się jak tu się wydostać ale nic z tego starłam się już kilka razy wszystko na marne .. nagle obok mojej celi przeszedł pewien chłopak
-Hej co ty tu robisz -szepnęłam i podbiegłam do drzwi
- Nic jestem Lucas a ty
-Eliza pomożesz mi się uwolnić
<Lucas>
zastanawiałam się jak tu się wydostać ale nic z tego starłam się już kilka razy wszystko na marne .. nagle obok mojej celi przeszedł pewien chłopak
-Hej co ty tu robisz -szepnęłam i podbiegłam do drzwi
- Nic jestem Lucas a ty
-Eliza pomożesz mi się uwolnić
<Lucas>
piątek, 27 grudnia 2013
Uwaga!
Witam wszystkich graczy,którzy należą do tego bloga.
Właśnie postanowiłam po namowach paru osób odnowić bloga.
W odnowie oczywiście pomaga była założycielka-Sky
Na blogu pojawią się nowe rzeczy, w tym zakładka "Odeszli"
Stworzona specjalnie dla osób,którzy odeszli z naszego bloga z różnych przyczyn.
Na blogu pojawią się nowe rzeczy, w tym zakładka "Odeszli"
Stworzona specjalnie dla osób,którzy odeszli z naszego bloga z różnych przyczyn.
Jednak z przykrością stwierdzam, że pewnie niedługo ta zakładka się zapełni.
Część osób z bloga nie pisze w ogóle postów.
Albo napisało co najmniej jednego.
Część osób z bloga nie pisze w ogóle postów.
Albo napisało co najmniej jednego.
Gracze: Syßir ,Nish , looney111, joker27, DominikaMika.
Są zobowiązani do napisania w ciągu tygodnia posta.
Jeśli tego nie zrobią będę zmuszona usunąć ich z bloga.
Mam oczywiście nadzieję,że te osoby zrobią to o co je proszę,
i nie będę musiała wyrzucać ich z bloga.
Mam oczywiście nadzieję,że te osoby zrobią to o co je proszę,
i nie będę musiała wyrzucać ich z bloga.
Pozdrawiam Wasza Zdminka (Secrets Wikas)
od Damien'a C.D Cataley
-Co znowu do chol*ry-warknąłem
Trzymałem mocno przy sobie Cataleyę, jednocześnie odwróciłem ją przodem do łóżka.
Tak ,że ze wszystkich stron nie otaczali ją strażnicy.
-Cóż można było się ciebie tu spodziewać-mruknął naukowiec.
Właśnie w tej chwili weszło ich dwóch do pokoju dziewczyny.
Strażnicy coraz bardziej się zbliżali, jeden nawet chciał złapać Cat.
Jednak wyprzedziłem go i odwróciłem się w jego stronę ,chowając dziewczynę.
-Nie tak prędko-syknąłem
Sprzedałem mu dość mocnego kopniaka w brzuch.
Strażnik odsunął się z kółka mężczyzn ,którzy nas otaczali.
Ten kto próbował dotknąć Cat, szybko pozbawiałem dostępu do niej i dawałem nauczkę.
-Dosyć tego-usłyszałem głos Gloss'a
Zanim zdążyłem zareagować już zostałem odepchnięty i rzucony o ścianę.
Mężczyzna wymierzył we mnie z broni,którą akurat miał przy sobie.
(Cataley?)
Trzymałem mocno przy sobie Cataleyę, jednocześnie odwróciłem ją przodem do łóżka.
Tak ,że ze wszystkich stron nie otaczali ją strażnicy.
-Cóż można było się ciebie tu spodziewać-mruknął naukowiec.
Właśnie w tej chwili weszło ich dwóch do pokoju dziewczyny.
Strażnicy coraz bardziej się zbliżali, jeden nawet chciał złapać Cat.
Jednak wyprzedziłem go i odwróciłem się w jego stronę ,chowając dziewczynę.
-Nie tak prędko-syknąłem
Sprzedałem mu dość mocnego kopniaka w brzuch.
Strażnik odsunął się z kółka mężczyzn ,którzy nas otaczali.
Ten kto próbował dotknąć Cat, szybko pozbawiałem dostępu do niej i dawałem nauczkę.
-Dosyć tego-usłyszałem głos Gloss'a
Zanim zdążyłem zareagować już zostałem odepchnięty i rzucony o ścianę.
Mężczyzna wymierzył we mnie z broni,którą akurat miał przy sobie.
(Cataley?)
od Sage C.D Rebecy
Spojrzałam na przyjaciółkę i szczerze od ucha do ucha się uśmiechnęłam.
-Nie ma za co-odpowiedziałam
-Jest ty wiesz jak pocieszać-wyjaśniła
-E tam-zaśmiałam się
-Nie sprzeczaj się-obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
Skinęłam głową i rozejrzałam się po pokoju.
-A jak się urodzą , jak będę się miała potem nimi zajmować?-zapytała
-Wszystko w swoim czasie. Jak będą na tym świecie wszystkiego się dowiesz-uśmiechnęłam się
-Na pewno?-dopytywała
-Obiecuję Ci to-obiecałam
(Rebeca?)
-Nie ma za co-odpowiedziałam
-Jest ty wiesz jak pocieszać-wyjaśniła
-E tam-zaśmiałam się
-Nie sprzeczaj się-obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
Skinęłam głową i rozejrzałam się po pokoju.
-A jak się urodzą , jak będę się miała potem nimi zajmować?-zapytała
-Wszystko w swoim czasie. Jak będą na tym świecie wszystkiego się dowiesz-uśmiechnęłam się
-Na pewno?-dopytywała
-Obiecuję Ci to-obiecałam
(Rebeca?)
od Agares'a C.D Avalon
- No jak to skąd? Z mojego domu -odparłem dość pewnie-
- Jesteś tak zabawny -powiedziała ironicznie dziewczyna-
- Ja żyłem w ludzkim świecie, jeśli chcesz wiedzieć. Konkretnie w Detroit, a teraz jestem tutaj. Nawet nie wiem, kiedy to się stało. No, a jak z tobą?
(Avalon?)
- Jesteś tak zabawny -powiedziała ironicznie dziewczyna-
- Ja żyłem w ludzkim świecie, jeśli chcesz wiedzieć. Konkretnie w Detroit, a teraz jestem tutaj. Nawet nie wiem, kiedy to się stało. No, a jak z tobą?
(Avalon?)
od Clary
Siedziałam u siebie w pokoju.Byłam przygaszona i nie miałam wcale a
wcale dobrego humoru.Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.Weszła
dziewczyna i usiadła niedaleko mnie.
-Nowa?-spytała a ja szybko skinęłam głową nie miałam ochoty na rozmowę.
Daien położyła łeb na moich kolanach.Poczułam jak jedna łza spłynęła mi po policzku.
-Widzę że nie jesteś zbyt skora do rozmowy to może wyjdę -powiedziała wycofała się z mojego pokoju
Nic nie powiedziałam dziś jestem milczkiem jutro nim będę.Ale dlaczego?To bardzo dobre pytanie.Dlaczego płaczę dlaczego zamykam się w sobie.Gdyż nie wiem kim jestem jestem mieszanką,hybrydą która nie powinna istnieć.A może i powinna?Przygryzłam mocno wargę że aż poczułam w ustach krew.Wstałam koło drzwi stała w kwiecie wieku kobieta.Wycofałam się do pokoju skupiłam całą moc.Wiedziałam że potrafię że mi się uda.Poczułam lekkie ukłucie w żołądku ,byłam na dworze. Ucieszyłam się lecz ta przyjemność znikła po chwili.Poczułam niewyobrażalny ból w skroniach a po chwili nastała ciemność.Obudziłam się znów w pokoju.Głowa pękała mi od bólu.
-Ona ma większą moc niż im się wydawało-usłyszałam damski głos
Im?Czyżby chodziło o moich rodziców?Moja matka nigdy mi nie powiedziała kim jestem.Dopiero gdy oddali mnie tu usłyszałam kim jestem."Pół anioł ,pół człowiek","Hybryda ", "Potwór". Jakoś nigdy tak nie myślałam.Leżałam czekając aż ból głowy odpuści a sama będę mogła otworzyć oczy.Nagle usłyszałam głos była to ta sama kobieta.
-Ale i tak bariera ją trzyma-powiedziała
-Ale jednak teleportowała się-powiedział poddenerwowany męski głos
-Omal się przy tym nie zabijając-dodał inny głos
-Skoro jedyna ją bronisz to ją pilnuj-powiedział głos a po chwili było już słychać tylko oddalające się kroki.
Kobieta podeszła do mnie i podsunęła krzesło.Usiadła na nim i westchnęła.Ból pomału ustępował więc próbowałam w stać i otworzyć oczy.Okazało to się o wiele trudniejsze niż myślałam.Ból ze skroni przeniósł mi się na kręgosłup.Usiadłam i otworzyłam oczy.Kobieta która miała mnie pilnować była tą samą osobą która stała przedtem przy drzwiach.
-Ile słyszałaś z naszej kłótni?-spytała
-Niewiele -mówiłam prawdę.Nagle zaburczało mi w brzuchu.
-Przykro mi pora kolacji minęła już dobą godzinę temu ale...-wyciągnęła z kieszeni suchą bułkę.-Mam coś dla ciebie.
Dien także zerwała się.Ale ja byłam szybsza.Wzięłam bułkę i zaczęłam ją zagrywać.
-Dlaczego mi pomagasz?-spytałam
Wzruszyła ramionami.Westchnęła znów po czym wstała i odłożyła krzesło.
-Możesz nie robić takich akcji?-spytała zrozumiałam że chodzi o moją teleportacje.-Nie wiem co następnym razem z tobą zrobią a ja ci nie pomogę.
Wyszła z mojego pokoju.Chwile nasłuchiwałam.jej kroki oddaliły się."Teraz albo nigdy".Wyszłam niezauważona."Może po prostu za daleko się teleportowałam przez co moja moc osłabła a ja razem z nią?".Zaczęłam iść szybko z skrzydła. Skupiłam znów swoją moc. Teleportowałam się do parku. Tym razem moje ciało zareagowało jedynie odruchami wymiotnymi więc nie było aż tak źle.Usiadłam na ławce w najbardziej chyba odludnym miejscu w paku.Serce biło mi nierównym tempem za szybko."Adrenalina" pomyślałam bo w końcu nigdy jeszcze nie uciekałam.Nagle usłyszałam szelest.Serce znów biło mi za szybko.
<Kto dokończy?>
-Nowa?-spytała a ja szybko skinęłam głową nie miałam ochoty na rozmowę.
Daien położyła łeb na moich kolanach.Poczułam jak jedna łza spłynęła mi po policzku.
-Widzę że nie jesteś zbyt skora do rozmowy to może wyjdę -powiedziała wycofała się z mojego pokoju
Nic nie powiedziałam dziś jestem milczkiem jutro nim będę.Ale dlaczego?To bardzo dobre pytanie.Dlaczego płaczę dlaczego zamykam się w sobie.Gdyż nie wiem kim jestem jestem mieszanką,hybrydą która nie powinna istnieć.A może i powinna?Przygryzłam mocno wargę że aż poczułam w ustach krew.Wstałam koło drzwi stała w kwiecie wieku kobieta.Wycofałam się do pokoju skupiłam całą moc.Wiedziałam że potrafię że mi się uda.Poczułam lekkie ukłucie w żołądku ,byłam na dworze. Ucieszyłam się lecz ta przyjemność znikła po chwili.Poczułam niewyobrażalny ból w skroniach a po chwili nastała ciemność.Obudziłam się znów w pokoju.Głowa pękała mi od bólu.
-Ona ma większą moc niż im się wydawało-usłyszałam damski głos
Im?Czyżby chodziło o moich rodziców?Moja matka nigdy mi nie powiedziała kim jestem.Dopiero gdy oddali mnie tu usłyszałam kim jestem."Pół anioł ,pół człowiek","Hybryda ", "Potwór". Jakoś nigdy tak nie myślałam.Leżałam czekając aż ból głowy odpuści a sama będę mogła otworzyć oczy.Nagle usłyszałam głos była to ta sama kobieta.
-Ale i tak bariera ją trzyma-powiedziała
-Ale jednak teleportowała się-powiedział poddenerwowany męski głos
-Omal się przy tym nie zabijając-dodał inny głos
-Skoro jedyna ją bronisz to ją pilnuj-powiedział głos a po chwili było już słychać tylko oddalające się kroki.
Kobieta podeszła do mnie i podsunęła krzesło.Usiadła na nim i westchnęła.Ból pomału ustępował więc próbowałam w stać i otworzyć oczy.Okazało to się o wiele trudniejsze niż myślałam.Ból ze skroni przeniósł mi się na kręgosłup.Usiadłam i otworzyłam oczy.Kobieta która miała mnie pilnować była tą samą osobą która stała przedtem przy drzwiach.
-Ile słyszałaś z naszej kłótni?-spytała
-Niewiele -mówiłam prawdę.Nagle zaburczało mi w brzuchu.
-Przykro mi pora kolacji minęła już dobą godzinę temu ale...-wyciągnęła z kieszeni suchą bułkę.-Mam coś dla ciebie.
Dien także zerwała się.Ale ja byłam szybsza.Wzięłam bułkę i zaczęłam ją zagrywać.
-Dlaczego mi pomagasz?-spytałam
Wzruszyła ramionami.Westchnęła znów po czym wstała i odłożyła krzesło.
-Możesz nie robić takich akcji?-spytała zrozumiałam że chodzi o moją teleportacje.-Nie wiem co następnym razem z tobą zrobią a ja ci nie pomogę.
Wyszła z mojego pokoju.Chwile nasłuchiwałam.jej kroki oddaliły się."Teraz albo nigdy".Wyszłam niezauważona."Może po prostu za daleko się teleportowałam przez co moja moc osłabła a ja razem z nią?".Zaczęłam iść szybko z skrzydła. Skupiłam znów swoją moc. Teleportowałam się do parku. Tym razem moje ciało zareagowało jedynie odruchami wymiotnymi więc nie było aż tak źle.Usiadłam na ławce w najbardziej chyba odludnym miejscu w paku.Serce biło mi nierównym tempem za szybko."Adrenalina" pomyślałam bo w końcu nigdy jeszcze nie uciekałam.Nagle usłyszałam szelest.Serce znów biło mi za szybko.
<Kto dokończy?>
od Cataley C.D Damien'a
Siedzieliśmy jeszcze trochę przytulając się i całując, aż w końcu
zaczęłam ziewać. Położyliśmy się, Damien plecami pod ścianą, a ja
przytulona do niego i zasnęłam.
(...) Obudziły mnie jakieś hałasy. Zerwałam się z łóżka i chciałam zawołać Damien'a, ale on położył mi rękę na ustach i pokazał, że mam być cicho. Przytaknęłam głową, a on zabrał rękę. Wstał i podszedł do drzwi nasłuchując. Ja też usiadłam na łóżku i słuchałam. Ktoś krzyczał i próbował się wyrwać, a strażnicy mówili o kimś, kto zmarł z powodu trucizny. Podeszłam do Damiena.
- To musiała być ta sama trucizna co nam podali.
- Biedak. - mruknął pod nosem Damien i odwrócił się do mnie przodem. Przytulił i wtedy drzwi się otworzyły. Do środka wparowali strażnicy i nas otoczyli. Stanęliśmy z Damien'em do siebie plecami i złapałam go za rękę.
(Damien?)
(...) Obudziły mnie jakieś hałasy. Zerwałam się z łóżka i chciałam zawołać Damien'a, ale on położył mi rękę na ustach i pokazał, że mam być cicho. Przytaknęłam głową, a on zabrał rękę. Wstał i podszedł do drzwi nasłuchując. Ja też usiadłam na łóżku i słuchałam. Ktoś krzyczał i próbował się wyrwać, a strażnicy mówili o kimś, kto zmarł z powodu trucizny. Podeszłam do Damiena.
- To musiała być ta sama trucizna co nam podali.
- Biedak. - mruknął pod nosem Damien i odwrócił się do mnie przodem. Przytulił i wtedy drzwi się otworzyły. Do środka wparowali strażnicy i nas otoczyli. Stanęliśmy z Damien'em do siebie plecami i złapałam go za rękę.
(Damien?)
od Rebecy C.D Sage
Podniosłam wzrok i spojrzałam na Sage. Na nią zawsze mogłam liczyć. Wzięłam od niej sok i napiłam się.
- Skąd masz sok pomarańczowy?
- Podkradłam ze stołówki na później. Jak widać, przydał się. - uśmiechnęła się i podała mi chusteczkę.
- Dziękuję.
Sage usiadła obok mnie.
- Zawsze mi pomagałaś, więc teraz moja kolej.
- Wiesz, jak zając się dziećmi? - spojrzałam na nią.
- Ty nie wiesz?
- Nigdy ich nie miałam. Nie wiem jak się nimi zajmować.
- Zdaj się na ciało. Ono wie co robić. - podpowiedziała.
- Dziękuję.
(Sage?)
- Skąd masz sok pomarańczowy?
- Podkradłam ze stołówki na później. Jak widać, przydał się. - uśmiechnęła się i podała mi chusteczkę.
- Dziękuję.
Sage usiadła obok mnie.
- Zawsze mi pomagałaś, więc teraz moja kolej.
- Wiesz, jak zając się dziećmi? - spojrzałam na nią.
- Ty nie wiesz?
- Nigdy ich nie miałam. Nie wiem jak się nimi zajmować.
- Zdaj się na ciało. Ono wie co robić. - podpowiedziała.
- Dziękuję.
(Sage?)
od Rebecy C.D Gabriela
- Sama miałam ochotę cię podrywać, kusić... nigdy nie myślałam o dzieciach, a żyje już trochę.
- A co ja mam powiedzieć?
Zaśmiałam się i otarłam ostatnie łzy. Nigdy nie pozwalałam sobie na płacz przy kimś. Jedyną osobą, która widziała jak płacze i mogłam się wypłakać była Sage. Położyłam dłoń na brzuchu.
- Nie pozwolę im ich zabrać. - powiedział Gabriel.
- To nic nie zmieni. - pokręciłam głową. - Później znów nas wykorzystają. To się nigdy nie skończy.
- Znajdziemy sposób, a teraz chodź.
Gabriel wstał, a ja z nim. Zmęczenie przechodziło, ale i tak nie czułam się najlepiej, a myśl o dzieciach w tym miejscu wcale mi nie pomagała. Wróciliśmy do budynku i poszliśmy do sali, gdzie zazwyczaj każdy miał coś dla siebie. Jakieś książki, telewizja, fotele i kanapy, a nawet mogliśmy zjeść. Usiadłam na kanapie i położyłam rękę na brzuchu. Poczułam jakiś ruch, a potem drugi.
- Nie dostaną was. - szepnęłam. Prychnęłam rozbawiona. Nie przespałam się z żadnym, a miałam urodzić dzieci diablicy i pół boga.
(Gabriel?)
- A co ja mam powiedzieć?
Zaśmiałam się i otarłam ostatnie łzy. Nigdy nie pozwalałam sobie na płacz przy kimś. Jedyną osobą, która widziała jak płacze i mogłam się wypłakać była Sage. Położyłam dłoń na brzuchu.
- Nie pozwolę im ich zabrać. - powiedział Gabriel.
- To nic nie zmieni. - pokręciłam głową. - Później znów nas wykorzystają. To się nigdy nie skończy.
- Znajdziemy sposób, a teraz chodź.
Gabriel wstał, a ja z nim. Zmęczenie przechodziło, ale i tak nie czułam się najlepiej, a myśl o dzieciach w tym miejscu wcale mi nie pomagała. Wróciliśmy do budynku i poszliśmy do sali, gdzie zazwyczaj każdy miał coś dla siebie. Jakieś książki, telewizja, fotele i kanapy, a nawet mogliśmy zjeść. Usiadłam na kanapie i położyłam rękę na brzuchu. Poczułam jakiś ruch, a potem drugi.
- Nie dostaną was. - szepnęłam. Prychnęłam rozbawiona. Nie przespałam się z żadnym, a miałam urodzić dzieci diablicy i pół boga.
(Gabriel?)
od Nicole C.D Jeremy'ego
- Od zawsze byłam głupia - westchnęłam. -
Kiedyś z moją siostrą wyrwałyśmy się z domu i ... Demony. Złapali ją.
Porwali. Wiesz, dlaczego upadłam jako Anioł? - zapytałam.
Ostrożnie pokręcił głową.
- Zawarłam pakt z Demonami.Oni ją uwolnili, a ja miałam pomóc uwolnić ich zakładników. Przysięgłam, ale mi się nie udało. I właśnie wtedy dotknęła mnie klątwa. Wszyscy moi bliscy... giną. Bez żadnych ran, choroby... Nikt nie wiedział dlaczego. Tylko ja. Wszyscy, na których mi zależy giną - wyszeptałam. - A ja nadal żyję. I muszę to wszystko oglądać.
(Jeremy?)
Ostrożnie pokręcił głową.
- Zawarłam pakt z Demonami.Oni ją uwolnili, a ja miałam pomóc uwolnić ich zakładników. Przysięgłam, ale mi się nie udało. I właśnie wtedy dotknęła mnie klątwa. Wszyscy moi bliscy... giną. Bez żadnych ran, choroby... Nikt nie wiedział dlaczego. Tylko ja. Wszyscy, na których mi zależy giną - wyszeptałam. - A ja nadal żyję. I muszę to wszystko oglądać.
(Jeremy?)
od Damien'a C.D Cataley
Uśmiechnąłem się w duszy, jednak wiedziałem,że nie będzie tak łatwo.
Strażnicy każdego biorą do laboratorium nie zważając na nic.
Rebeca nie miała szczęścia jeśli o to chodzi, w sumie był bym załamany po czymś takim.
Patrzyłam nieustannie w ścianę i mogło by się wydawać ,że w ogóle nie kontaktuję.
Cat spojrzała na mnie , a ja nie odzywałem się.
-Hej wszystko okej?-zapytała
Zamrugałem energicznie i skinąłem głową z uśmiechem.
-Tak, jak w najlepszym bo jesteś przy mnie-powiedziałem i pocałowałem ją.
Dziewczyna odwzajemniła mój uśmiech.
(Cataleya?)
Strażnicy każdego biorą do laboratorium nie zważając na nic.
Rebeca nie miała szczęścia jeśli o to chodzi, w sumie był bym załamany po czymś takim.
Patrzyłam nieustannie w ścianę i mogło by się wydawać ,że w ogóle nie kontaktuję.
Cat spojrzała na mnie , a ja nie odzywałem się.
-Hej wszystko okej?-zapytała
Zamrugałem energicznie i skinąłem głową z uśmiechem.
-Tak, jak w najlepszym bo jesteś przy mnie-powiedziałem i pocałowałem ją.
Dziewczyna odwzajemniła mój uśmiech.
(Cataleya?)
od Sage C.D Rebecy
Przecisnęłam się przez wszystkich strażników i podbiegłam do niej.
Zasłoniłam ją swoim ciałem ,przytulając ją mocno do siebie.
Zaraz jednak odwróciłam się, strażnicy patrzyli na nas osłupieni, ale nie spuszczali broni.
-Odłożycie to czy w inny sposób mam was przekonać-warknęłam
Chwilę się jeszcze w nas wpatrywali, ale jeden dał znak by opuścić broń.
Rebeca stała osłupiała i nawet nie wiedziała co ma robić.
-Chodźmy stąd-powiedziałam i chwyciłam ją za rękę.
Pociągnęłam ją za sobą i poszłyśmy pod mój pokój. Otworzyłam drzwi i weszłyśmy do środka.
Rebeca usiadła na łóżku , ja wyciągnęłam coś do picia i usiadłam obok niej.
Widziałam,że cierpi to w sumie szok być wykorzystanym i w ogóle.
Objęłam ją ponownie mocno i poczułam,że Rebeca zaczęła płakać.
-Rebeca wszystko będzie dobrze-zaczęłam
-Nie będzie,mam im urodzić kolejne zabaweczki-wyszlochała
-Wiem,wiem-gładziłam ją po włosach-Ale jest też dobra strona, no spójrz , będziesz matką, a ja przyszywaną ciocią.-dodałam z lekkim uśmiechem.
(Rebeca?)
Zasłoniłam ją swoim ciałem ,przytulając ją mocno do siebie.
Zaraz jednak odwróciłam się, strażnicy patrzyli na nas osłupieni, ale nie spuszczali broni.
-Odłożycie to czy w inny sposób mam was przekonać-warknęłam
Chwilę się jeszcze w nas wpatrywali, ale jeden dał znak by opuścić broń.
Rebeca stała osłupiała i nawet nie wiedziała co ma robić.
-Chodźmy stąd-powiedziałam i chwyciłam ją za rękę.
Pociągnęłam ją za sobą i poszłyśmy pod mój pokój. Otworzyłam drzwi i weszłyśmy do środka.
Rebeca usiadła na łóżku , ja wyciągnęłam coś do picia i usiadłam obok niej.
Widziałam,że cierpi to w sumie szok być wykorzystanym i w ogóle.
Objęłam ją ponownie mocno i poczułam,że Rebeca zaczęła płakać.
-Rebeca wszystko będzie dobrze-zaczęłam
-Nie będzie,mam im urodzić kolejne zabaweczki-wyszlochała
-Wiem,wiem-gładziłam ją po włosach-Ale jest też dobra strona, no spójrz , będziesz matką, a ja przyszywaną ciocią.-dodałam z lekkim uśmiechem.
(Rebeca?)
od Rebecy C.D Sage
Podniosłam wzrok patrząc nagle na nią z rozszerzonymi oczami. Objęłam się rękoma i przymknęłam oczy.
- Nie chciałam tego.
- Rebeca?
- Naukowcy eksperymentowali. Gabriel, ten pół bóg... wykorzystali nas. - powiedziałam, a we mnie zbierała się złość. Sage zasłoniła usta dłonią.
- Przykro mi.
- Po co? Jesteśmy ich zabawkami! - krzyknęłam i pobiegłam przed siebie. Zatrzymałam się przy drzewie i ze wściekłości je kopnęłam. Drzewo pękło a po chwili zaczęło się przechylać. Pękło i upadło, a strażnicy od razu do mnie podbiegli mierząc z broni.
- Uspokój się! - krzyknął jeden, a ja spojrzałam na niego wściekła. Miałam ochotę ich wszystkich zabić za to co zrobili. Jednak zobaczyłam , jak Sage tu biegnie i przepycha się przez strażników i podchodzi do mnie.
(Sage?)
- Nie chciałam tego.
- Rebeca?
- Naukowcy eksperymentowali. Gabriel, ten pół bóg... wykorzystali nas. - powiedziałam, a we mnie zbierała się złość. Sage zasłoniła usta dłonią.
- Przykro mi.
- Po co? Jesteśmy ich zabawkami! - krzyknęłam i pobiegłam przed siebie. Zatrzymałam się przy drzewie i ze wściekłości je kopnęłam. Drzewo pękło a po chwili zaczęło się przechylać. Pękło i upadło, a strażnicy od razu do mnie podbiegli mierząc z broni.
- Uspokój się! - krzyknął jeden, a ja spojrzałam na niego wściekła. Miałam ochotę ich wszystkich zabić za to co zrobili. Jednak zobaczyłam , jak Sage tu biegnie i przepycha się przez strażników i podchodzi do mnie.
(Sage?)
od Cataley C.D Damien'a
Oddałam się całkowicie pragnieniu i położyłam dłoń na karku Damiena
przyciągając do siebie. Usłyszałam, jak drzwi się zamykają, więc otworzą
je dopiero rano. Odsunęliśmy się od siebie, gdy zaczęło brakować mi
tchu, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce.
- Zostań dziś. - poprosiłam, a Damien uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.
- Zostanę, gdy tylko tego chcesz. - powiedział i usiadł na łóżku. Ja usiadłam na okrakiem na kolanach i się w niego wtuliłam.
- Dawno nie czułam się tak dobrze.
- Przy mnie nic ci się nie stanie.
- Chyba, ze przyjdą strażnicy i mnie stąd wyciągną. Słyszałam co ostatnio zrobili jednej dziewczynie.
- Nie pozwolę im cie wykorzystać. - przytulił mnie, a ja położyłam głowę na jego piersi.
(Damien?)
- Zostań dziś. - poprosiłam, a Damien uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.
- Zostanę, gdy tylko tego chcesz. - powiedział i usiadł na łóżku. Ja usiadłam na okrakiem na kolanach i się w niego wtuliłam.
- Dawno nie czułam się tak dobrze.
- Przy mnie nic ci się nie stanie.
- Chyba, ze przyjdą strażnicy i mnie stąd wyciągną. Słyszałam co ostatnio zrobili jednej dziewczynie.
- Nie pozwolę im cie wykorzystać. - przytulił mnie, a ja położyłam głowę na jego piersi.
(Damien?)
od Jeremy'ego C.D Nicole
Wstałem i podszedłem do okna stając obok Nicole.
- Jak to znowu?
- Już kiedyś cierpieli moi najbliższy.
- Nicole... - chciałem ją dotknąć, ale mi nie pozwoliła
- Nie! - krzyknęła i cofnęła się. Widziałem w jej oczach strach. Nicole patrzyła na mnie, a jej oczy szkliły się od łez. Westchnąłem i wyciągnąłem w jej kierunku rękę.
- Chodź do mnie. - poprosiłem, a Nicole zrobiła krok w przód. Wpadła w moje ramiona i zaczęła płakać. Przytuliłem ją do siebie i gładziłem po włosach by się uspokoiła.
- Już dobrze, opowiedz mi. - poprosiłem. Gdyby mi powiedziała coś o sobie łatwiej by mi było ją chronić.
(Nicole?)
- Jak to znowu?
- Już kiedyś cierpieli moi najbliższy.
- Nicole... - chciałem ją dotknąć, ale mi nie pozwoliła
- Nie! - krzyknęła i cofnęła się. Widziałem w jej oczach strach. Nicole patrzyła na mnie, a jej oczy szkliły się od łez. Westchnąłem i wyciągnąłem w jej kierunku rękę.
- Chodź do mnie. - poprosiłem, a Nicole zrobiła krok w przód. Wpadła w moje ramiona i zaczęła płakać. Przytuliłem ją do siebie i gładziłem po włosach by się uspokoiła.
- Już dobrze, opowiedz mi. - poprosiłem. Gdyby mi powiedziała coś o sobie łatwiej by mi było ją chronić.
(Nicole?)
od Gabriela C.D Rebecy
[...] Nie zastanawiając się ani chwili,
przytuliłem Rebecę do siebie. Zaczęła się wyrywać, ale byłem dla niej za
silny. W końcu poddała się i wtuliła we mnie. Delikatnie gładziłem ją
po włosach.
- Nie płacz.. Wiem, że tak Ci się teraz wydaje, ale ta ciąża to nie koniec świata. Zobaczysz, dzieci są czymś najwspanialszym na świecie - wyszeptałem jej do ucha. - A Ty, zgodnie ze słowami tej przeklętej wieszczki, będziesz ich miała co najmniej dwójkę.. Wybacz, że tak Cię urządziłem. Nie chciałem.
- Mam urodzić tym skurw*synom kolejne zabaweczki - zaszlochała. - I to jeszcze z człowiekiem, bogiem, którego ledwo co znam.
- Nawet nie wiem jak smakują Twoje usta - zgodziłem się, opierając głowę o drzewo za sobą. - Ale wiem jedno. Nie pozwolę odebrać nam dzieci.
- Nam?
- W końcu jestem tak samo ojcem, jak Ty matką - zauważyłem. - Nic dobrego z tego nie wyjdzie, jeśli teraz się ode mnie odetniesz. I Ty dobrze o tym wiesz.
- Nie chciałam tego - spojrzała mi prosto w oczy. Dotknąłem jej brzucha.
- Ja też nie. Uwierz mi, ja też nie. Chciałem flirtować z Tobą, podrywać Cię.. Aż w końcu spędzić z Tobą upojną noc. Nie przypuszczałem, że to się tak potoczy - powiedziałem, patrząc na Rebecę i zakładając jej włosy za ucho.
(Rebeca?)
- Nie płacz.. Wiem, że tak Ci się teraz wydaje, ale ta ciąża to nie koniec świata. Zobaczysz, dzieci są czymś najwspanialszym na świecie - wyszeptałem jej do ucha. - A Ty, zgodnie ze słowami tej przeklętej wieszczki, będziesz ich miała co najmniej dwójkę.. Wybacz, że tak Cię urządziłem. Nie chciałem.
- Mam urodzić tym skurw*synom kolejne zabaweczki - zaszlochała. - I to jeszcze z człowiekiem, bogiem, którego ledwo co znam.
- Nawet nie wiem jak smakują Twoje usta - zgodziłem się, opierając głowę o drzewo za sobą. - Ale wiem jedno. Nie pozwolę odebrać nam dzieci.
- Nam?
- W końcu jestem tak samo ojcem, jak Ty matką - zauważyłem. - Nic dobrego z tego nie wyjdzie, jeśli teraz się ode mnie odetniesz. I Ty dobrze o tym wiesz.
- Nie chciałam tego - spojrzała mi prosto w oczy. Dotknąłem jej brzucha.
- Ja też nie. Uwierz mi, ja też nie. Chciałem flirtować z Tobą, podrywać Cię.. Aż w końcu spędzić z Tobą upojną noc. Nie przypuszczałem, że to się tak potoczy - powiedziałem, patrząc na Rebecę i zakładając jej włosy za ucho.
(Rebeca?)
czwartek, 26 grudnia 2013
od Damien'a C.D Cataley
Wróciliśmy z Cat pod budynek. Jednak wszyscy byli na dziedzińcu.
Byłem zadowolony z ostatnich wydarzeń i z tego,że Cataleya zgodziła się być moją dziewczyną.
Jeszcze nigdy nie czułem się tak szczęśliwy, od kąt straciłem pewną osobę.
Spojrzałem na dziewczynę i weszliśmy oboje do środka.
Odprowadziłem Cat do jej skrzydła a potem pokoju.
Przystanąłem przy drzwiach i oparłem się o framugę.
-To co widzimy się jutro, czy zostać z tobą?-zapytałem z uśmiechem.
Objąłem ją w pasie i przyciągnąłem lekko do siebie a potem pocałowałem.
Chwyciłem za klamkę i zamknąłem drzwi za sobą.
Oboje weszliśmy do jej pokoju, ja nadal ją całowałem.
(Cataleya?)
Byłem zadowolony z ostatnich wydarzeń i z tego,że Cataleya zgodziła się być moją dziewczyną.
Jeszcze nigdy nie czułem się tak szczęśliwy, od kąt straciłem pewną osobę.
Spojrzałem na dziewczynę i weszliśmy oboje do środka.
Odprowadziłem Cat do jej skrzydła a potem pokoju.
Przystanąłem przy drzwiach i oparłem się o framugę.
-To co widzimy się jutro, czy zostać z tobą?-zapytałem z uśmiechem.
Objąłem ją w pasie i przyciągnąłem lekko do siebie a potem pocałowałem.
Chwyciłem za klamkę i zamknąłem drzwi za sobą.
Oboje weszliśmy do jej pokoju, ja nadal ją całowałem.
(Cataleya?)
od Sage C.D Damon'a
Spojrzałam na niego zdziwiona, a jednocześnie nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.
Skrzyżowałam ręce na plecach i wzdychając oparłam się o ścianę.
-No więc?-zapytał
Odwróciłam od niego wzrok i zastanawiałam się co mu powiedzieć.
Nagle poczułam lekki chłód obok siebie, podniosłam wzrok i przed sobą zobaczyłam Damon'a.
W jego oczach był ból, zaciekawienie, sama nie wiem co dokładnie, ale wszystko było "pomieszane".
Sama miałam mieszane uczucia i nie wiedziałam jak mu to wytłumaczyć.
-Posłuchaj-zaczęłam.-Może na początku mnie wkurzałeś, ale to dla tego że nie znałam całej prawdy-dodałam
Damon przyglądał mi się uważnie.
-Czyli do póki nie powiedziałem,że przypominasz mi Katherinę-przyznał
Skinęłam niechętnie głową i spojrzałam mu w oczy.
-Mam uczucie, a raczej przekonanie,że nie mogę pozwolić Ci zginąć.
Ale też nie chcę dopuścić do siebie pewnej rzeczy ,którą................czuję do ciebie.-wydukałam-Można powiedzieć ,że.........................zależy mi na tobie, tak jak Katherinie.
(Damon?)
Skrzyżowałam ręce na plecach i wzdychając oparłam się o ścianę.
-No więc?-zapytał
Odwróciłam od niego wzrok i zastanawiałam się co mu powiedzieć.
Nagle poczułam lekki chłód obok siebie, podniosłam wzrok i przed sobą zobaczyłam Damon'a.
W jego oczach był ból, zaciekawienie, sama nie wiem co dokładnie, ale wszystko było "pomieszane".
Sama miałam mieszane uczucia i nie wiedziałam jak mu to wytłumaczyć.
-Posłuchaj-zaczęłam.-Może na początku mnie wkurzałeś, ale to dla tego że nie znałam całej prawdy-dodałam
Damon przyglądał mi się uważnie.
-Czyli do póki nie powiedziałem,że przypominasz mi Katherinę-przyznał
Skinęłam niechętnie głową i spojrzałam mu w oczy.
-Mam uczucie, a raczej przekonanie,że nie mogę pozwolić Ci zginąć.
Ale też nie chcę dopuścić do siebie pewnej rzeczy ,którą................czuję do ciebie.-wydukałam-Można powiedzieć ,że.........................zależy mi na tobie, tak jak Katherinie.
(Damon?)
od Sage C.D Rebecy
Szłyśmy obie nawet szybkim tempem. Rozglądałyśmy się na wszelki wypadek.
Miałam tylko nadzieję, a raczej chciałam by nic się nie stało.
Po godzinie schodzenia z gór, bezpiecznie wróciłyśmy do domu.
-Zawsze jakoś unikamy kłopotów-odetchnęłam z ulgą.
-No i dobrze-odpowiedziała Rebeca
Weszłyśmy na plac gdzie było pełno strażników. Przyjaciółka była cały czas spęta.
Zwłaszcza gdy obok nas, przeszedł chłopak rasy pół bóg.
Pociągnęłam Rebecę zrezygnowana za sobą.
-Co jest?-zapytałam
-O co Ci chodzi?-odpowiedziała pytaniem
-Czemu jesteś taka.......taka-zaczęłam
Jednak wpatrywałam się w korytarz gdzie widziałam duszę.
-Ciąża..........-szepnęło mi coś do ucha.
Wzdrygnęłam się wystraszona,co to ma do jasnej ciasnej być?!
-Rebeca, jesteś w ciąży?-zapytałam beznamysłu
(Rebeca?)
Miałam tylko nadzieję, a raczej chciałam by nic się nie stało.
Po godzinie schodzenia z gór, bezpiecznie wróciłyśmy do domu.
-Zawsze jakoś unikamy kłopotów-odetchnęłam z ulgą.
-No i dobrze-odpowiedziała Rebeca
Weszłyśmy na plac gdzie było pełno strażników. Przyjaciółka była cały czas spęta.
Zwłaszcza gdy obok nas, przeszedł chłopak rasy pół bóg.
Pociągnęłam Rebecę zrezygnowana za sobą.
-Co jest?-zapytałam
-O co Ci chodzi?-odpowiedziała pytaniem
-Czemu jesteś taka.......taka-zaczęłam
Jednak wpatrywałam się w korytarz gdzie widziałam duszę.
-Ciąża..........-szepnęło mi coś do ucha.
Wzdrygnęłam się wystraszona,co to ma do jasnej ciasnej być?!
-Rebeca, jesteś w ciąży?-zapytałam beznamysłu
(Rebeca?)
od Rebecy C.D Sage
Zaczęłam się rozglądać wokół siebie, ale nic nie widziałam.
- Jesteś pewna, że to było tu?
- Tak. Stało koło tego drzewa.
Podeszłam powoli i spokojnie w tamtą stronę i też stanęłam koło drzewa.
- Nic tu... - zaczęłam ale przerwałam. Zobaczyłam jakiś ślad i wypalone miejsca na drzewie.
- Sage, podejdź tu.
Dziewczyna podeszła do mnie i wszystko zobaczyła. - Wiesz może co to?
Pokręciła głową i objęła się rękoma.
- Wracajmy, tu nie jest bezpiecznie. - powiedziałam i puściłam ją przed siebie.
(Sage?)
- Jesteś pewna, że to było tu?
- Tak. Stało koło tego drzewa.
Podeszłam powoli i spokojnie w tamtą stronę i też stanęłam koło drzewa.
- Nic tu... - zaczęłam ale przerwałam. Zobaczyłam jakiś ślad i wypalone miejsca na drzewie.
- Sage, podejdź tu.
Dziewczyna podeszła do mnie i wszystko zobaczyła. - Wiesz może co to?
Pokręciła głową i objęła się rękoma.
- Wracajmy, tu nie jest bezpiecznie. - powiedziałam i puściłam ją przed siebie.
(Sage?)
od Cataley C.D Damien'a
Zamurowało mnie, nie wiedziałam co odpowiedzieć. Pół demon, pół
archanioł których nienawidziłam i których się bałam, a jednak spędzamy
razem czas. Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową.
- Zgodzę się. - odpowiedziałam szczęśliwa, a Damien się uśmiechnął i mnie objął.
- Myślałem, że powiesz 'nie'.
- A mam powiedzieć? - spytałam unosząc brew.
- Nie, tak jest dobrze.
- To dobrze, bo mi się taka odpowiedzieć podoba. - odpowiedziałam i delikatnie go pocałowałam. Spędziliśmy nad jeziorem jeszcze trochę czasu, aż w końcu musieliśmy wracać. Damien zeskoczył ze skały, a potem pomógł mi z niej zejść i ruszyliśmy w drogę powrotną.
(Damien?)
- Zgodzę się. - odpowiedziałam szczęśliwa, a Damien się uśmiechnął i mnie objął.
- Myślałem, że powiesz 'nie'.
- A mam powiedzieć? - spytałam unosząc brew.
- Nie, tak jest dobrze.
- To dobrze, bo mi się taka odpowiedzieć podoba. - odpowiedziałam i delikatnie go pocałowałam. Spędziliśmy nad jeziorem jeszcze trochę czasu, aż w końcu musieliśmy wracać. Damien zeskoczył ze skały, a potem pomógł mi z niej zejść i ruszyliśmy w drogę powrotną.
(Damien?)
od Damon'a C.D Sage
Chciałem zaprotestować, ale pragnienie zwyciężyło. Rzuciłem się na
strażnika, tak głęboko jak tylko mogłem zatapiając kły w jego szyi.
Krzyczał, próbował się wyrwać, ale tym tylko pogarszał sytuację,
rozrywając sobie coraz bardziej gardło. Szybko jednak zmiękł, a po
chwili jedyne co mogłem zrobić to upuścić jego zwłoki. Odzyskiwałem
dzięki temu siłę, ale... nie do końca. Nadal umierałem, nie zmieni tego
nawet cały bank krwi. Sage otworzyła drzwi, gwałtownie łapiąc powietrze
na ten widok. Martwy strażnik leżał na ziemi, a jego gardło wyglądało
jakby rozerwało je dzikie zwierzę, a ja stałem, spięty i jakby gotowy do
walki, z ubrudzonymi krwią ustami, a nawet i brodą. Szybko jednak
rozluźniłem się i grzbietem ręki wytarłem krew z twarzy. Odzyskiwałem
siły, ale ciekawiło mnie na jak długo. Teraz jednak bardziej mnie
interesowała inna kwestia.
- Dlaczego mi pomagasz? Umrę i dam Ci spokój, taki jaki chciałaś - Powiedziałem, unosząc lekko brwi.
< Sage? >
- Dlaczego mi pomagasz? Umrę i dam Ci spokój, taki jaki chciałaś - Powiedziałem, unosząc lekko brwi.
< Sage? >
od Rebecy C.D Gabriela
Lilith spojrzała na nas i podeszła bliżej.
- Pobrali od was próbki by mieć wasze potomstwo. - powiedziała i spojrzała na Gabriela. - Jednak nie skończyli na tym. - Co jeszcze zrobili? - chciałam wiedzieć. Lilith przeniosła na mnie smutne spojrzenie, a ja położyłam dłoń na brzuchu. Kiwnęła głową, a ja powoli wstałam z kolan Gabriela. - Zapłodnili ją? - spytał chłopak, a ja cofnęłam się. Gdy dziewczyna przytaknęła, załamałam się. Odwróciłam się i zaczęłam biec przed siebie. Chciałam znaleźć się od tego wszystkiego jak nadalej. Wybiegłam na dwór i oparłam się o drzewo, gdy zakręciło mi się w głowie. - To niemożliwe, nie. - szeptałam próbując sobie wmówić że to kłamstwa, jednak tym nie były. Przez tych naukowców miałam za jakieś 3 tygodnie urodzić im kolejną 'zabawkę' do eksperymentów. Ktoś podszedł do mnie i usiadł obok. - Rebeca? - Zostaw mnie. - szepnęlam ocierając łzy. Nawet nie zauważyłam, gdy zaczęłam płakać. (Gabriel?) |
środa, 25 grudnia 2013
od Gabriela C.D Rebecy
[...] Lisha pokazała się nagle obok niej.
Usiadła na ziemi po turecku i przegryzła wargę. Wyglądała chole*nie
seksownie, a zarazem dziecięco.
- Co chcesz wiedzieć? - uśmiechnęła się delikatnie do Rebecy.
- Jestem w ciąży? - spytała prosto z mostu Rebeca. Nie przypuszczałem, że zobaczę diablicę w takim stanie.
- Twój umysł nie jest brzemienny - powiedziała i zniknęła.
- Nie mów zagadkami! - zawołała za nią Rebeca. Chwyciłem ją za rękę.
- Spokojnie. Przyjdzie sama - uniosłem jej dłoń do ust i pocałowałem wierzch.
- Ale kiedy? Boże, to jest chore - wymamrotała. Bez wahania ją do siebie przytuliłem i pocałowałem w czubek głowy.
- Jeśli jesteś w ciąży.. Wybacz, nie miałem na to wpływu - westchnąłem, kołysząc ją w ramionach. Rebeca otarła zagubioną, bezsilną łzę.
- Nie winię Cię przecież. Oboje byliśmy nieprzytomni.
- To prawda - odezwała się nagle Lilith. Znów była obok nas. Czy może cały czas tam była? Nie miałem pojęcia.
- Powiedz. Byłaś tam? - spytałem. Dziewczyna kiwnęła twierdząco głową. - Widziałaś co nam robili? - znów kiwnięcie. - Powiesz nam?
- Powiem - odezwała się, zakładając włosy za ucho. Poprawiłem Rebecę na swoich kolanach.
- No więc? - spojrzałem na nią niecierpliwie.
- Na pewno urodzi się.. Urodzą się dzieci, które będą Waszym potomstwem - powiedziała. Rebeca i ja rozszerzyliśmy oczy.
- To znaczy? - spytałem ostrożnie.
(Rebeca?)
- Co chcesz wiedzieć? - uśmiechnęła się delikatnie do Rebecy.
- Jestem w ciąży? - spytała prosto z mostu Rebeca. Nie przypuszczałem, że zobaczę diablicę w takim stanie.
- Twój umysł nie jest brzemienny - powiedziała i zniknęła.
- Nie mów zagadkami! - zawołała za nią Rebeca. Chwyciłem ją za rękę.
- Spokojnie. Przyjdzie sama - uniosłem jej dłoń do ust i pocałowałem wierzch.
- Ale kiedy? Boże, to jest chore - wymamrotała. Bez wahania ją do siebie przytuliłem i pocałowałem w czubek głowy.
- Jeśli jesteś w ciąży.. Wybacz, nie miałem na to wpływu - westchnąłem, kołysząc ją w ramionach. Rebeca otarła zagubioną, bezsilną łzę.
- Nie winię Cię przecież. Oboje byliśmy nieprzytomni.
- To prawda - odezwała się nagle Lilith. Znów była obok nas. Czy może cały czas tam była? Nie miałem pojęcia.
- Powiedz. Byłaś tam? - spytałem. Dziewczyna kiwnęła twierdząco głową. - Widziałaś co nam robili? - znów kiwnięcie. - Powiesz nam?
- Powiem - odezwała się, zakładając włosy za ucho. Poprawiłem Rebecę na swoich kolanach.
- No więc? - spojrzałem na nią niecierpliwie.
- Na pewno urodzi się.. Urodzą się dzieci, które będą Waszym potomstwem - powiedziała. Rebeca i ja rozszerzyliśmy oczy.
- To znaczy? - spytałem ostrożnie.
(Rebeca?)
od Sage C.D Damon'a
Spojrzałam zdziwiona na wampira. Jutro dostanie lekarstwo? Tylko jak przeżyje te noc.
Boże to chyba jakieś kpiny, przecież wiadome,że on tego nie przeżyje.
Znaczy trzeba mieć nadzieję, ale to chyba raczej nieuniknione zważywszy na jego samopoczucie.
-Może mała pomoc?-zapytałam
-Nie, tylko nie znów twoja krew-mruknął
-Nie moja-odpowiedziałam
Damon spojrzał na mnie zaciekawiony, jednak jednocześnie zastanawiał się o co mi chodzi.
-Ostatnio jest pełno nowicjuszy-wyjaśniłam
Wampira zszokowała moja wypowiedź, ja jednak nic sobie z tego nie zrobiłam.
Odwróciłam się i wyszłam na chwilę z jego pokoju. Poszłam poszukać jakiegoś nowicjusza i znalazłam.
Młody strażnik siedział sam w korytarzu i chodził bez namysłu. Podeszłam do niego i stanęłam obok.
-Co tu robisz?!-przestraszył się
-Mam małą prośbę -uśmiechnęłam się
-Jaką?-zapytał
-Nie chcesz tu być prawda?-zapytała
Chłopak skinął głową , a ja tylko pokręciłam palcem do przodu.
-Ja pomogę Ci się stąd wydostać, tylko chodź ze mną-wyjaśniłam
Strażnik stał tak chwilę zastanawiając się o co chodzi, jednak ruszył przodem.
Sprawnie i szybko wyciągnęłam mu broń z pochwy , celując w jego plecy.
-Co jest?-odwrócił się i zamarł.
-Naiwni jesteście jak nie wiem co-mruknęłam
Zaprowadziłam go pod pokój Damon'a i wprowadziłam do środka.
-Mała przekąska?-odpowiedziałam
Chwyciłam chłopaka i wepchnęłam do pokoju wampira. Co prawda to nie mój styl zabijanie i pomaganie.
Ale coś mi mówiło,że nie mogę pozwolić zginąć Damon'owi. Po prostu nie mogę.
Zatrzasnęłam szybko drzwi ,tak by strażnik się nie wydostał. Sama stałam na korytarzu i czekałam, w sumie też wypatrywałam czy nikt nie idzie.
(Damon?)
Boże to chyba jakieś kpiny, przecież wiadome,że on tego nie przeżyje.
Znaczy trzeba mieć nadzieję, ale to chyba raczej nieuniknione zważywszy na jego samopoczucie.
-Może mała pomoc?-zapytałam
-Nie, tylko nie znów twoja krew-mruknął
-Nie moja-odpowiedziałam
Damon spojrzał na mnie zaciekawiony, jednak jednocześnie zastanawiał się o co mi chodzi.
-Ostatnio jest pełno nowicjuszy-wyjaśniłam
Wampira zszokowała moja wypowiedź, ja jednak nic sobie z tego nie zrobiłam.
Odwróciłam się i wyszłam na chwilę z jego pokoju. Poszłam poszukać jakiegoś nowicjusza i znalazłam.
Młody strażnik siedział sam w korytarzu i chodził bez namysłu. Podeszłam do niego i stanęłam obok.
-Co tu robisz?!-przestraszył się
-Mam małą prośbę -uśmiechnęłam się
-Jaką?-zapytał
-Nie chcesz tu być prawda?-zapytała
Chłopak skinął głową , a ja tylko pokręciłam palcem do przodu.
-Ja pomogę Ci się stąd wydostać, tylko chodź ze mną-wyjaśniłam
Strażnik stał tak chwilę zastanawiając się o co chodzi, jednak ruszył przodem.
Sprawnie i szybko wyciągnęłam mu broń z pochwy , celując w jego plecy.
-Co jest?-odwrócił się i zamarł.
-Naiwni jesteście jak nie wiem co-mruknęłam
Zaprowadziłam go pod pokój Damon'a i wprowadziłam do środka.
-Mała przekąska?-odpowiedziałam
Chwyciłam chłopaka i wepchnęłam do pokoju wampira. Co prawda to nie mój styl zabijanie i pomaganie.
Ale coś mi mówiło,że nie mogę pozwolić zginąć Damon'owi. Po prostu nie mogę.
Zatrzasnęłam szybko drzwi ,tak by strażnik się nie wydostał. Sama stałam na korytarzu i czekałam, w sumie też wypatrywałam czy nikt nie idzie.
(Damon?)
od Damon'a C.D Sage
- Martwisz się o mnie - Stwierdziłem z
tym swoim "firmowym" uśmieszkiem. Zręcznie ominąłem odpowiedzi na temat
jak się czuje, gdyż było coraz gorzej, jad zaczął działać. Co prawda
krew Sage mi dała tą przewagę, że przeżyłem dzisiejszą noc, ale kto wie
na ile jeszcze starcza? Siedziałem na łóżku, oparty ciężko o ścianę,
głęboko oddychając. Od kilku godzin dręczyła mnie gorączka plus
czterdzieści stopni Celsjusza, kilka razy plułem krwią, kilka razy
miałem również drgawki. Ludzie też takie mają objawy choroby, co nie?
- Doktorek przyszedł sprawdzić jak się trzymam i obiecał że jeśli przeżyję dzisiejszą noc, jutro wieczór dostanę lekarstwo - Powiedziałem, jednak nie cieszyłem się, gdyż miałem wątpliwości co do tego, że przetrwam aż tyle godzin. Zdrowy wampir, w pełni sił, z stałym dostępem do krwi przeżywa max dwa dni, a jutro będzie mój drugi. Jeśli w ogóle do niego dożyję. Wiedziałem co przygotował jeszcze dla mnie los. Halucynacje, silniejsze pragnienie, w końcu mój organizm nie będzie przyjmował krwi aż w końcu padnę z wycieńczenia. Wtedy trucizna dokończy swe śmiertelne zadanie i mnie wykończy. Westchnąłem i spojrzałem tęsknie na okno, chcąc by promienie słoneczne cudem trafiły do okna. Wtedy mógłbym wyrzucić pierścień i zwyczajnie zakończyć swoje cierpienie, spalając się żywcem. Rozwiązanie nie najlepsze, ale zawsze jakieś. < Sage? > |
od Sage C.D Damon'a
Chwilę siedziałam ,tak jakby nie kontaktując , jednak zaraz się ocknęłam.
Dotknęłam swojej szyi i zakryłam dłonią , i w takiej pozycji zostałam.
-Nie ma za co-odpowiedziałam bezwiednie
Spojrzałam lekko na Damon'a i jego ciało.Na szczęście wracało do normalności, jego skóra wracała do poprzedniego stanu, jednak po ranach nadal został ślad.
-Powinnaś już chyba iść-powiedział
-Tak-przyznałam.
Wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi. Przystanęłam na chwilę ,trzymając rękę na klamce.
-Do zobaczenia jutro-wydusiłam z siebie.
Szybko wyszłam z jego pokoju i niepostrzeżenie wróciłam do siebie.Weszłam do pokoju i podeszłam do szafki w której trzymałam parę rzeczy. Przemyłam ugryzienie i nakleiłam plaster na szyję.
Przeczesałam włosy i położyłam się do łóżka. Jednak jakoś coś nie dawało mi spać.
Do rana przeleżałam gapiąc się na sufit. Ale potem trzeba było wstawać na śniadanie.
Ogarnęłam się i przebrałam w inne ciuchy, wyszłam z pokoju i udałam się na dół.
Damon nie do końca wrócił do normy,trzeba coś wymyślić by wrócił do zdrowia.
Szłam przez pusty korytarz po pewnie już wszyscy byli na dole. Nagle poczułam się słabo.
Oparłam się o ścianę w tej samej chwili pojawiła się wizja.
Zobaczyłam siebie, Damon'a i leżącego przed nami bezbronnego strażnika.
Wskazałam palcem na strażnika i powiedziałam "Przekąska, na odzyskanie sił".
Szybko jednak "wybudziłam" się z tej wizji, nie chciałam jej oglądać.
Zeszłam na dół do jadalni i zjadłam śniadanie. Jednak na dole nie pojawił się w ogóle Damon.
Gdyby nie to,że w nocy dałam mu mojej krwi,dzisiaj by już nie żył.
Postanowiłam pójść do niego, gdy wszyscy będą na polu. Poczekałam tak do południa, aż nikogo nie było.
Wyszłam od siebie z pokoju i udałam się w stronę wschodniego skrzydła.
Jednak zobaczyłam wracając stamtąd strażników i naukowca. Szybko schowałam się w ciemnościach.
Przeczekałam ,aż przeszli i szybko pobiegłam do pokoju Damon'a. Otworzyłam gwałtownie drzwi i spojrzałam na chłopaka.
-Jak się czujesz? Po co tu byli?-zapytałam
(Damon?)
Dotknęłam swojej szyi i zakryłam dłonią , i w takiej pozycji zostałam.
-Nie ma za co-odpowiedziałam bezwiednie
Spojrzałam lekko na Damon'a i jego ciało.Na szczęście wracało do normalności, jego skóra wracała do poprzedniego stanu, jednak po ranach nadal został ślad.
-Powinnaś już chyba iść-powiedział
-Tak-przyznałam.
Wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi. Przystanęłam na chwilę ,trzymając rękę na klamce.
-Do zobaczenia jutro-wydusiłam z siebie.
Szybko wyszłam z jego pokoju i niepostrzeżenie wróciłam do siebie.Weszłam do pokoju i podeszłam do szafki w której trzymałam parę rzeczy. Przemyłam ugryzienie i nakleiłam plaster na szyję.
Przeczesałam włosy i położyłam się do łóżka. Jednak jakoś coś nie dawało mi spać.
Do rana przeleżałam gapiąc się na sufit. Ale potem trzeba było wstawać na śniadanie.
Ogarnęłam się i przebrałam w inne ciuchy, wyszłam z pokoju i udałam się na dół.
Damon nie do końca wrócił do normy,trzeba coś wymyślić by wrócił do zdrowia.
Szłam przez pusty korytarz po pewnie już wszyscy byli na dole. Nagle poczułam się słabo.
Oparłam się o ścianę w tej samej chwili pojawiła się wizja.
Zobaczyłam siebie, Damon'a i leżącego przed nami bezbronnego strażnika.
Wskazałam palcem na strażnika i powiedziałam "Przekąska, na odzyskanie sił".
Szybko jednak "wybudziłam" się z tej wizji, nie chciałam jej oglądać.
Zeszłam na dół do jadalni i zjadłam śniadanie. Jednak na dole nie pojawił się w ogóle Damon.
Gdyby nie to,że w nocy dałam mu mojej krwi,dzisiaj by już nie żył.
Postanowiłam pójść do niego, gdy wszyscy będą na polu. Poczekałam tak do południa, aż nikogo nie było.
Wyszłam od siebie z pokoju i udałam się w stronę wschodniego skrzydła.
Jednak zobaczyłam wracając stamtąd strażników i naukowca. Szybko schowałam się w ciemnościach.
Przeczekałam ,aż przeszli i szybko pobiegłam do pokoju Damon'a. Otworzyłam gwałtownie drzwi i spojrzałam na chłopaka.
-Jak się czujesz? Po co tu byli?-zapytałam
(Damon?)
od Damien'a C.D Cataley
Uśmiechnąłem się zadowolony i jeszcze poprawiłem kwiatek.
-A żebyś wiedziała-odpowiedziałem
-Dziękuję-odwzajemniła mój uśmiech.
-Nie ma za co-wyjaśniłem
-Jest, to mój ulubiony kwiat-dodała
-Wiem o tym-przyznałem
-Tak,a skąd?-uśmiechnęła się
-Twoje imię i cała ty jesteście równie piękne co ten kwiat-musnąłem lekko jej usta.
Dziewczyna lekko się zarumieniła i odwzajemniła pocałunek.
-Cataleya, zostaniesz teraz oficjalnie moją dziewczyną?-zapytałem z uśmiechem.
(Cataleya?)
-A żebyś wiedziała-odpowiedziałem
-Dziękuję-odwzajemniła mój uśmiech.
-Nie ma za co-wyjaśniłem
-Jest, to mój ulubiony kwiat-dodała
-Wiem o tym-przyznałem
-Tak,a skąd?-uśmiechnęła się
-Twoje imię i cała ty jesteście równie piękne co ten kwiat-musnąłem lekko jej usta.
Dziewczyna lekko się zarumieniła i odwzajemniła pocałunek.
-Cataleya, zostaniesz teraz oficjalnie moją dziewczyną?-zapytałem z uśmiechem.
(Cataleya?)
od Sage C.D Rebecy
Spojrzałam na nią zszokowana ,a jednocześnie przerażona.
-Tak, ja kiedyś na pewno,przez Ciebie będę miała kłopoty-mruknęłam
-Sama to wybrałaś-zaśmiała się lekko
Skinęłam głową i starałam się opanować strach.
Faktycznie strasznie cicho było, co jeszcze bardziej nasilało niepokój.
Rozglądałam się cały czas,żeby nic nas nie zaskoczyło.
-Masz rację,że coś tu jest nie tak-szepnęłam
-No, wolałabym jej nie mieć-jęknęła
-Jakoś sobie poradzimy?-odpowiedziałam
(Rebeca?)
-Tak, ja kiedyś na pewno,przez Ciebie będę miała kłopoty-mruknęłam
-Sama to wybrałaś-zaśmiała się lekko
Skinęłam głową i starałam się opanować strach.
Faktycznie strasznie cicho było, co jeszcze bardziej nasilało niepokój.
Rozglądałam się cały czas,żeby nic nas nie zaskoczyło.
-Masz rację,że coś tu jest nie tak-szepnęłam
-No, wolałabym jej nie mieć-jęknęła
-Jakoś sobie poradzimy?-odpowiedziałam
(Rebeca?)
od Damon'a C.D Sage
- Jest jeden sposób by mi trochę ulżyć,
ale nie wiem czy się zgodzisz - Powiedziałem, uśmiechając się by nie
pokazać jak bardzo cierpię. Ból był rozrywający. Gdybym normalnie się
rzywił, czyli co dwa dni, albo nawet co dzień litr, nawet dwa, to lepiej
bym to zniósł, ale ja dostawałem jedynie malutki kieliszek dziennie. By
jej uświadomić o co mi chodzi, ręką a właściwie opuszkami palców, lekko
przejechałem po żyle na jej szyi. Mimowolnie przełknęła ślinę, pewnie
nawet nie wiedząc dlaczego to zrobiła. Czułem że się nie bała mnie, za
co byłem jej wdzięczny, gdyż im bardziej się ktoś boi, tym szybciej
pompuje krew i już dużo trudniej byłoby mi się opanować. Powracając do
mojej propozycji. Kiwnęła głową na zgodę.
- Na pewno? - Upewniłem się, wiedząc że to niebezpieczne.
- Tak - Zdecydowała i zanim się rozmyśliła, najszybszym ruchem na jaki było mnie stać, zbliżyłem się do niej i wgryzłem w szyję, na co odpowiedział mi cichy krzyk, zaskoczenia i nagłego bólu. Mimowolnie wplątałem palce w jej włosy i troszeczkę mocniej do siebie przyciągnąłem, nie znosząc sprzeciwu. Piłem jej ciepłą krew niezwykle chciwie, jak spragniony mężczyzna na pustyni, znajdujący butelkę wody. "Zachowaj rozum i jej nie zabij!" - krzyczał głos w mojej głowie. W końcu odsunąłem się, puszczając ją i oddalając się trochę by nie ponowić "kolacji". Zamknąłem oczy i oparłem głowę o ścianę, nawet nie fatygując się by zetrzeć jej krew z swoich ust. Czułem jak odzyskuję siły. Moja skóra miała nieco bardziej już ludzki odcień, nie blady jak trup, zniknęły cienie pod oczami, czułem też jak rany na mojej nagiej piersi się zasklepiają i po chwili zostały dwie duże blizny, które najpewniej zagoją się za kilka dni. Wątpię jednak, bym dożył tego, gdyż nawet krew Sage nie usunęła z mojego organizmu jadu. - Dziękuje - Szepnąłem, choć nadal zostałem w tej samej pozycji, zbierając siły. < Sage? > |
od Cataley C.D Damien'a
Położyłam dłonie na piersi Damiena i odepchnęłam go delikatnie.
Odepchnęłam się od niego i zaczęłam płynąc dalej uciekając mu. Słyszałam
za sobą jak mnie dogania, więc zanurkowałam. Widziałam jak Damien się
zatrzymuje i mnie szuka. Podpłynęłam i wynurzyłam się obok niego.
- Gdzie znikasz?
- Nigdzie. - uśmiechnęłam się.
Przy nim czułam się szczęśliwa, a co ważniejsze bezpieczna. Wyszliśmy z wody i usiedliśmy na skale koło wody. Damien wstał i zerwał jakieś kwiat. Wrócił z nim i włożył mi go we włosy.
- To orchidea, cattleya. - powiedziałam rozpoznając płatki.
(Damien?)
- Gdzie znikasz?
- Nigdzie. - uśmiechnęłam się.
Przy nim czułam się szczęśliwa, a co ważniejsze bezpieczna. Wyszliśmy z wody i usiedliśmy na skale koło wody. Damien wstał i zerwał jakieś kwiat. Wrócił z nim i włożył mi go we włosy.
- To orchidea, cattleya. - powiedziałam rozpoznając płatki.
(Damien?)
od Rebecy C.D Sage
Dalej dziwiła mnie ta cisza, żadnych zwierząt, ptaków, a nawet motyli.
Przestałam na to zwracać uwagę i próbowałam się rozluźnić.
- Sage.
Jednak mi nie odpowiedziała. Podniosłam się, a ona patrzyła na brzeg z szeroko otwartymi oczami. Podpłynęłam do niej i stanęłam obok.
- Sage. - położyłam dłoń na jej ramieniu, a Sage aż podskoczyła ze strachu.
- Wszystko dobrze? - spytałam.
- Tam coś było. - wskazała brzeg. Wyszłam z wody i się ubrałam. Sage cały czas trzymała się blisko mnie.
- Więc chodźmy to sprawdzić.
(Sage?)
- Sage.
Jednak mi nie odpowiedziała. Podniosłam się, a ona patrzyła na brzeg z szeroko otwartymi oczami. Podpłynęłam do niej i stanęłam obok.
- Sage. - położyłam dłoń na jej ramieniu, a Sage aż podskoczyła ze strachu.
- Wszystko dobrze? - spytałam.
- Tam coś było. - wskazała brzeg. Wyszłam z wody i się ubrałam. Sage cały czas trzymała się blisko mnie.
- Więc chodźmy to sprawdzić.
(Sage?)
od Avalon C.D Agares'a
-Tutaj w sensie w więzieniu?-zapytałam
-Tak. A jaki miałby być inny sens?-odparł lekko podejrzliwie
-Długa historia. Kilka dni albo tygodni,może miesiąc. Nie wiem dokładnie. Nie liczę ziemskiego czasu -powiedziałam. Po co miałabym liczyć czas w tym dziwnym miejscu? Ono kiedyś upadnie. Wszyscy poumierają,a ja będę żyć dalej,nawet po końcu wszechświata.
Agares wydawał się słuchać dokładnie moich słów.
-Nie będę Cię o to pytać bo widzę,że jesteś nowy. Ale.. Skąd się tutaj wziąłeś?
(Agares?)
-Tak. A jaki miałby być inny sens?-odparł lekko podejrzliwie
-Długa historia. Kilka dni albo tygodni,może miesiąc. Nie wiem dokładnie. Nie liczę ziemskiego czasu -powiedziałam. Po co miałabym liczyć czas w tym dziwnym miejscu? Ono kiedyś upadnie. Wszyscy poumierają,a ja będę żyć dalej,nawet po końcu wszechświata.
Agares wydawał się słuchać dokładnie moich słów.
-Nie będę Cię o to pytać bo widzę,że jesteś nowy. Ale.. Skąd się tutaj wziąłeś?
(Agares?)
od Agares'a C.D Avalon
- Dobra, sorry -powiedziałem pewnie- Nie miałem nic złego na myśli. Po prostu głośno myślę.
- Jak to facet -dodała-
- Jestem Agares -przedstawiłem się-
- Avalon -rzuciła-
- Więc Avalon...długo tutaj jesteś?
(Avalon?)
- Jak to facet -dodała-
- Jestem Agares -przedstawiłem się-
- Avalon -rzuciła-
- Więc Avalon...długo tutaj jesteś?
(Avalon?)
od Nyks C.D Bargeona
Chodziłam po polu, gdy nagle dotarła do mnie cicha rozmowa Bargeona i Gabriela.
Chwila Gabriela? On tutaj w końcu jest. Odwróciłam się na chwilę i spojrzałam na chłopaków.
Ojciec zazwyczaj opisywał mi ich wygląd, jednak od ostatnich wyjaśnień jakie słyszałam od ojca, to Gabriel się bardzo zmienił. Nagle usłyszałam jakby trzepot skrzydeł, po chwili jakieś ciepło.
-Chodź do mnie-usłyszałam
Wiedziałam ,że muszę wejść do środka budynku,żeby nikt nie zauważył.
Wszyscy byli na zewnątrz więc nikogo nie było w środku.
Weszłam tam i zobaczyłam ognistego feniksa , wiedziałam,że to posłaniec mojego ojca.
-O co chodzi?-zapytałam
-Ojciec się pyta co się stało i czy wszystko w porządku-wyjaśnił feniks
-Tak, tak wszystko okej.-mruknęłam
-Przesyła mały prezent-dodał
-Jaki?-zapytałam
-Rozłóż ręce-poprosił ptak
Zrobiłam to o co poprosił i w moich dłoniach pojawił się ognisty kwiat.
-Piękne-szepnęłam
-Ojciec niedługo postara się znów mnie przysłać, ale chwilowo prosi byś uważała i nie wychylała się za bardzo-zaczął
-On się martwi? I prosi ,żebym się nie wychylała? To nie zgodne z moją naturą -prychnęłam
Feniks spojrzał na mnie zdziwiony ,a jednocześnie wkurzony.
-Ale i tak postaraj się dostosować-poprosił
-Zobaczę-wyjaśniłam.
Ptak skinął głową i rozpłynął się w powietrzu.
Westchnęłam głęboko i sprawiłam ,że kwiat również wyparował.
Skierowałam się z powrotem do wyjścia , jednak w drzwiach spotkałam Gabriela i Bargeona.
-Bargeon-mruknęłam
Jednak szybko skierowałam wzrok na jego starszego brata.
-Gabriel-odparłam obojętnie-Proszę na reszcie się pokazałeś.......
(Bargeon? Gabriel?)
Chwila Gabriela? On tutaj w końcu jest. Odwróciłam się na chwilę i spojrzałam na chłopaków.
Ojciec zazwyczaj opisywał mi ich wygląd, jednak od ostatnich wyjaśnień jakie słyszałam od ojca, to Gabriel się bardzo zmienił. Nagle usłyszałam jakby trzepot skrzydeł, po chwili jakieś ciepło.
-Chodź do mnie-usłyszałam
Wiedziałam ,że muszę wejść do środka budynku,żeby nikt nie zauważył.
Wszyscy byli na zewnątrz więc nikogo nie było w środku.
Weszłam tam i zobaczyłam ognistego feniksa , wiedziałam,że to posłaniec mojego ojca.
-O co chodzi?-zapytałam
-Ojciec się pyta co się stało i czy wszystko w porządku-wyjaśnił feniks
-Tak, tak wszystko okej.-mruknęłam
-Przesyła mały prezent-dodał
-Jaki?-zapytałam
-Rozłóż ręce-poprosił ptak
Zrobiłam to o co poprosił i w moich dłoniach pojawił się ognisty kwiat.
-Piękne-szepnęłam
-Ojciec niedługo postara się znów mnie przysłać, ale chwilowo prosi byś uważała i nie wychylała się za bardzo-zaczął
-On się martwi? I prosi ,żebym się nie wychylała? To nie zgodne z moją naturą -prychnęłam
Feniks spojrzał na mnie zdziwiony ,a jednocześnie wkurzony.
-Ale i tak postaraj się dostosować-poprosił
-Zobaczę-wyjaśniłam.
Ptak skinął głową i rozpłynął się w powietrzu.
Westchnęłam głęboko i sprawiłam ,że kwiat również wyparował.
Skierowałam się z powrotem do wyjścia , jednak w drzwiach spotkałam Gabriela i Bargeona.
-Bargeon-mruknęłam
Jednak szybko skierowałam wzrok na jego starszego brata.
-Gabriel-odparłam obojętnie-Proszę na reszcie się pokazałeś.......
(Bargeon? Gabriel?)
od Bargeona C.D Nyks
[...] Wypuścili mnie zaraz po incydencie z
tygrysicą. Domyślałem się kim była, ale milczałem. Dziewczyna
zadzierała z kimś, kim nie powinna. Ale cóż, po co miałbym się wtrącać?
Strażnicy wyprowadzili mnie na zewnątrz i posadzili na jakiejś ławce. Po
chwili dosiadł się Gabriel.
- Cześć, braciszku - zawołał z nieznacznym uśmiechem. - Hej - wymamrotałem, siląc się na szeroki uśmiech. Gabriel klepnął mnie w plecy. - Co Ci jest? - spytał. - Strażnik przygrzmocił mi czymś tępym w czaszkę - przeczesałem włosy. - To nie rana, która może się zagoić. - Oj, nie marudź, nigdy nie dostałeś w czasie bójki? - Dostałem, ale to nie zmienia faktu, że mnie zamroczyło. Dostałem i to nie raz - mimo woli parsknąłem śmiechem. Gabriel odwzajemnił uśmiech i wskazał na jakąś dziewczynę. - Cały czas Cię obserwuje. Wiesz kto to? Atrakcyjna, nie powiem. - Nyks, córka Hadesa - powiedziałem po chwili. - Córka naszego wujka? - Gabriel uśmiechnął się szeroko. - Ta, o której mówiła wieszczka? - Po rozmowie z nią, odniosłem takie wrażenie - roześmiałem się. - Ale zobaczymy. Na razie tylko my znamy słowa Pytii. (Nyks?) |
||
od Damien'a C.D Cataley
Cat uśmiechała się praktycznie cały czas.
Widać było,że była bardzo szczęśliwa i zadowolona z wydarzeń.
W sumie nie tylko ona bo i ja również.
Po chwili wpłynęliśmy na głębszą wodę.
Zanurkowałem pod nią i schowałem się przed nią.
-Damien?-zapytała rozglądając się dookoła.
Wynurzyłem się zaraz za nią i dotknąłem lekko jej barku.
Dziewczyna podskoczyła i obróciła się gwałtownie.
Zaraz jednak roześmiała się znów zadowolona.
-Przestraszyłeś mnie-powiedziała
-Wiem-uśmiechnąłem się i objąłem ją całując.
(Cataleya?)
Widać było,że była bardzo szczęśliwa i zadowolona z wydarzeń.
W sumie nie tylko ona bo i ja również.
Po chwili wpłynęliśmy na głębszą wodę.
Zanurkowałem pod nią i schowałem się przed nią.
-Damien?-zapytała rozglądając się dookoła.
Wynurzyłem się zaraz za nią i dotknąłem lekko jej barku.
Dziewczyna podskoczyła i obróciła się gwałtownie.
Zaraz jednak roześmiała się znów zadowolona.
-Przestraszyłeś mnie-powiedziała
-Wiem-uśmiechnąłem się i objąłem ją całując.
(Cataleya?)
od Sage C.D Rebecy
Spojrzałam na przyjaciółkę zdziwiona.
Dobra o co jej chodzi? Coś pewnie według niej jest nie tak.
-No to?-zapytała
-Wiesz, co ............. dokładniej nie za bardzo słyszałam o tym by tutaj były jakieś zwierzęta i w ogóle-wyjaśniłam
-Skąd wiesz, czy aby na pewno-powiedziała
-Nie wiem, tego ,ale mam nadzieję,że nic się nie stanie-dodałam
-Ja też-przyznała
Skinęłyśmy obie głową ,a ja znów położyłam się na plecach.
(Rebeca?)
Dobra o co jej chodzi? Coś pewnie według niej jest nie tak.
-No to?-zapytała
-Wiesz, co ............. dokładniej nie za bardzo słyszałam o tym by tutaj były jakieś zwierzęta i w ogóle-wyjaśniłam
-Skąd wiesz, czy aby na pewno-powiedziała
-Nie wiem, tego ,ale mam nadzieję,że nic się nie stanie-dodałam
-Ja też-przyznała
Skinęłyśmy obie głową ,a ja znów położyłam się na plecach.
(Rebeca?)
od Rebecy C.D Gabriela
Odwróciłam głowę w bok.
- Nikt tego nie chciał. - powiedziałam i podniosłam się z ziemi. Nie wiedziałam co nam wczoraj wstrzyknęli ale nieźle nas to osłabiło. Choć, może nie tylko to. Weszliśmy do budynku, a ja się rozejrzałam.
- Gdzie ona może być?
- Wszędzie wokół was. - usłyszałam dziewczęcy głos i oboje z Gabrielem się odwróciliśmy. Spojrzeliśmy na siebie z Gabrielem, a potem na ducha.
- Wiesz co się z nami działo? - spytałam, ale dziewczyna zniknęła.
- Cho* era. - wkurzyłam się. Mogłam się wszystkiego dowiedzieć od niej lub czekać aż urośnie mi brzuch. Wraz z chłopakiem zaczęłam szukać tej dziewczyny duch, ale gdy tylko była blisko uciekała. W końcu się zatrzymała nie mając już sił.
- Proszę! - krzyknęłam i oparłam się o ścisnę. - Pomóż nam. - szepnęłam. Pierwszy raz czułam się tak bezsilna w takiej sprawie.
(Gabriel?)
- Nikt tego nie chciał. - powiedziałam i podniosłam się z ziemi. Nie wiedziałam co nam wczoraj wstrzyknęli ale nieźle nas to osłabiło. Choć, może nie tylko to. Weszliśmy do budynku, a ja się rozejrzałam.
- Gdzie ona może być?
- Wszędzie wokół was. - usłyszałam dziewczęcy głos i oboje z Gabrielem się odwróciliśmy. Spojrzeliśmy na siebie z Gabrielem, a potem na ducha.
- Wiesz co się z nami działo? - spytałam, ale dziewczyna zniknęła.
- Cho* era. - wkurzyłam się. Mogłam się wszystkiego dowiedzieć od niej lub czekać aż urośnie mi brzuch. Wraz z chłopakiem zaczęłam szukać tej dziewczyny duch, ale gdy tylko była blisko uciekała. W końcu się zatrzymała nie mając już sił.
- Proszę! - krzyknęłam i oparłam się o ścisnę. - Pomóż nam. - szepnęłam. Pierwszy raz czułam się tak bezsilna w takiej sprawie.
(Gabriel?)
od Avalon C.D Agares'a
Pokręciłam oczami. Faceci.. Wszyscy są tacy tępi.
-Jeśli wielmożnemu panu przeszkadza lub w jakikolwiek inny sposób sposób przywitania uraża jego majestat, szanowny pan może iść do swoich kochanych współwięźniów -ukłoniłam się i znikłam.
-Jednak ja nadal będę w twojej głowie. -przemówiłam w jego umyśle.
Minęło pięć minut,a ja nie mam chęci go zabić. Przynajmniej nie aż takiej dużej jak zwykle.
Spojrzałam na mężczyzne. Stał taki nieporadny i zdezorientowany.
Jak ja to kocham,wprowadzać ludzi w taki stan. Niedość,że dostarczają mi wtedy furę zabawy,są tacy bezbronni. Jeden ruch i po nich.
Moje rozważania przerwał jego głos.
(Agares?)
-Jeśli wielmożnemu panu przeszkadza lub w jakikolwiek inny sposób sposób przywitania uraża jego majestat, szanowny pan może iść do swoich kochanych współwięźniów -ukłoniłam się i znikłam.
-Jednak ja nadal będę w twojej głowie. -przemówiłam w jego umyśle.
Minęło pięć minut,a ja nie mam chęci go zabić. Przynajmniej nie aż takiej dużej jak zwykle.
Spojrzałam na mężczyzne. Stał taki nieporadny i zdezorientowany.
Jak ja to kocham,wprowadzać ludzi w taki stan. Niedość,że dostarczają mi wtedy furę zabawy,są tacy bezbronni. Jeden ruch i po nich.
Moje rozważania przerwał jego głos.
(Agares?)
wtorek, 24 grudnia 2013
od Gabriela C.D Rebecy
[...] Ocknąłem się, leżąc w swoim łóżku.
Szumiało mi w głowie i całe ciało pulsowało. Jęknąłem, próbując się
podnieść. W końcu dźwignąłem się, ubrałem i wyszedłem z pokoju, na
zewnątrz. Pozwolili nam wyjść do parku. Zauważyłem pod jednym z drzew
Rebecę.
- Cześć - wymamrotałem, podchodząc do niej. Uśmiechnąłem się słabo.
- Cześć. Pamiętasz cokolwiek ze.. Wczoraj? - spytała niepewnie.
- Tylko tyle, że zaprowadzili mnie do laboratorium i.. Straciłem przytomność. Czy raczej uśpili mnie.
- Wiem. Potem zabrali mnie do Ciebie. Kobieta przypięła mnie naprzeciw Twojego krzesła i wbiła mi coś w żyły. Dalej nic nie pamiętam.
- Mówili co zamierzają? - spytałem.
- W sumie to nie. Mówiła tylko, że diablice są płodne i wytrzymałe.
- Ożesz w mordę - zachłysnąłem się powietrzem. - Mi gadała, że wykorzystają mnie jako reproduktora.. Czy my.. ?
- Nie wiem - jęknęła, chwytając się w nagłym przerażeniu za brzuch.
- Chole*a. Są dwie możliwości. Albo pobrali moje nasienie i zapłodnili Cię metodą in vitro, albo pobrali zarówno moje plemniki jak i Twoją komórkę jajową, by dokonać chemicznego zapłodnienia..
- I jak my się mamy dowiedzieć?! - wrzasnęła, ze złości uderzając w ziemię. Tylko na to miała siłę, tak samo jak ja.
- Od ducha.. - mruknąłem. - Słyszałem, że ta dziewczyna wie wszystko. Tylko trzeba ją złapać.
- Ja nie mogę być w ciąży! To Twoja wina!
- Nie histeryzuj, dobrze wiesz, że nie miałem na to wpływu. Gdybyś zaszła ze mną w ciążę, urodziłabyś za jakieś 2 - 3 tygodnie..
- To niemożliwe - prychnęła.
- Jestem bogiem, a Ty diablicą. U nas wszystko jest możliwe. I pomyśleć, że ja chciałem tak po prostu pójść z Tobą do łóżka, a nie wpakowywać się w takie gó*no - westchnąłem, przeczesując włosy.
(Rebeca?)
- Cześć - wymamrotałem, podchodząc do niej. Uśmiechnąłem się słabo.
- Cześć. Pamiętasz cokolwiek ze.. Wczoraj? - spytała niepewnie.
- Tylko tyle, że zaprowadzili mnie do laboratorium i.. Straciłem przytomność. Czy raczej uśpili mnie.
- Wiem. Potem zabrali mnie do Ciebie. Kobieta przypięła mnie naprzeciw Twojego krzesła i wbiła mi coś w żyły. Dalej nic nie pamiętam.
- Mówili co zamierzają? - spytałem.
- W sumie to nie. Mówiła tylko, że diablice są płodne i wytrzymałe.
- Ożesz w mordę - zachłysnąłem się powietrzem. - Mi gadała, że wykorzystają mnie jako reproduktora.. Czy my.. ?
- Nie wiem - jęknęła, chwytając się w nagłym przerażeniu za brzuch.
- Chole*a. Są dwie możliwości. Albo pobrali moje nasienie i zapłodnili Cię metodą in vitro, albo pobrali zarówno moje plemniki jak i Twoją komórkę jajową, by dokonać chemicznego zapłodnienia..
- I jak my się mamy dowiedzieć?! - wrzasnęła, ze złości uderzając w ziemię. Tylko na to miała siłę, tak samo jak ja.
- Od ducha.. - mruknąłem. - Słyszałem, że ta dziewczyna wie wszystko. Tylko trzeba ją złapać.
- Ja nie mogę być w ciąży! To Twoja wina!
- Nie histeryzuj, dobrze wiesz, że nie miałem na to wpływu. Gdybyś zaszła ze mną w ciążę, urodziłabyś za jakieś 2 - 3 tygodnie..
- To niemożliwe - prychnęła.
- Jestem bogiem, a Ty diablicą. U nas wszystko jest możliwe. I pomyśleć, że ja chciałem tak po prostu pójść z Tobą do łóżka, a nie wpakowywać się w takie gó*no - westchnąłem, przeczesując włosy.
(Rebeca?)
od Cataley C.D Damien'a
- Damien, puść mnie. - śmiałam się, ale on dalej mnie nie chciał
postawić. W końcu się zatrzymał i mnie postawił, a moje włosy rozwiał
wiatr. Położyłam dłoń na jego policzku i uśmiechnęłam się. Żadne z nas
się nie odzywało, ale rozumieliśmy się bez słów. Nagle to miejsce stało
się tajemnicze i romantyczne za razem. Zbliżyłam się i pocałowałam
Damiena, a on objął mnie przysuwając do siebie.
- Nigdy bym nie pomyślałam, że poczuję coś do ciebie.
- Ja czekałem ponad 100 lat na ciebie. - powiedział, a w moich oczach zakręciły się łzy. Szybko je starłam i uśmiechnęłam się. Pociągnęłam Damiena głębiej do wody i zaczęliśmy pływać.
(Damien?)
- Nigdy bym nie pomyślałam, że poczuję coś do ciebie.
- Ja czekałem ponad 100 lat na ciebie. - powiedział, a w moich oczach zakręciły się łzy. Szybko je starłam i uśmiechnęłam się. Pociągnęłam Damiena głębiej do wody i zaczęliśmy pływać.
(Damien?)
od Rebecy C.D Sage
- Wystarczy ich trochę zmusić. - uśmiechnęłam się, a Sage roześmiała. W
końcu doszłyśmy nad jezioro a ja spojrzałam w taflę wody. Za każdym
razem widziałam siebie jako kogoś pięknego i łagodnego. Szybko odeszłam
od wody i ściągnęłam buty, spodnie i koszulkę.
- Nie mam zamiaru ich zmoczyć. - wyjaśniłam Sage, która zrobiła to samo gdy wbiegłam do wody. Położyłam się na plecach i pływałam spokojnie słuchając szumu wiatru i... no właśnie. Nie słychać było zwierząt.
- Sage, czy są tu jakieś zwierzęta? - spytałam podpływając bliżej niej. Miałam złe przeczucia.
(Sage?)
- Nie mam zamiaru ich zmoczyć. - wyjaśniłam Sage, która zrobiła to samo gdy wbiegłam do wody. Położyłam się na plecach i pływałam spokojnie słuchając szumu wiatru i... no właśnie. Nie słychać było zwierząt.
- Sage, czy są tu jakieś zwierzęta? - spytałam podpływając bliżej niej. Miałam złe przeczucia.
(Sage?)
od Agares'a C.D Avalon
Pokreciłem gwałtownie głową.
- To tylko moja zwida -mruknąłem-
Nagle moim oczom ukazała się dziewczyna...i to dosłownie, bo stanęła tuż obok mnie.
- Przyzwyczaisz się -powiedziała z felernym uśmieszkiem-
- Mam rozumieć, że ty jesteś tym głosem z mojej głowy. Tak witacie nowych?
(Avalon?)
- To tylko moja zwida -mruknąłem-
Nagle moim oczom ukazała się dziewczyna...i to dosłownie, bo stanęła tuż obok mnie.
- Przyzwyczaisz się -powiedziała z felernym uśmieszkiem-
- Mam rozumieć, że ty jesteś tym głosem z mojej głowy. Tak witacie nowych?
(Avalon?)
od Nicole C.D Jeremy'ego
- Po prostu... - westchnęłam. - Powinieneś trzymać się ode mnie z daleka.
Zamarł, nie rozumiejąc, o co mi chodzi.
- Nicole...
- Nie widzisz tego? - jęknęłam. - Jestem pechowa, przeklęta!Myślisz, że dlaczego to ja zawsze wpadam w kłopoty?
Przyciągnął mnie mocno do siebie.
- Nie pozwolę Cię skrzywdzić - zapewnił.
Wyplątałam się z jego objęć i podeszłam do okna.
- Nie chodzi mi o to. Przeze mnie cierpią też ci, na których zaczyna mi zależeć. Nie chcę tego znowu oglądać - szepnęłam.
(Jeremy?)
Zamarł, nie rozumiejąc, o co mi chodzi.
- Nicole...
- Nie widzisz tego? - jęknęłam. - Jestem pechowa, przeklęta!Myślisz, że dlaczego to ja zawsze wpadam w kłopoty?
Przyciągnął mnie mocno do siebie.
- Nie pozwolę Cię skrzywdzić - zapewnił.
Wyplątałam się z jego objęć i podeszłam do okna.
- Nie chodzi mi o to. Przeze mnie cierpią też ci, na których zaczyna mi zależeć. Nie chcę tego znowu oglądać - szepnęłam.
(Jeremy?)
od Damien'a C.D Cataley
Odwzajemniłem namiętnie jej pocałunek i się uśmiechnąłem.
-Trudno, chcą to niech oglądają, nie chcą to niech spadają -zaśmiałem się
Cat odwzajemniła mój uśmiech i poszliśmy dalej.
Jezioro nie było aż tak głębokie, ale w najpłytszym miejscu woda sięgała mi do kolan.
Wszedłem jako pierwszy do wody.
A dziewczyna chwilę się zastanawiała ,zanim zrobiła pierwszy krok.
Po krótkim namyśle ,weszła do wody i podpłynęła do mnie.
Uśmiechnąłem się i chwyciłem ją pod wodom za biodra.
Potem lekko podniosłem ją do góry i zakręciłem .
(Cataleya?)
-Trudno, chcą to niech oglądają, nie chcą to niech spadają -zaśmiałem się
Cat odwzajemniła mój uśmiech i poszliśmy dalej.
Jezioro nie było aż tak głębokie, ale w najpłytszym miejscu woda sięgała mi do kolan.
Wszedłem jako pierwszy do wody.
A dziewczyna chwilę się zastanawiała ,zanim zrobiła pierwszy krok.
Po krótkim namyśle ,weszła do wody i podpłynęła do mnie.
Uśmiechnąłem się i chwyciłem ją pod wodom za biodra.
Potem lekko podniosłem ją do góry i zakręciłem .
(Cataleya?)
od Sage C.D Rebecy
Spojrzałam na nią z uśmiechem.
-Ciekawie-odparłam
-No,a ty skąd tyle wiesz o tych terenach?-zapytała
-Można powiedzieć, że mam swoje sposoby-zaśmiałam się
-Doprawdy? A jakie, można wiedzieć-odparła
-Ależ oczywiście, świetny słuch, lub jakby to powiedzieć owijam sobie niektórych strażników w okół palca-wyjaśniłam
-Nieźle-odpowiedziała
Skinęłam głową i obie się zaśmiałyśmy.
-W sumie dowiedzieć się mogę tylko o tych terenach,bo skrupułów strażnicy niektórzy nie mają i mówią wszystko-dodałam
(Rebeca?)
-Ciekawie-odparłam
-No,a ty skąd tyle wiesz o tych terenach?-zapytała
-Można powiedzieć, że mam swoje sposoby-zaśmiałam się
-Doprawdy? A jakie, można wiedzieć-odparła
-Ależ oczywiście, świetny słuch, lub jakby to powiedzieć owijam sobie niektórych strażników w okół palca-wyjaśniłam
-Nieźle-odpowiedziała
Skinęłam głową i obie się zaśmiałyśmy.
-W sumie dowiedzieć się mogę tylko o tych terenach,bo skrupułów strażnicy niektórzy nie mają i mówią wszystko-dodałam
(Rebeca?)
od Cataley C.D Damien'a
Damien czekał aż zjem, a potem odniosłam talerz i wyszliśmy na dziedziniec.
- Co dziś robimy? - spytałam patrząc w niebo.
- Może popływamy? - zaproponował.
- Rzeka Kerke czy Jezioro Środkowe?
- Może wybrać jezioro.
- Więc zgoda. - uśmiechnęłam się i ruszyliśmy powoli w kierunku gór, by dojść nad jezioro. Rozglądałam się co jakiś czas niepewna.
- Co cię martwi?
- Myślisz, że strażnicy nas śledzą?
- Pewnie gdzieś są w pobliżu.
- Nie pocieszyłeś.
- Czemu? - zatrzymał się i spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego całując.
- Bo będą widzieć wszystko co robimy.
(Damien?)
- Co dziś robimy? - spytałam patrząc w niebo.
- Może popływamy? - zaproponował.
- Rzeka Kerke czy Jezioro Środkowe?
- Może wybrać jezioro.
- Więc zgoda. - uśmiechnęłam się i ruszyliśmy powoli w kierunku gór, by dojść nad jezioro. Rozglądałam się co jakiś czas niepewna.
- Co cię martwi?
- Myślisz, że strażnicy nas śledzą?
- Pewnie gdzieś są w pobliżu.
- Nie pocieszyłeś.
- Czemu? - zatrzymał się i spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego całując.
- Bo będą widzieć wszystko co robimy.
(Damien?)
od Rebecy C.D Sage
- Tu wszędzie jest niebezpiecznie.
- Dlatego tylko inni tu trafiają.
- I ludzie. - przypomniałam jej, a Sage spuściła głowę.
- Do tej pory nie wiem, czemu tu trafiłam.
- A nie wyjaśnili ci. W końcu jesteś człowiekiem.
- Wiele razy się pytałam, ale nic to nie dało.
- Więc musimy same się dowiedzieć.
- Co planujesz?
- Nic takiego. Włamię się tylko do ich archiwum i poszukam informacji. - zaśmiałam się. Już nie takie rzeczy się robiło. Ruszyłyśmy dalej i po paru minutach zobaczyłyśmy jezioro.
(Sage?)
- Dlatego tylko inni tu trafiają.
- I ludzie. - przypomniałam jej, a Sage spuściła głowę.
- Do tej pory nie wiem, czemu tu trafiłam.
- A nie wyjaśnili ci. W końcu jesteś człowiekiem.
- Wiele razy się pytałam, ale nic to nie dało.
- Więc musimy same się dowiedzieć.
- Co planujesz?
- Nic takiego. Włamię się tylko do ich archiwum i poszukam informacji. - zaśmiałam się. Już nie takie rzeczy się robiło. Ruszyłyśmy dalej i po paru minutach zobaczyłyśmy jezioro.
(Sage?)
poniedziałek, 23 grudnia 2013
od Jeremy'ego C.D Nicole
Wpatrywałem
się w jej twarz próbując się czegoś dowiedzieć, ale nie byłem wstanie.
Cofnąłem się i usiadłem na łóżku. Złapałem Nicole za biodra i
przyciągnąłem do siebie sadzając ją sobie na kolanach i obejmując.
- Czegoś nie chcesz mi powiedzieć. - Nie... tak.... - Nicole sama się pogubiła. - Powiedź. Może dam radę ci pomóc. - Nikt nie da. - zakryła twarz dłońmi. Złapałem ją za nie i odsunąłem jej twarz. - Nicole. - powiedziałem łagodnie. - Powiedź. (Nicole?) |
|
od Rebecy C.D Gabriela
Siedziałam dalej w ciemnościach i nasłuchiwałam odgłosów. Czasami ktoś
krzyczał co oznaczało, że naukowcy zaczęli swoje zabawy. Wstałam i
podeszłam do drzwi, gdy się otworzyły.
- Idziesz z nami. - rozkazała ta sama strażniczka co zabrała Gabriela, ale tym razem nie była sama. Wyprowadzili mnie i prowadzili gdzieś. W końcu weszliśmy do jakiegoś pokoju, gdzie zobaczyłam... Gabriela. Był nieprzytomny i przypięty do fotela.
- Co wy robicie?
- Diablica. - powiedziała kobieta w białym. Domyśliłam się, że to ona dziś eksperymentuje.
- Czego chcecie? - spytałam zatrzymując się.
- Z tego co wiemy diablice są dość wytrzymałe. - uśmiechnęła się kobieta. - No i płodne.
- No i co z tego? - skrzyżowałam ręce na piersi.
- Dajcie ją tu. - rozkazała, a strażnicy popchnęli mnie i posadzili na krześle przypinając na przeciw Gabrieala. Nie podobało mi się to co wymyślili.
(Gabriel?)
- Idziesz z nami. - rozkazała ta sama strażniczka co zabrała Gabriela, ale tym razem nie była sama. Wyprowadzili mnie i prowadzili gdzieś. W końcu weszliśmy do jakiegoś pokoju, gdzie zobaczyłam... Gabriela. Był nieprzytomny i przypięty do fotela.
- Co wy robicie?
- Diablica. - powiedziała kobieta w białym. Domyśliłam się, że to ona dziś eksperymentuje.
- Czego chcecie? - spytałam zatrzymując się.
- Z tego co wiemy diablice są dość wytrzymałe. - uśmiechnęła się kobieta. - No i płodne.
- No i co z tego? - skrzyżowałam ręce na piersi.
- Dajcie ją tu. - rozkazała, a strażnicy popchnęli mnie i posadzili na krześle przypinając na przeciw Gabrieala. Nie podobało mi się to co wymyślili.
(Gabriel?)
od Nicole C.D Jeremy'ego
Szybko poszliśmy do mojego pokoju, nie spotykając na szczęście po drodze żadnego strażnika.
Podeszłam do okna, patrząc na księżyc. Jeremy objął mnie w pasie, stając za mną. Obróciłam się twarzą do niego.
- Dlaczego jesteś smutna? - zapytał.
- Nie jestem - uśmiechnęłam się, patrząc mu w oczy.
Chociaż wcale nie byłam tego pewna. Powróciły wspomnienia, które skrywałam głęboko w sobie i z którymi nie dałam rady sobie poradzić.
(Jeremy?)
Podeszłam do okna, patrząc na księżyc. Jeremy objął mnie w pasie, stając za mną. Obróciłam się twarzą do niego.
- Dlaczego jesteś smutna? - zapytał.
- Nie jestem - uśmiechnęłam się, patrząc mu w oczy.
Chociaż wcale nie byłam tego pewna. Powróciły wspomnienia, które skrywałam głęboko w sobie i z którymi nie dałam rady sobie poradzić.
(Jeremy?)
od Avalon
Przechodziłam długim korytarzem. Już
dawno wyszłam z obszaru Zachodniego skrzydła,jednak dzięki mocy złudzeń
mogłam spokojnie przemykać między strażnikami.
To miejsce było dziwne. W sumie nie miało żadnego celu. Chyba,że ludzie znajdowali radość w odosobnianiu innych.
Zamyślona szłam dalej,aż mój wzrok nie powędrował w stronę jednego z współwięźniów.
Wydawał mi się być inny niż reszta. Na pewno był nowy.
- Witaj w piekle ptaszyno - zagrzmiałam mu w głowie.
Zdezorientowany zaczął się rozglądać dookoła. Moje usta wykrzywiły się w naturalnie wredny uśmiech.
- Jeszcze nie zwariowałeś,spokojnie. Ja istnieję - ponownie przemówiłam do jego myśli.
(Agares?)
To miejsce było dziwne. W sumie nie miało żadnego celu. Chyba,że ludzie znajdowali radość w odosobnianiu innych.
Zamyślona szłam dalej,aż mój wzrok nie powędrował w stronę jednego z współwięźniów.
Wydawał mi się być inny niż reszta. Na pewno był nowy.
- Witaj w piekle ptaszyno - zagrzmiałam mu w głowie.
Zdezorientowany zaczął się rozglądać dookoła. Moje usta wykrzywiły się w naturalnie wredny uśmiech.
- Jeszcze nie zwariowałeś,spokojnie. Ja istnieję - ponownie przemówiłam do jego myśli.
(Agares?)
od Agaresa
Odzyskałem pełną świadomość nad sobą,
otworzyłem powoli oczy, siedziałem w jakiejś celi. Wstałem gwałtownie i
się zachwiałem na nogach. Nagle do mojej celi wszedł jakiś mężczyzna w
kapturze.
- Witamy w nowym świecie -powiedział tajemniczym tonem-
Gestem dłoni kazał mi wyjść z pomieszczenia. Kiedy to zrobiłem odszedł bez słowa wyjaśnienia.
- Co tu się dzieje? -zapytałem szeptem-
Postanowiłem rozejrzeć się po korytarzu, było wiele tych pokoi czy cel...jak kto to nazywał. Szedłem powoli i niepewnie, otworzyłem lekko duże czerwone drzwi. Wyszedłem z korytarza i zobaczyłem okno. Podszedłem do niego i wyjrzałem. Okolica wokół zamku nie była zbyt...jak to ująć? Zachęcająca.
Po kilku intensywnych minutach patrzenia przez okno w końcu zrozumiałem, że o tym miejscu opowiadał mi ojciec. Nie mogłem uwierzyć, że się tu znalazłem. Jestem w więzieniu, bez jakiegokolwiek kontaktu ze światem zewnętrznym.
Odwróciłem się i dostrzegłem kilka innych osób, zupełnie nie zwracali na mnie uwagi. Tak jakbym był tu już wcześniej.
- Witamy w nowym świecie -powiedział tajemniczym tonem-
Gestem dłoni kazał mi wyjść z pomieszczenia. Kiedy to zrobiłem odszedł bez słowa wyjaśnienia.
- Co tu się dzieje? -zapytałem szeptem-
Postanowiłem rozejrzeć się po korytarzu, było wiele tych pokoi czy cel...jak kto to nazywał. Szedłem powoli i niepewnie, otworzyłem lekko duże czerwone drzwi. Wyszedłem z korytarza i zobaczyłem okno. Podszedłem do niego i wyjrzałem. Okolica wokół zamku nie była zbyt...jak to ująć? Zachęcająca.
Po kilku intensywnych minutach patrzenia przez okno w końcu zrozumiałem, że o tym miejscu opowiadał mi ojciec. Nie mogłem uwierzyć, że się tu znalazłem. Jestem w więzieniu, bez jakiegokolwiek kontaktu ze światem zewnętrznym.
Odwróciłem się i dostrzegłem kilka innych osób, zupełnie nie zwracali na mnie uwagi. Tak jakbym był tu już wcześniej.
od Sage C.D Damon'a
Wzdrygnęłam się słysząc jego słowa.
Jednak nie miałam zamiaru się bać i zachowałam zimną krew.
Podeszłam bliżej i usiadłam na jego łóżku.
-Co ty robisz?-syknął przez zęby
-Siadam -wyjaśniłam
Damon odsunął się gwałtownie na drugi koniec łóżka.Spojrzałam na niego poważnie i tylko się uśmiechnęłam. Spojrzałam w oczy Damon'a.
-Nie zbliżaj się lepiej-wystawił kły
Spojrzałam na niego poważnie, nagle cały strach minął jak ręką odjął.
-Będę się zbliżał bo się nie boję-warknęłam
Wampir widać było ,że był zszokowany i przypatrywał mi się cały czas.
-Posłuchaj, jak mogę Ci jakoś pomóc, to powiedz-powiedziałam poważnie
(Damon?)
Jednak nie miałam zamiaru się bać i zachowałam zimną krew.
Podeszłam bliżej i usiadłam na jego łóżku.
-Co ty robisz?-syknął przez zęby
-Siadam -wyjaśniłam
Damon odsunął się gwałtownie na drugi koniec łóżka.Spojrzałam na niego poważnie i tylko się uśmiechnęłam. Spojrzałam w oczy Damon'a.
-Nie zbliżaj się lepiej-wystawił kły
Spojrzałam na niego poważnie, nagle cały strach minął jak ręką odjął.
-Będę się zbliżał bo się nie boję-warknęłam
Wampir widać było ,że był zszokowany i przypatrywał mi się cały czas.
-Posłuchaj, jak mogę Ci jakoś pomóc, to powiedz-powiedziałam poważnie
(Damon?)
od Gabriela C.D Rebecy
[...] Nieoczekiwanie dziewczyna położyła
mi dłoń na kolanie. Uniosłem kąciki ust, widząc jej kuszące spojrzenie.
Rebeca dobrze wiedziała, że nie jest w stanie mi zagrozić. Może i miała
instynkt diablicy, ale nie była głupia. Można się bawić z bogiem, ale
nie da się bawić bogiem. Błyskawicznie chwyciłem Rebecę za nadgarstek i
przygniotłem ją do ziemi.
- Śliczna jesteś, wiesz? - zamruczałem, patrząc jej prosto w oczy. - Ale musisz pamiętać kim jestem. Bardzo chętnie bym z Tobą pobaraszkował..
- Doprawdy? - szepnęła, zbliżając swoje usta do moich. W tym samym momencie ktoś otworzył drzwi od celi i pociągnął mnie w górę. Odwróciłem się i grzmotnąłem strażniczkę w twarz.
- Czego, ku*wo? - warknąłem. Kobieta zatoczyła się i wyciągnęła z kieszeni paralizator.
- Na zewnątrz - rozkazała, a ja rzuciłem rozbawione spojrzenie Rebece.
- Wrócimy do tego - obiecałem.
- Na pewno - uśmiechnęła się szeroko. Strażniczka poczęstowała mnie prądem i kazała iść szybciej. Zaprowadzili mnie do laboratorium, jak przypuszczałem. Posadzono mnie na fotelu i przypięto. Po chwili do pomieszczenia wszedło dwóch strażników i kobieta w białym fartuchu.
- Kogo my tu mamy.. - zaczęła, zakładając gumowe rękawiczki. Skupiłem wzrok na jej twarzy.
- Co zamierzacie zrobić?
- Gabriel, syn Dionizosa i Hermiony.. - zamruczała, ignorując moje pytania.
- Co zamierzacie zrobić? - powtórzyłem pytanie.
- Użyć Ciebie. Potrzebujemy silnego samca, który sprawdzi się jako reproduktor. Będziesz nam pomnażał nasze zabaweczki - zachichotała obłąkańczo. Wzdrygnąłem się i napiąłem mięśnie.
- Nie dostaniesz mnie - syknąłem.
- Oj, obawiam się, że się mylisz - kobieta wyszczerzyła się i wbiła mi w rękę coś podobnego do długopisu. Odpłynąłem już po chwili.
(Rebeca?)
- Śliczna jesteś, wiesz? - zamruczałem, patrząc jej prosto w oczy. - Ale musisz pamiętać kim jestem. Bardzo chętnie bym z Tobą pobaraszkował..
- Doprawdy? - szepnęła, zbliżając swoje usta do moich. W tym samym momencie ktoś otworzył drzwi od celi i pociągnął mnie w górę. Odwróciłem się i grzmotnąłem strażniczkę w twarz.
- Czego, ku*wo? - warknąłem. Kobieta zatoczyła się i wyciągnęła z kieszeni paralizator.
- Na zewnątrz - rozkazała, a ja rzuciłem rozbawione spojrzenie Rebece.
- Wrócimy do tego - obiecałem.
- Na pewno - uśmiechnęła się szeroko. Strażniczka poczęstowała mnie prądem i kazała iść szybciej. Zaprowadzili mnie do laboratorium, jak przypuszczałem. Posadzono mnie na fotelu i przypięto. Po chwili do pomieszczenia wszedło dwóch strażników i kobieta w białym fartuchu.
- Kogo my tu mamy.. - zaczęła, zakładając gumowe rękawiczki. Skupiłem wzrok na jej twarzy.
- Co zamierzacie zrobić?
- Gabriel, syn Dionizosa i Hermiony.. - zamruczała, ignorując moje pytania.
- Co zamierzacie zrobić? - powtórzyłem pytanie.
- Użyć Ciebie. Potrzebujemy silnego samca, który sprawdzi się jako reproduktor. Będziesz nam pomnażał nasze zabaweczki - zachichotała obłąkańczo. Wzdrygnąłem się i napiąłem mięśnie.
- Nie dostaniesz mnie - syknąłem.
- Oj, obawiam się, że się mylisz - kobieta wyszczerzyła się i wbiła mi w rękę coś podobnego do długopisu. Odpłynąłem już po chwili.
(Rebeca?)
od Damien'a C.D Cataley
Spojrzałem na nią zszokowany.
Jednak również i ja zaraz znów zacząłem jeść.
Uśmiechnąłem się pod nosem i dotknąłem pod stołem jej dłoni.
-Zagoi się i nie będzie blizny-odparłem.
W tej samej chwili jej rana na policzku zaczęła się goić.
Cat dotknęła miejsca po uderzeniu i spojrzała na mnie.
-I znów dziękuję -zaśmiała się
-Nie ma za co-odpowiedziałem -Z resztą do usług ,moja droga.
Dziewczyna lekko się zarumieniła i uśmiechnęła do mnie.
Odwzajemniłem jej piękny uśmiech i po chwili odstawiłem pusty talerz.
(Cataleya?)
Jednak również i ja zaraz znów zacząłem jeść.
Uśmiechnąłem się pod nosem i dotknąłem pod stołem jej dłoni.
-Zagoi się i nie będzie blizny-odparłem.
W tej samej chwili jej rana na policzku zaczęła się goić.
Cat dotknęła miejsca po uderzeniu i spojrzała na mnie.
-I znów dziękuję -zaśmiała się
-Nie ma za co-odpowiedziałem -Z resztą do usług ,moja droga.
Dziewczyna lekko się zarumieniła i uśmiechnęła do mnie.
Odwzajemniłem jej piękny uśmiech i po chwili odstawiłem pusty talerz.
(Cataleya?)
od Sage C.D Rebecy
-Ehh to chyba nie był dobry pomysł-mruknęłam cicho
Przeskoczyłam kolejny kamień i szłyśmy dalej.
Góra Orłów również była niebezpieczna, jednak nie słyszałam by były tutaj jakiekolwiek dziwactwa.
Szłyśmy tak w ciszy przez dłuższy czas.
-Wiesz coś dokładniej o tych terenach?-zapytała Rebeca
-Nie do końca-zaśmiałam się
-Jak to?-zapytała
-Tak, to trochę tam wiem ,ale nie wiele.-wyjaśniłam
-A co wiesz-odparła
-To,że nawet tu niebezpiecznie, ale nie ma tu jakichś dziwnych stworzeń i w ogóle-wzruszyłam ramionami
(Rebeca?)
Przeskoczyłam kolejny kamień i szłyśmy dalej.
Góra Orłów również była niebezpieczna, jednak nie słyszałam by były tutaj jakiekolwiek dziwactwa.
Szłyśmy tak w ciszy przez dłuższy czas.
-Wiesz coś dokładniej o tych terenach?-zapytała Rebeca
-Nie do końca-zaśmiałam się
-Jak to?-zapytała
-Tak, to trochę tam wiem ,ale nie wiele.-wyjaśniłam
-A co wiesz-odparła
-To,że nawet tu niebezpiecznie, ale nie ma tu jakichś dziwnych stworzeń i w ogóle-wzruszyłam ramionami
(Rebeca?)
od Damon'a C.D Sage
Kolejna betonowa cela, tym razem jednak z
łóżkiem. Ale wygoda, szczególnie że pręty wbijały mi się w plecy.
Materac nic nie dawał. Czułem jak umieram, chciałem nawet się dobić, ale
mnie nie wypuszczali z tej klatki i zostawałoby mi tylko wyrwanie sobie
serca. Już nawet przymierzałem się do tego, kilkanaście razy. Jaki to
jednak miałoby sens? Nagle przez drzwi wpadła kobieta.
- Damon... - Szepnęła. Powoli się podniosłem, ale nie wiele i oparłem o ścianę by nie wyglądać jak nieboszczyk wyciągnięty z trumny. Musiałem wyglądać okropnie, jak trup. Podeszła do mnie. Sage.
- Nie radzę - Powiedziałem słabo i lekko uśmiechnąłem się ukazując w pełni, wampirze kły. Starałem się nie myśleć o jej krwi, pulsującej w żyłach, która ukoiłaby na trochę ból. Musiałem przestać o tym myśleć - Ta cholerna trucizna wywołuje pragnienie.
< Sage? >
- Damon... - Szepnęła. Powoli się podniosłem, ale nie wiele i oparłem o ścianę by nie wyglądać jak nieboszczyk wyciągnięty z trumny. Musiałem wyglądać okropnie, jak trup. Podeszła do mnie. Sage.
- Nie radzę - Powiedziałem słabo i lekko uśmiechnąłem się ukazując w pełni, wampirze kły. Starałem się nie myśleć o jej krwi, pulsującej w żyłach, która ukoiłaby na trochę ból. Musiałem przestać o tym myśleć - Ta cholerna trucizna wywołuje pragnienie.
< Sage? >
od Jeremy'ego C.D Nicole
Patrzyłem na Nicole. Wiedziałem, że coś jest nie tak, była jakas nieobecna, smutna.
- Coś się stało?
- Nie, nic.
Wstałem z łóżka wraz z nią.
- Więc chodźmy do ciebie. Będzie mi prościej wrócić do siebie niż tobie do pokoju.
- Dziękuję. - powiedziała i wyszliśmy z mojego pokoju.
(Nicole?)
- Coś się stało?
- Nie, nic.
Wstałem z łóżka wraz z nią.
- Więc chodźmy do ciebie. Będzie mi prościej wrócić do siebie niż tobie do pokoju.
- Dziękuję. - powiedziała i wyszliśmy z mojego pokoju.
(Nicole?)
od Cataley C.D Damien'a
Zamyśliłam się na chwilę i spojrzałam na strażników.
- Skopałam bym tyłki tym strażnikom.
- Co taka groźna? - spytał i zaczął jeść.
- W nocy, gdy nas przytrzymywali nie mogłam używać mocy. Nic nie mogłam zrobić. - wyznałam w końcu.
- Ja normalnie korzystałem z darów.
- Ja nie mogłam, ale teraz już mogę. - uniosłam kącik ust.
- Skąd wiesz.
Wskazałam na jednego strażnika, który miał lekko przypalone włosy i mój policzek.
- Powiedzmy, że zbliżył się dość niebezpiecznie. - powiedziałam, a na moim policzku był ślad po uderzeniu z bicza.
- Kto ci to zrobił? - spytał od razu.
- A jak myślisz? Gloss był w pobliżu. - mruknęłam i wróciłam do jedzenia.
(Damien?)
- Skopałam bym tyłki tym strażnikom.
- Co taka groźna? - spytał i zaczął jeść.
- W nocy, gdy nas przytrzymywali nie mogłam używać mocy. Nic nie mogłam zrobić. - wyznałam w końcu.
- Ja normalnie korzystałem z darów.
- Ja nie mogłam, ale teraz już mogę. - uniosłam kącik ust.
- Skąd wiesz.
Wskazałam na jednego strażnika, który miał lekko przypalone włosy i mój policzek.
- Powiedzmy, że zbliżył się dość niebezpiecznie. - powiedziałam, a na moim policzku był ślad po uderzeniu z bicza.
- Kto ci to zrobił? - spytał od razu.
- A jak myślisz? Gloss był w pobliżu. - mruknęłam i wróciłam do jedzenia.
(Damien?)
od Rebecy C.D Sage
- Więc chodźmy. - uśmiechnęłam się i ostatni raz spojrzałam na dolinę.
Obiecałam sobie, że jeszcze tam pójdę dopóki tu jestem. Zawróciłyśmy i
ruszyłyśmy wzdłuż rzeki w kierunku Gór Orłów. Ja z łatwością diablicy
omijałam skały i jakieś dziury, ale Sage miała czasami mały kłopot, więc
pomagałam jej w tym.
- Może idźmy lasem? - zaproponowałam.
- Nie, to nie daleko. - zatrzymałyśmy się na chwilę, a dziewczyna wskazała góry przed nami.
- To tam?
- Tak.
- Więc chodźmy. - uśmiechnęłam się i przeskoczyłam kolejną skałkę.
(Sage?)
- Może idźmy lasem? - zaproponowałam.
- Nie, to nie daleko. - zatrzymałyśmy się na chwilę, a dziewczyna wskazała góry przed nami.
- To tam?
- Tak.
- Więc chodźmy. - uśmiechnęłam się i przeskoczyłam kolejną skałkę.
(Sage?)
od Nicole C.D Jeremy'ego
Wzruszyłam ramionami.
- To chodź ze mną.
Zaśmiał się.
- Jak już mówiłem, niedługo zamkną cele. Moją też.
- Przecież umiesz otwierać zamki - mruknęłam, przypominając sobie, jak otworzył dzwi do mojej celi.
(Jeremy?)
- To chodź ze mną.
Zaśmiał się.
- Jak już mówiłem, niedługo zamkną cele. Moją też.
- Przecież umiesz otwierać zamki - mruknęłam, przypominając sobie, jak otworzył dzwi do mojej celi.
(Jeremy?)
od Sage C.D Damon'a
Spojrzałam zszokowana na Damon'a. Coś poważnego się z nim działo.
Coś tu jest nie tak. W ogóle co oni mu robili na tych eksperymentach?
Przysunęłam się do kraty i wpatrywałam się w wampira.
Czułam ,po prostu czułam że cierpi. Że to coś wyniszcza go od środka.
Na dodatek jeszcze te rany na jego klatce piersiowej. Co to do chol*ry za eksperymenty sobie wymyślili.
Jad wilka , kurcze miałam o tym lekcje jak byłam mała. Omawialiśmy mity i legendy.
Nagle mnie olśniło,przecież to jak trucizna dla wampira.
Ale jak można ją zwalczyć, przecież jeśli się mu nie pomoże zginie.Boże niech nas stąd wypuszczą,może by było lepiej. I również ku mojemu zaskoczeniu przyszło 4 strażników.
Dwóch z nich zabrało mnie do mojego pokoju, a tamci pewnie Damon'a zabrali do niego.
Zostawili go na pastwę losu i pozwolili by marnie umierał. A co jeśli ja mam też w sobie jad wilczy?
Jestem człowiekiem, może to mi nic nie zrobi? Eh sama nie wiem.
Siedziałam tak w pokoju,gdy wszystko ucichło, a konkretniej w nocy.
Wyślizgnęłam się z własnego pokoju i poszłam do wschodniego skrzydła.
Sama nie wiem skąd wiedziałam ,gdzie jest pokój Damon'a ,ale i tak weszłam do tego, do którego umysł kazał mi wejść.
Otworzyłam drzwi i w tej samej chwili zorientowałam się,że na szczęście dobrze trafiłam.
-Damon-szepnęłam
Wampir leżał na łóżku i jakby to powiedzieć, wyglądał jak totalny trup.
(Damon?)
Coś tu jest nie tak. W ogóle co oni mu robili na tych eksperymentach?
Przysunęłam się do kraty i wpatrywałam się w wampira.
Czułam ,po prostu czułam że cierpi. Że to coś wyniszcza go od środka.
Na dodatek jeszcze te rany na jego klatce piersiowej. Co to do chol*ry za eksperymenty sobie wymyślili.
Jad wilka , kurcze miałam o tym lekcje jak byłam mała. Omawialiśmy mity i legendy.
Nagle mnie olśniło,przecież to jak trucizna dla wampira.
Ale jak można ją zwalczyć, przecież jeśli się mu nie pomoże zginie.Boże niech nas stąd wypuszczą,może by było lepiej. I również ku mojemu zaskoczeniu przyszło 4 strażników.
Dwóch z nich zabrało mnie do mojego pokoju, a tamci pewnie Damon'a zabrali do niego.
Zostawili go na pastwę losu i pozwolili by marnie umierał. A co jeśli ja mam też w sobie jad wilczy?
Jestem człowiekiem, może to mi nic nie zrobi? Eh sama nie wiem.
Siedziałam tak w pokoju,gdy wszystko ucichło, a konkretniej w nocy.
Wyślizgnęłam się z własnego pokoju i poszłam do wschodniego skrzydła.
Sama nie wiem skąd wiedziałam ,gdzie jest pokój Damon'a ,ale i tak weszłam do tego, do którego umysł kazał mi wejść.
Otworzyłam drzwi i w tej samej chwili zorientowałam się,że na szczęście dobrze trafiłam.
-Damon-szepnęłam
Wampir leżał na łóżku i jakby to powiedzieć, wyglądał jak totalny trup.
(Damon?)
Subskrybuj:
Posty (Atom)